Pracowita kwarantanna aktorki
Na co dzień mieszka w Warszawie, jednak kwarantannę postanowiła spędzić u rodziców, którzy mają dom na obrzeżach miasta.
Tu jest też ogród, dlatego właściwie od razu wyjechałam. Jest po prostu bliżej natury, której chyba najbardziej by mi brakowało w mieszkaniu
Zofia Domalik w zeszłym roku ukończyła Akademię Teatralną w Warszawie. Gra w teatrze i serialach. Na swoim koncie ma także debiut fabularny. Teraz przygotowuje się do kolejnej roli.
Na początku kwarantanny miałam próby on-line do filmu. Potem je na chwilę przerwaliśmy, bo nie wiedzieliśmy jak dalej potoczy się sytuacja. Teraz wznowimy próby, bo mamy już wstępne ustalenia kiedy ruszą zdjęcia
Tytuł roboczy filmu to „Największe polskie wesele”, reżyseruje Tomasz Konecki, a producentem jest Daniel Markowicz.
Tak, a na planie spotkam się z Mateuszem Kościukiewiczem, Agnieszką Więdłochą, Rafałem Zawieruchą, Edytą Olszówką, Marcinem Perchuciem, Kamilem Szeptyckim, Tomaszem Saprykiem, z czego cieszę się niezmiernie. Podsumowując, okres kwarantanny, nie był dla mnie całkowitym przestojem
Mimo to, że edukację w szkole teatralnej ma już za sobą, nadal uczestniczy w zajęciach. Teraz już nie jako studentka.
Trzy lata temu poprosiłam profesora Marcina Perchucia, o to, abym mogła przychodzić do niego na zajęcia, bo bardzo interesuje mnie praca ze studentami. Przez cały okres kwarantanny, razem z Marcinem, prowadziliśmy zajęcia online ze studentami pierwszego roku. Oczywiście moja rola była pomocnicza, ale miałam z tego dużo frajdy. W dalekiej przyszłości na pewno chciałabym uczyć
Praca Zofii Domalik z wykładowcami
W najnowszym filmie Zosia wystąpi u boku swojego profesora – Marcina Perchucia. Na razie nie spotkali się podczas prób, ale jak mówi, wydaje jej się, że praca na planie będzie bardzo komfortowa. W dotychczasowej karierze, aktorce zdarzało się już współpracować z wykładowcami. Zosia tłumaczy, dlaczego nie odczuła żadnego dyskomfortu związanego z tą pracą.
Profesor Malajkat, który był opiekunem mojego roku, zawsze nam powtarzał , że prędzej czy później wszyscy spotkamy się w teatrze lub na planie i tak się faktycznie dzieje. Ostatnio w serialu „Szadź” grałam z Maciejem Stuhrem, który przez rok był moim profesorem w Akademii Teatralnej. Nie odczuwałam dyskomfortu, wręcz przeciwnie. To, że się znaliśmy, bardzo mi pomagało. Nie stresuję się tym, że kiedyś byli to moi profesorowie. Taka jest naturalna kolej rzeczy. Oczywiście, gdy zaraz po szkole, grałam z profesorem Zamachowskim na scenie w Och Teatrze, pierwsza próba była dla mnie bardzo stresująca, ale na szczęście spotkałam się z dużą dozą życzliwości. Nigdy nie odczułam, że jestem gorsza, bo jestem dopiero po szkole
Castingi online
Na swoim profilu na Instagramie Zofia Domalik często pokazuje wpadki, które zdarzają się przy okazji nagrywania tak zwanych self-tape’ów. Przyznaje, że nagrała już ich ogromną ilość.
Wygląda to tak- dostaję informację od mojej agentki i nagrywam takiego self-tape’a, wysyłam jej i czekamy na jakąś informację zwrotną. Czasami tej informacji zwrotnej nie ma, czasami jest. W zależności też od tego, który to etap castingu, do czego jest casting. W przypadku self-tape’a , nie ma bezpośredniego kontaktu, tak jak to jest w przypadku castingów na żywo, z reżyserem, czy reżyserem obsady, więc jest to idealna forma na czas pandemii
„Wszystko dla mojej matki” - debiut Zofii Domalik
Zofia Domalik ma za sobą debiut fabularny. W filmie „Wszystko dla mojej matki” wcieliła się w postać Oli, dorastającej podopiecznej zakładu poprawczego. Jak mówi, to było dla niej największe jak do tej pory wyzwanie zawodowe.
Nie będę szczególnie oryginalna, kiedy powiem, że debiut fabularny, to wielkie szczęście dla każdego młodego aktora. Było to dodatkowo niezwykłe wyzwanie, bo moja postać prawie nie znika z ekranu. Rola była tak samo trudna jak fascynująca, oparta na prawdziwej, dramatycznej historii. Poznałam dziewczyny, o których opowiadamy. To jest zbiór różnych tragicznych losów
Aktorka szczególnie miło wspomina pracę z reżyserką filmu, Małgorzatą Imielską, która poświęciła jej niezwykle dużo czasu i uwagi.
Zaufała mi. To też jest wspaniałe, jak ktoś wyciąga Cię z szufladki. Szczerze mówiąc nigdy nie myślałam, że mogę zagrać dziewczynę z poprawczaka, że jest to tak daleko ode mnie, że nie mam z tym światem nic wspólnego. Spotkanie z Gosią i próby do filmu otworzyły mi oczy. Wcześniej stereotypowo myślałam, że tylko dziewczyny z patologii trafiają do zakładu poprawczego. To nie do końca tak wygląda. Im bliżej byłam postaci Oli, tym bardziej rozumiałam ten świat
Zosia tłumaczy, że zawsze była obsadzana w rolach silnych dziewczyn, albo złych charakterów, dlatego tym bardziej docenia szansę, którą otrzymała.
Bardzo się cieszę, że Gosia zauważyła we mnie cechy, o których sama nie miałam pojęcia. Jedno jest pewne- zaprosiła mnie do swojego świata, stworzyła dla mnie wielką szansę i mam nadzieję, że udało mi się ją wykorzystać
Nagroda na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
Za rolę w filmie „Wszystko dla mojej matki” Zosia została nagrodzona na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Otrzymała nagrodę na debiut aktorski. Opowiedziała nam, jakie emocje towarzyszyły tamtemu dniu.
To jest tak, że wieczorem, dzień przed galą wręczenia nagród, wszyscy zaczynają plotkować, atmosfera staje się napięta. Rusza giełda nazwisk. Na ostatnią imprezę nie poszłam, nie chciałam w tym uczestniczyć. Siedziałam w hotelu i oglądałam telewizję. Gdy odbierałam zaproszenie na galę, przeczytałam -LAUREAT- wtedy już wiedziałam. Nie bardzo pamiętam samego momentu odebrania nagrody, wiem tylko, że był to niezwykły moment. Może tego zawodu nie wykonuje się dla nagród, ale prawda jest taka, że nagroda jest bardzo przyjemnym zakończeniem jakiejś historii, jakiegoś wysiłku
Rola Oli wymagała od aktorki przygotowania fizycznego. Jej bohaterka bardzo dużo biega, dlatego Zosia też musiała.
Musiałam dużo schudnąć, ćwiczyć i trenować. Powiem szczerze, że nienawidzę biegania i po filmie nigdy nie poszłam już biegać. Co więcej, wiem, że już tego nigdy nie zrobię, bo mam „uczulenie”na bieganie. To inaczej wygląda na planie. Inna jest prawda filmu i inna jest prawda życia. Moje treningi były dość hardcorowe- nagle trzeba się zerwać i biec na maksymalnej prędkości. Takie interwałowe ćwiczenia przez dwie godziny. Nie wspominam tego najlepiej
Zofia Domalik w serialu „Szadź”
Serial „Szadź” to najnowsza produkcja platformy Player. To thriller z elementami kryminalnymi
o seryjnym zabójcy, którego gra Maciej Stuhr. Zosia wciela się w postać Ewy.
Wcielam się w studentkę, która chce odejść ze zboru Świadków Jehowy. Moja mama (Basia Kurzaj) jest temu przeciwna, bo dla niej to jedyna słuszna droga życia. Moje postać też wiązała z tym światem przyszłość, ale studia otworzyły jej oczy, zobaczyła, że można inaczej żyć. Na tym życiowym zakręcie, poznaje profesora (Macieja Stuhra). Jest przekonana, że spotkała miłość życia
W ramach przygotowań do roli Zosia oglądała wywiady i czytała artykuły. Starała się jak najlepiej poznać tę grupę.
Jak robiłam research do roli, zrozumiałam jak bardzo ciężko jest wyrwać się z tego świata. Świadkowie Jehowy, to bardzo zamknięta grupa, ingerująca we wszystkie strefy życia. Moja postać, czyli Ewa, próbuje zobaczyć co się dzieje poza światem, w którym żyła dotychczas. Profesor pokazuje jej inny świat, ośmiela ją, namawia do podejmowała własnych decyzji, czego wcześniej nigdy nie robiła. Wydaje jej się, że zaczyna nowe życie
Przed wykreowaniem postaci, aktorka rozmawiała z reżyserem serialu, Sławomirem Fabickim o tym, jak żyje się w tak hermetycznej grupie. Jak mówi, wychowywała się w domu artystycznym, miała dużo wolności, dlatego trudniej było jej zrozumieć realia Świadków Jehowy.
