Starsi widzowie doskonali pamiętają sobotnie poranki z czołówką "5-10-15". Czas na sentymentalną podróż do dzieciństwa… Kultowy program dla dzieci i młodzieży, w którym dorastały całe pokolenia, dziś w Dzień Dobry TVN wraca za sprawą tych, którzy lata temu zaczynali w nim swoją medialną przygodę. Jak telewizja odmieniła życie uczestników? O to zapytaliśmy ministrę Barbarę Nowacką, fotografa Marcina Tyszkę i aktorkę Marię Niklińską.
Barbara Nowacka wspomina "5-10-15"
Barbara Nowacka to córka Izabeli Jarugi-Nowackiej, która była cenioną polityczką i aktywistką na rzecz równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Po mamie odziedziczyła nie tylko pasję do walki o prawa kobiet, ale również aktywnie działa na polu polityki. Jest inżynierem informatyki, zdobyła tytuł magistra na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, a w 2014 roku ukończyła studia typu MBA we Francuskim Instytucie Zarządzania. Od lat angażuje się w działalność społeczną. Pracowała w Telefonie Zaufania dla Kobiet prowadzonym przez Federację na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, a od 2000 roku była wiceprzewodniczącą młodzieżówki Unii Pracy - Federacji Młodych UP. 13 grudnia 2023 roku prezydent Andrzej Duda powołał ją na urząd Ministra Edukacji. To, że pragnie pomagać ludziom, zrozumiała właśnie w "5-10-15".
- Dzięki telewizji dowiedziałam się, czego w życiu nie chcę robić. Stwierdziłam, że chcę być kreatorem, a nie opisywaczem. Sprawy społeczne były dla mnie tak ważne, że nie mogłabym być po tej drugiej stronie - mówiła.
- Miałam 12, później 14 lat, 15, 16... A tu każda sobota wyjęta na pracę, gdzie trzeba być przygotowanym, odpowiedzialnym, Nagrywaliśmy, powtarzaliśmy. To było fajne, ale była to praca - wspominała Barbara Nowacka.
Maria Niklińska i praca z mamą
Maria Niklińska już jako ośmiolatka zaczęła od pracy w programie "5-10-15". Szybko znalazła swoją aktorską drogę i ukończyła Akademię Teatralną w Warszawie. Jak sama wspomina, w medialnym świecie miała przetarte szlaki dzięki znanej mamie, Jolancie Fajkowskiej.
- Moja mama była samotną matką, nie miała mnie z kim zostawiać, więc chodziła ze mną za rękę. Został wybrana do statystowania w programie świątecznym. U mnie ten casting trwał kilka miesięcy, bo z każdym odcinkiem robiłam coraz więcej - powiedziała Maria Niklińska.
- Byliśmy idealistyczni, ale i naiwni. Dla mnie szokiem było to, kiedy jechaliśmy nagrywać gdzieś program, że dzieci nas znały. Nie było social mediów - podsumowała.
Marcin Tyszka i pierwsza praca w telewizji
Marcin Tyszka pierwsze medialne kroki w telewizji stawiał jako współprowadzący programu "5-10-15" w latach 1982–1990. Później zasłynął już jako juror w programie "Top Model" i jako gospodarz programu "Projekt Tyszka". Dziś jego prace można oglądać w znanych i cenionych magazynach modowych i kobiecych, jak "Elle", "Vogue", "Harper’s Bazaar" czy "Vanity Fair".
- Z wypiekami na twarzy oglądałem ten program w telewizji. Miałem wcześniej do czynienia z telewizją, bo trenowałem taniec towarzyski. Napisałem wówczas list do programu. Pewnego dnia zadzwonił telefon, zaprosili mnie na nagrania teleturnieju z 5-latkami. Z reżyserki zeszła pani Bożena Walter, która powiedziała, że się nadaję. Miałem 15 lat. Trzeba było mnie sprawdzić na różnych etapach - opowiadał fotograf.
- Dużo ludzi myliło mnie z Mateuszem Damięckim, albo do niego mówili Marcin. Największym bonusem tego programu była dla mnie nauka telewizji. (...) Marzyłem o karierze światowej i czułem, że fotografia może dać mi tę szansę. Zaczęto mnie szanować, jak zrobiłem kilka okładek na świecie. Ze szkoły filmowej w Łodzi mnie wyrzucono na początku, a później proponowano mi, żebym prowadził tam wykłady - dodał.
Zobacz także:
- Marcin Tyszka. Co sprawia, że jest rozchwytywanym fotografem?
- Maria Niklińska o wpływie dziadków na jej artystyczne życie. "To miejsce mnie stworzyło"
- Dzieci o zmianach w polskiej szkole: "Gdzie jest miejsce na życie?". Odpowiada ministra Barbara Nowacka
Autor: Oskar Netkowski
Źródło zdjęcia głównego: Adam Burakowski/East News