Zuzanna Borucka opowiedziała o porodzie
Zuzanna Borucka już od 10 lat tworzy treści w Internecie. Prowadzi też kanał na YouTubie, na którym nagrywa treści o tematyce lifestyle'owej. W lutym tego roku influencerka ogłosiła, że wraz z narzeczonym spodziewają się dziecka. Była wówczas w 4. miesiącu ciąży. Z kolei na początku sierpnia wyznała, że synek już się urodził.
- W jeden dzień zostałam "inną" osobą. Stałam się mamą. Mam wrażenie, że nagle jestem kimś innym. Wzruszam się z myślą, że jestem dla kogoś tak ważna, bo rola matki w życiu każdego człowieka jest nieoceniona. To wydarzenie zmieniło mnie na zawsze i cieszę się, bo wiem, że to dobra zmiana - napisała Borucka na Instagramie.
Zuzanna postanowiła opowiedzieć internautom o porodzie i o tym, co się działo w szpitalu.
- Przez całą ciążę miałam cukrzycę ciążową. Kaziu nie spieszył się na ten świat. Praktycznie do 40. tygodnia jeszcze wszystko było dobrze. 39. tydzień plus 4 dni to był ten czas, kiedy trzeba było tę ciążę zakończyć - przyznała youtuberka.
Zuzanna spędziła noc w szpitalu i przeszła szereg badań. Następnego dnia o poranku lekarze zaczęli wywoływać poród.
- Skurcze zaczęły się bardzo późno. Rozwarcie było cały czas małe. Po 7 godzinach przyszedł lekarz i stwierdził, że 3 cm rozwarcia to jest mało, poród nie postępował. Ułożenie dziecka też było takie, że zaproponowano mi cesarskie cięcie. Byłam już w dosyć mocnym bólu. Zgodziłam się i pojechaliśmy na salę operacyjną - relacjonowała Borucka.
Zuzanna Borucka rodziła w publicznym szpitalu
Influencerka wyznała, że moment, kiedy usłyszała płacz swojego syna, był bardzo wzruszający. - To było piękne uczucie. Wszystko było nieważne, ten każdy ból, to wszystko zniknęło. Chciałam go tylko zobaczyć. Był trochę siny, miał też na główce taki okrąg, bo nie mógł się przedostać. W skali Apgar miał 10 na 10. Później przyłożyli mi go do buzi, to było piękne, takie słodkie - podkreśliła.
Zuzanna opowiedziała również historię, przez którą najadła się strachu. Bała się o zdrowie dziecka.
- Dzieci jak się rodzą, to mają zazwyczaj żółtaczkę fizjologiczną. Kaziu nie miał dużego wyniku, bo miał wynik 10, dzień wcześniej 6 i powiedzieli, że jest dosyć duży przyrost. Zrobili mu jeszcze badanie poziomu bilirubiny z krwi, które miało powiedzieć, czy wychodzimy do domu, czy nie. Przyszła do mnie lekarka i powiedziała, że wynik to 13. Ja już zaczęłam płakać. Pani opowiedziała, jak będziemy go leczyć, co się będzie działo. Ja mówię, czy to na pewno jest wynik Kazimierza. Lekarka sprawdziła i powiedziała, że się pomyliła. Jednak jego wynik to 10. Po prostu byłam w totalnym szoku - powiedziała Borucka.
Mimo wszystko, jeśli youtuberka będzie w przyszłości w kolejnej ciąży, to ponownie chciałaby rodzić w publicznym szpitalu.
- Bardzo mi się podobało to, że byłam na sali z kobietami. Naprawdę mi pomagały. Jak ktoś czegoś nie wiedział, to sobie mówiłyśmy. One były ogromnym wsparciem dla mnie - podsumowała.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Marianna Gierszewska wyznaje: "Jestem dzieckiem ocalałym przed aborcją"
- Mówi o sobie "leniwa mama". Pokazała, jak żyje na co dzień. "Co na to mąż?"
- Pokazała swój pobyt w koreańskim ośrodku dla kobiet po porodzie. "A w Polsce mamy chleb z pasztetem"
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: Dzien Dobry TVN