Rubens – początki przygody z muzyką
Te historie należy zacząć od samego początku, co oznacza powrót do mniej więcej 1995 roku. To właśnie wtedy Piotr Rubik, znany szerszemu gronu jako Rubens, zainteresował się muzyką. Obserwując tatę, który miał swój zespół, zafascynował się światem gitar, długich włosów i rock’n’rolla. Gdy wybłagał rodziców o własną gitarę, był z nią nierozłączny. Ćwiczył, grał i przez kolejne lata marzył, by zrobić kolejny krok i stanąć na scenie.
- Początek był klasyczny, muzyka w moim domu była od najmłodszych lat. Mój tata miał lokalny zespół. Zawsze grał bluesa, rock'n'roll. Ja nasiąkałem tym, obserwując też kolegów taty. Zabierał mnie na próby zespołu, widziałem gości w długich włosach, z gitarami, którzy palili papierosy, gadali trochę inaczej niż "normalni" ludzie. Bardzo mi się to podobało. Chodziłem więc za mamą i tatą, mówiłem, że może to jest dobry moment, żeby kupili mi gitarę. Pamiętam, że na początku dostałem gitarę zabawkową. To był początek szkoły podstawowej. Nie wypuszczałem jej z rąk. Potem dostałem pierwszą gitarę akustyczną. Absolutnie przepadłem – wspomina.
Kolejnym krokiem, który miał zbliżyć artystę do wielkiego świata muzyki, był wyjazd do Warszawy. Po zakończeniu studiów prawniczych pod pretekstem dalszej edukacji Piotr wyruszył do stolicy. Marzenia znów wzięły górę, a młody artysta szukał swojego miejsca w branży artystycznej.
- Ja wtedy przechodziłem kryzys, miałem 25 lat jak przyjechałem do Warszawy. Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Studiowałem prawo i administrację, z drugiej strony chciałem grać. Trochę pod przykrywką kontynuowania studiów w Warszawie, przyjechałem do stolicy, a tak naprawdę czułem, że chcę spróbować swoich sił jako muzyk. Początek był bardzo dramatyczny, bo znałem jedną osobę. Zacząłem chodzić na jam session i poznawać ludzi. Pamiętam, że przez pierwszy rok bycia w Warszawie nie zagrałem żadnego koncertu i ten kryzys w moim życiu się przedłużał. Paradoksalnie jak ktoś myśli o Rubensie, jak o debiutancie, że wziąłem, nagrałem piosenki i teraz mam 6 nominacji do Fryderyków, to zupełnie tak nie było. Ten debiut to nie jest coś, co wybuchło, z dnia na dzień. To było 10 lat ciężkiej pracy i wielu kryzysów. Przebijania głową muru – wyjaśnił.
Wkrótce artysta podjął stałą współpracę z Mrozem, z którym zagrał pierwszą trasę koncertową. W międzyczasie na drodze Rubensa pojawił się także Michał Kush, producent Darii Zawiałow. Kariera nabrała tempa, a Piotr coraz częściej pojawiał się na dużych scenach. Po kilku latach aktywnej pracy nadeszła pandemia. Czas lockdownu zatrzymał wszystkich artystów i odebrał paliwo napędowe, czyli możność spotkać z żywą publiką.
- Absolutna pustka w pandemii, przestałem wyjeżdżać na koncerty. W moim życiu artystycznym absolutnie nic się nie działo. Ja tę pustkę wypełniłem tym, że pisałem piosenki. Od dłuższego czasu wysyłałem demówki znajomym, którzy śpiewają i dostawałem zwrotkę, że "ta piosenka jest okej, jest fajna, ale to nie jest do końca to, co ja czuję, więc sorry, ale nie zrobimy tego". Czułem, że te numery są dobre, więc stwierdziłem, że jeśli nikt nie chce śpiewać do tych piosenek, to ja sam to zaśpiewam – powiedział.
Tak powstała pierwsza EP-ka Rubensa, a kilka miesięcy później płyta "Piosenki, których nikt nie chciał". Utwory, które pojawiły się na krążku, nie są jednak singlami odrzuconymi przez innych. To autorskie numery Rubensa, które powstały w trudnym dla niego czasie – czasie pandemii.
- Piosenki, które są na mojej płycie, to nie są piosenki odrzuty z tamtego czasu. Powstały głównie w czasie pierwszy lockdownów, część powstałą później – powiedział.
Artysta przyznaje również, że płyta powstała nie tylko z potrzeby wyrzucenia z siebie emocji i poczucia ulgi i oczyszczenia, ale także z chęci spróbowania czegoś nowego.
- Przez 10 lat wsiadanie co weekend do busa i wyjeżdżanie na koncerty może spowszechnieć. Byłem bardzo zadowolony ze swojego miejsca zawodowego, ale nie będę ukrywać, że nie czułem już tego, co czułem, mając 17 lat, stojąc na backstage'u i trzęsąc się z nerwów. Chciałem poczuć drugi raz dokładnie to samo. Wydaje mi się, że to mi się udało – powiedział.
Na pytanie, jak obecnie czuje się w pierwszym rzędzie, odpowiada:
- Nie podejrzewałem, że będę czuć się aż tak dobrze. W drugiej, czy trzeciej linii jest zawsze ta możliwość, schowania się za instrumentem. Jest możliwość ukrycia się na scenie. A w tej pierwszej linii nie ma absolutnie takiej możliwości. Wydaje mi się to fajne. Trzeba być autentycznym i wiem, że jest to wyświechtany slogan artystów, ale tak po prostu jest.
Rubens – artysta, który nie boi się emocji
Twórczość Rubensa przepełniona jest emocjami. Od pierwszego do ostatniego singla artysta otwiera się przed słuchaczem i wyśpiewuje, co gra mu w duszy. Jak przyznaje, nie boi się wrażliwości. - Na pewno chciałbym w swojej twórczości odczarowywać zastane stereotypy. Między innymi stereotypy gruboskórego faceta, który nie ma prawa do emocji – powiedział.
Rubens – nominacja do Fryderyków
"Piosenki, których nikt nie chciał", a jak się okazuje, jednak każdy potrzebował, z miesiąca na miesiąc zyskują na popularności. Rubens za swoją debiutancką płytę otrzymał w tym roku 6 nominacji do Fryderyków w kategoriach: autor roku, producent, artysta roku, fonograficzny debiut roku, utwór roku, album roku - indie pop.
- Nie spodziewałem się tego. Wydaje mi się, że będąc debiutantem, nie da się spodziewać aż 6 nominacji. Dla mnie to jest coś, z czym cały czas się oswajam, to jest coś niesamowitego. Śpiewam od 2 lat, nagrywam płytę i dostaję tyle nominacji - przyznaje.
Niebawem dowiemy się, jak prezentują się wyniki. Gala Muzyki Rozrywkowej i Jazzowej Fryderyk Festiwal 2023 odbędzie się w Arenie Gliwice w sobotę 22 kwietnia 2023 roku.
Rubens jednak nie zamierza się zatrzymywać i odcinać kuponów. Artysta pracuje nad kolejnym krążkiem, a także aktywnie koncertuje.
- Szykuje się dużo świetnych projektów, o których nie mogę jeszcze mówić. Pracuje nad płytą. Pójdę chyba tym tropem, który był przy pierwszym krążku. Będę robił numery, będę robił ich najwięcej, ile jestem w stanie zrobić i wybiorę najlepsze – podsumował.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Fryderyki nadchodzą wielkimi krokami. Wyruszyliśmy z kamerami na plan spotu
- Wyjątkowy występ zespołu Małe TGD. "Drzewo" to kolejny hit z repertuaru młodych artystów
- Gromee z żoną na jednej scenie. "Nasze dzieci mają zespół. Nazwały go Gromadka"
Autor: Nastazja Bloch
Reporter: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN Online