Świat muzyczny pogrążył się w żalu po śmierci Ricka Bucklera, legendarnego perkusisty i współzałożyciela kultowej grupy The Jam. Zaledwie 69-letni muzyk, który pozostawił po sobie niezatarte ślady w historii muzyki, odszedł po krótkiej chorobie, w otoczeniu swoich bliskich.
Kim był Rick Buckler?
Rick Buckler to jeden z trzech członków brytyjskiego zespołu The Jam, który działał w latach 1972-1982. Jako perkusista grupy, Buckler odgrywał kluczową rolę w kształtowaniu brzmienia zespołu, który zdobył międzynarodową popularność dzięki takim hitom jak "Going Underground", "Town Called Malice" czy "That’s Entertainment". The Jam, choć aktywni jedynie przez dekadę, na zawsze wpisali się w historię muzyki, a ich wpływ na punk rocka i mod revival pozostaje nieoceniony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Po zakończeniu działalności zespołu, Buckler zajął się różnymi projektami muzycznymi i artystycznymi, w tym poezją mówioną. W swoich ostatnich latach życia pełnił rolę kochającego męża, ojca i dziadka, znanego ze swojej oddania rodzinie i przyjaciołom.
Rick Buckle nie żyje
69-letni artysta zmarł w poniedziałek po południu, w otoczeniu swoich bliskich, po krótkiej chorobie. Rodzina perkusisty przekazała tę smutną wiadomość w oficjalnym oświadczeniu dla BBC.
- Rick był kochającym mężem, ojcem i dziadkiem, który poświęcał się dla wielu ludzi. Będziemy za nim bardzo tęsknić. Odszedł w spokoju w poniedziałek po południu po krótkiej chorobie i z rodziną u jego boku – napisano w oświadczeniu.
W lutym 2025 roku Rick Buckler poinformował swoich fanów o problemach ze zdrowiem, odwołując zaplanowaną trasę poezji mówionej. Powodem tej decyzji były "przeciągające się problemy artysty ze zdrowiem", choć nic nie wskazywało na to, że jego stan pogorszy się tak nagle. Wtedy też doradzono mu "odpoczynek i odnowę, by mógł na nowo zbudować siły przed występami". O śmierci Bucklera wyraził również swoje smutne uczucia Paul Weller, były kolega z The Jam, który na swoim Instagramie napisał:
- Jestem zszokowany i zasmucony śmiercią Ricka. Myślę o nas wszystkich, którzy ćwiczyliśmy w mojej sypialni w Stanley Road w Woking. O wszystkich pubach i klubach, w których graliśmy jako dzieci, aż do nagrania płyty. Co to była za podróż! Przekroczyliśmy nasze marzenia i to, co stworzyliśmy, przetrwało próbę czasu. Moje najszczersze kondolencje dla całej rodziny i przyjaciół – przekazał Weller.
Zobacz także:
- Przed laty zastrzelił swoją partnerkę. Po wyjściu z więzienia znalazł nową miłość
- 10-letnia Sara zmarła na skutek licznych obrażeń. Sąd wskazał winnych
- Mama dwójki małych dzieci zaginęła bez śladu. "Nie wyobrażam też sobie, żeby je zostawiła"
Autor: Oskar Netkowski
Źródło zdjęcia głównego: Steve Morley/Getty Images