Dziś Paulina Smaszcz jest szczęśliwą matką dwójki pociech. Ze związku z Maciejem Kurzajewiskim doczekała się synów: 23-letniego Franka oraz 14-letniego Julka. Okazuje się jednak, że nie ma najlepszych wspomnień z okresu ciąży. Walczyła o każdą z nich.
Paulina Smaszcz o walce o pierwsze dziecko
Paulina Smaszcz oburzona wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, w niedzielny wieczór, 25 października opublikowała fotografię ze swoimi synami i przytoczyła własne poruszające doświadczenia z okresów, gdy była w ciąży. Już pierwsza z nich była poważnie zagrożona.
Pierwsza ciąża była zagrożona i przeleżałam prawie całą na oddziale patologii ciąży przy ul. Madalińskiego. PATOLOGIA CIĄŻY to nie jest miejsce dla żadnej przyszłej mamy. Byłam studentką ostatniego roku i obroniłam na dwa tygodnie przed porodem pracę magisterską. Niestety pracowałam w TVP bez etatu i umowy o pracę, więc wyrzucili mnie bez mrugnięcia okiem, bo przecież musisz mieć zdrową ciążę i dobrze się czuć . Kopnęli mnie w tyłek gdy tylko powiedziałam, że razem z mężem Maciejem Kurzajewskim chcę walczyć o moje dziecko. Było totalnie ciężko, bo wybieraliśmy między lekami, a jedzeniem. Codzienna walka o Franka : szpital, opcje lekarzy, leki, leżenie z nogami w górze i patrzenie w sufit, nadzieja, że serce bije i damy razem radę. Na prywatnych lekarzy nie było nas stać. Strach i panika. Franek urodził się zdrowy. Pokochaliśmy szalenie i bez opamiętania
- zaczęła poruszający wpis na Instagramie.
Bliźniacza ciąża Pauliny Smaszcz
Paulina i Maciej nie chcieli, by Franciszek był jedynakiem, więc podjęli starania o kolejne dziecko. Bardzo się cieszyli, gdy dowiedzieli się, że dziennikarka zaszła w ciążę bliźniaczą. Niestety - nie udało się jej donieść. Spełnił się najczarniejszy scenariusz.
Zaszłam w ciążę bliźniaczą. Początek 6 miesiąca niestety diagnoza. Jedno dziecko już nie żyje od dwóch tygodni, drugie właśnie umarło . Moje życie jest zagrożone. Muszę szybko urodzić dwójkę martwych dzieci . Nie chciał nas przyjąć żaden szpital, bo nie mają dla mnie pokoju, a inne matki urodzą bobasy. Będę traumą dla innych. Inna odpowiedź: nie ma jak urodzić martwe, bo co oni potem z nimi zrobią. Odsyłano mnie, a ja w stanie zagrożenia życia słyszałam tylko, że jestem problemem innych zdrowych kobiet, które urodzą zdrowe dzieci i będę miała zły wpływ na ich stan psychiczny. Ja nie istniałam. Moje martwe dzieci w brzuchu też nie. Może już w Polsce RODZI SIĘ PO LUDZKU, ale tylko zdrowe dzieci. Na martwe dzieci, które trzeba urodzić, a są już duże, nie ma w Polsce miejsca NIGDZIE!!! W końcu zlitowała się nad nami pani dr i przyjęła. Powiedzieli, że będę leżeć ze zdrową mamą w zdrowej ciąży, więc mam nie rozpaczać, nie wyć, nie histeryzować , bo będę traumatyzować inne kobiety i sprawiać problem personelowi szpitala.
- wspominała w mediach społecznościowych Smaszcz.
Narodziny martwych dzieci - wpływ na całe życie
Tak poruszające i dramatyczne wydarzenie poważnie odbiło się na życiu Pauliny. Dziennikarkę do dziś prześladuje paraliżujący obraz, jaki zobaczyła podczas porodu. Nie może się również pogodzić z tym, jak sytuacja ta była bagatelizowana przez pracowników szpitala. Napisała:
Dwóch chłopców o blond włosach, których widziałam martwych w misce przy porodzie nie zapomnę do końca życia i nie życzę żadnej mamie takiego widoku. Śnię o tym już od 17 lat i nie da się tego nie widzieć. Wychodziliśmy z Maćkiem ze szpitala w ciszy. Nikt do nas nic nie mówił. Niczego nikt nie powiedział poza 'Niech już państwo idą. Wystarczy już wszystkim tej sensacji'. Po urodzeniu martwych bliźniaków miałam laktację jak każda mama. Depresję i załamanie. Żadnego wsparcia .
Dziennikarka nie mogła znieść tego, że w pracy, którą znalazła u jednego z operatorów komórkowych, nikt nie potrafił z nią porozmawiać. Każdy na jej widok milczał. Równocześnie Paulinie zabierano kolejne projekty ze względu na zatrważające wydarzenia, które ją spotkały. Wówczas zdecydowała się odejść. Lekarz podpowiedział jej, że nigdy nie ukoi bólu matczynego serca, jeśli z ówczesnym mężem nie spróbują kolejny raz.
Kolejna strata dziecka przez Paulinę Smaszcz
Dziennikarka nie poddawała się i postanowiła spróbować po raz kolejny. Niestety, znów musiała pogodzić się z dramatem.
Maciek i Franek byli moimi rycerzami i wiem, że przeżyli całe cierpienie i rozpacz w swój męski sposób. Julek urodził się również z bliźniaczej ciąży. Był silny i zdrowy, więc przeżył. Wynagrodził mi cały ból i rozpacz. Mój skarb. Brat Julka niestety nie przeżył . Nawet nikt go nie wspomina, bo przecież ludzie wolą udawać, że nie ma tematu
- napisała.
Apel Pauliny Smaszcz
Teraz oburzona dziennikarka odwołując się do swoich niezwykle poruszających wspomnień i doświadczeń, apeluje do polskiego rządu:
Najpierw miejmy szansę rodzić po ludzku nie tylko zdrowe dzieci. Najpierw zadbajmy o matki i ich godne życie z dzieckiem, które urodzi się chore. Zadbajmy najpierw o naszą mentalność i komunikację, żebyśmy mogli i umieli rozmawiać i być totalnie tolerancyjni oraz wyrozumiali dla rodzin z chorymi dziećmi. Jako społeczeństwo wciąż patrzymy na rodziny z chorymi dziećmi z góry i z litością, a oni nie chcą litości, tylko godności i wsparcia, by takimi dziećmi odpowiednio i prawidłowo się zajmować. Nasz kraj jest chory od zarodka problemu patologicznych ciąż, obumarłych ciąż, rodzenia martwych dzieci, rodzenia chorych dzieci i zajmowania się nimi. Politykom łatwiej zakazać, niż zrozumieć, czego w tym kraju potrzeba kobietom, mamom i całym rodzinom. Cała rodzina potrzebuje wsparcia, gdy rodzi się chore dziecko. Kobieta, taka jak ja i milion innych, chce mieć pewność, że jeśli coś złego wydarza się w trakcie ciąży, przy porodzie, po porodzie, to ma z każdej strony WSPARCIE, a nie że zostaje ze wszystkim sama, jak niechciana, zużyta, niepasująca do otoczenia szmata.
Jak ułożyć dobre relacje z byłym partnerem? Zobacz wideo:
Zobacz też:
- Joanna Koroniewska straciła sześć ciąż: "Przez wiele lat nie mogłam o tym mówić. Za każdym razem czułam się gorsza"
- Agnieszka Chylińska w szczerym wyznaniu: ,,Dwoje moich dzieci są dzieciakami szczególnej troski"
- Małgorzata Rozenek-Majdan nie przebiera w słowach: "Nie mam cierpliwości na konwenanse". O co chodzi?
Autor: Sabina Zięba
Źródło zdjęcia głównego: Dzien Dobry TVN