Bardzo się cieszę, że kolejny raz, ktoś mi dał zagrać rolę- jak to nazywamy -„nie po warunkach”. Cieszę się również z tego, że to jest zupełnie inna rola niż w filmie „Wszystko dla mojej matki”, czy w innych serialach, w których grałam. Wspaniałe jest w tym zawodzie to, że możemy, z każdą rolą, stawać się kimś innym, poznawać historię ludzi, którymi pewnie nigdy byśmy się nie zainteresowali
Artystyczna rodzina
Mama Zofii, Ewa Telega jest aktorką, a tata – Andrzej Domalik, reżyserem. Pomimo tego, że wychowywała się w artystycznej rodzinie, decyzję o wybraniu tego zawodu podjęła sama. Czasami jednak, pyta rodziców o radę.
W sprawach zawodowych zdarza mi się radzić rodziców, aczkolwiek staram się nie nadużywać tego, że mama jest aktorką, a tata reżyserem. Mam też super agentkę Basię Fizytę, która często mi pomaga, jeżeli mam jakieś wątpliwości. Są projekty, w których z różnego powodu, nie wzięłam udziału, dlatego rady agentki, są dla mnie wtedy bardzo ważne. Czasami też rozmawiam, z którymś z profesorów. Zdarza mi się również, dzwonić do moich przyjaciółek, ostatnio dzwoniłam do Elizki Rycembel. Staram się jednak być samodzielna w swoich decyzjach
Festiwal filmowy w Cannes
W 2017 roku Zofia uczestniczyła w legendarnym Festiwalu Filmowym w Cannes. Zagrała główną rolę w filmie „Koniec widzenia”, w reżyserii Grzegorza Mołdy. Film był nominowany w kategorii „Najlepszy Film Krótkometrażowy”.
Cannes trochę mnie rozczarowało, bo jeżeli nie jest się wielką gwiazdą, dostęp do sal kinowych jest bardzo ograniczony. Mimo akredytacji, nie udało nam się dostać na żaden film. Wydawało mi się, że będziemy tam chodzić wśród gwiazd, a w rzeczywistości to wyglądało zupełnie inaczej. Tak naprawdę najmilszy był moment, kiedy była premiera filmu i pokaz wszystkich filmów krótkometrażowych. To był super dzień. Można było poznać twórców z całego świata, którzy też byli nominowani
Do Cannes zjeżdża się mnóstwo ludzi, którzy chcą zobaczyć filmy z całego świata, które dopiero trafiają do kin.
No właśnie na to najbardziej liczyłam. Parokrotnie stawaliśmy w kolejce, ale były to kolejki na 5-6 godzin stania. Dlatego się poddaliśmy i szczerze mówiąc te 5 dni, przechadzaliśmy się bulwarem, pijąc kawę w knajpach, co też było miłe. Wisienką na torcie było zaproszenie na galę rozdania nagród. Tam poznałam Umę Thurman, Jessicę Chastain i Willa Smitha
Zawodowe marzenia Zofii Domalik
Na pytanie o największe zawodowe marzenie Zosia odpowiada, że właśnie kilka dni temu o tym myślała.
Nie mam konkretnego marzenia. Chciałabym dostawać dużo interesujących, różnorodnych propozycji. Na pewno marzy mi się, żeby zagrać kiedyś bardzo silną, niezwykłą kobietę. Ważne jest przede wszystkim to, żeby móc robić różne rzeczy, grać w ambitnych filmach, dobrych serialach i jeszcze czasami trafić na dobrą komedię. Dlatego cieszę się, że Tomasz Konecki dał mi tę szansę zagrania w jego filmie. Myślę, że po roli Oli, we „Wszystko dla mojej matki”, wiele osób nie podejrzewało mnie o vis comica. Bardzo już czekam na ten projekt, bo uwielbiam role komediowe
Zobacz też:
- Gwiazdorska obsada "Dziadów" w Teatrze Polskim
- Skąd moda na seriale kryminalne? Gwiazda "Szadzi", Maciej Stuhr: "Szukamy w nich odpowiedzi na pytanie, skąd bierze się zło"
- Aleksandra Popławska w serialu "Szadź" tropi mordercę. "Bardzo ważny jest wątek prywatny mojej postaci i na to stawiałam"
Autor: Anna Korytowska