Sylwia Peretti udzieliła pierwszego wywiadu po śmierci syna. "Ja umarłam razem z nim. Mnie nie ma. Nie istnieję"

Sylwia Peretti
Źródło: Dzień Dobry TVN
Jakie dokumenty zabezpieczyć na wypadek śmierci?
Jakie dokumenty zabezpieczyć na wypadek śmierci?
O życiu, reinkarnacji i śmierci klinicznej
O życiu, reinkarnacji i śmierci klinicznej
Jak w XIX wieku pielęgnowano pamięć o zmarłych?
Jak w XIX wieku pielęgnowano pamięć o zmarłych?
Żałoba w trakcie pandemii
Żałoba w trakcie pandemii
Sylwia Peretti znana z programu "Królowe życia" w lipcu tego roku straciła syna. Chłopak zginął w tragicznym wypadku samochodowym w Krakowie. Celebrytka po tych wydarzeniach zniknęła z mediów. Po kilku miesiącach przerwy zdecydowała się udzielić wywiadu i opowiedzieć o tragedii, która ją spotkała.

Śmierć syna Sylwia Peretti

Patryk Peretti - 24-letni syn celebrytki - zginął w wypadku samochodowym, do którego doszło w nocy z 14. na 15. lipca w Krakowie. Auto prowadzone przez mężczyznę jechało w stronę mostu Dębnickiego. W pewnym momencie kierowca stracił panowanie nad pojazdem i dachował na bulwar Czerwieński.

Uderzenie było tak silne, że kierowca oraz trzej inni młodzi mężczyźni, którzy z nim podróżowali, zginęli na miejscu. Na nagraniu, które ku przestrodze policja opublikowała w internecie, widać, że samochód prowadzony przez syna celebrytki jechał z bardzo dużą prędkością.

Sylwia Peretti o śmierci syna

Po tych tragicznych wydarzeniach Sylwia Peretti - gwiazda programu "Królowe życia" - zniknęła z mediów. Dopiero po kilku miesiącach zdecydowała się opowiedzieć w rozmowie z Wiktorem Krajewskim dla "Vivy!" o tym, jak ta tragedia zmieniła jej życie.

Gwiazda wyznała, że obecnie nic nie ma dla niej znaczenia. Dodała, że po tym, jak straciła najważniejszą dla siebie osobę, to sprawy zawodowe oraz kwestie emocjonalne, psychiczne straciły wartość. - Nachodzą mnie myśli, że jak na kobietę, która ma 42 lata, spotkało mnie dużo. Za dużo. Gdy życie rzucało mi kolejne kłody, a było ich wiele, zastanawiałam się, co mnie jeszcze spotka i skąd mam brać siłę, żeby pokonać przeciwności losu - powiedziała w rozmowie z "Vivą".

Celebrytka dodała, że nigdy nie przypuszczała, że może ją spotkać taka tragedia. - Nigdy – przysięgam! – nigdy w najczarniejszych snach nie przyszło mi do głowy, że najgorsza tragedia jest jeszcze przede mną. I stało się. W nocy z 14 na 15 lipca mój jedyny syn zginął w wypadku samochodowym. A ja? Ja umarłam razem z nim. Mnie nie ma. Nie istnieję. Nie jestem w stanie żyć, funkcjonować normalnie. To wydarzenie nie dociera jeszcze do mnie i chyba nigdy nie dotrze. Teoretycznie jestem świadoma, że mój syn zmarł, ale czuję, jakby wszystko działo się poza mną - wyznała.

Zapytana, czy spotkała się z rodzinami pozostałych ofiar, odpowiedziała, że nie jest w stanie tego zrobić. - Nie jestem w stanie spotykać się ze znajomymi, a co dopiero konfrontować się z innymi rodzinami, które również przeżywają największą tragedię. Nie będę starała się usprawiedliwiać mojego syna. Dla mnie cała czwórka zawiniła tragedii, którą dziś przeżywam ja oraz wszystkie rodziny zmarłych. Oni zapłacili największą cenę, którą człowiek płaci za kardynalne błędy, kierowane nieodpowiedzialnością, a my, ich najbliżsi, żyjemy z pokłosiem feralnej nocy, z całym bólem, z poczuciem straty, z wyrwą, która pojawiła się w naszych życiach - powiedziała. 

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości