Dominik Dudek o początkach. "Nagraliśmy mój debiutancki album, który nigdy nie wyszedł"
Dominik Dudek to młody artysta, którego znakiem charakterystycznym jest zawsze obecna czapka na głowie. Sam pisze teksty piosenek i muzykę, a także gra na kilku instrumentach. Absolwent Akademii Muzycznej w Katowicach szlifował m.in. grę na saksofonie, gitarze i pianinie. Dziś doświadczenie to może wykorzystywać przy prodykcji własnej twórczości. Jednak droga do wydania pierwszego debiutanckiego albumu trwała przeszło 10 lat. Po drodze, w życiu Dominika pojawiało się wiele nadziei i rozczaorwań, wzlotów i upadków.
- Chciałem być muzykiem od 15 roku życia, wtedy dostałem pierwszy instrument. Potem był saksofon i akademia muzyczna. Na pierwszym roku studiów już wiedziałem, że chcę śpiewać, że nie chcę być muzykiem jazzowym. Jakoś nie po drodze było mi z Akademią, ale ukończyłem ją i mam magistra, chociaż nie do końca dobrze wspominam te studia. Kończąc je, nie bardzo wiedziałem, co mam robić, dlatego wylądowałem na weselach – powiedział Dominik.
Dominik wraz z kolegami założył także zespół Redford. Muzycy nagrywali autorskie piosenki oraz koncertowali w Polsce i Wielkiej Brytanii. Pewnego dnia niespodziewanie zespół został zauważony przez znajomego artysty z Londynu. Los chciał, aby ten kontakt połączył ich z Edwyn Collins’em (autorem hitu "A Girl Like You"), który dostrzegł w muzyce polskiego bandu wyjątkowy potencjał. Wkrótce Dominik otrzymał zaproszenie do Szkocji, gdzie miał nagrywać album.
- Tam nagraliśmy mój debiutancki album, który nigdy nie wyszedł. Spędziliśmy wspaniały czas z Edwinem. W pewnym momencie postanowiłem przeprowadzić się do Londynu, żeby właśnie wydać tę płytę, którą tam nagraliśmy. I akurat trafiłem na bardzo zły czas, bo był to taki środek pandemii. Będąc tam na miejscu, nie mogłem znaleźć mieszkania, nie mogłem znaleźć pracy. Miesiąc z czasem mieszkałem w Airbnb, jadłem suchych bułki i było bardzo trudno, bardzo ciężko cokolwiek zrobić. Wróciłem do Polski totalnie załamany. Musiałem zacząć pracę na budowie. Akurat miałem to szczęście, że pracowałem u taty w firmie, więc można powiedzieć, że miałem trochę fory - wyjaśnił.
Przymusowy powrót do Polski i osobiste trudności sprawiły, że Dominik musiał zawiesić prace nad albumem. Zmagał się wówczas z depresją, która skutecznie wyciszyła jego twórczość. Przez długi czas muzyka była zepchnięta na dalszy plan.
- Postanowiłem totalnie rzucić muzykę, bo już nie widziałem w tym sensu. Jak robię coś 10 lat i mi nie idzie, no to jakby każdy by się zastanawiał na moim miejscu. Tak też zrobiłem na jakiś czas – powiedział.
Miłość, która zmieniła wszystko: "Powiedziała mi jedno zdanie, spróbuj ostatni raz"
Pandemia skutecznie utrudniła Dominikowi pracę zawodową, jednak przyniosła coś równie ważnego – miłość. To właśnie w czasie lockdownu wokalista poznał swoją obecną narzeczoną Olę.
- Poznaliśmy się na Tinderze, spotkaliśmy się i tak zadziałało od razu. Ona mnie poznała w bardzo trudnym momencie. Pracowałem na budowie, nie mogłem wydawać żadnej muzyki, bo była pandemia i to nie miało tak naprawdę żadnego sensu – powiedział.
Ola jednak miała znaczący wpływ na dalsze losy Dominika. Nie tylko wspierała partnera na duchu, ale i realnie wpłynęła na jego kolejne kroki. Pierwszym z nich było wysłanie zgłoszenia do programu talent-show.
- To, gdzie teraz jestem, zawdzięczam jej. Ola powiedziała mi jedno zdanie, spróbuj ostatni raz. Jak się nie uda, to siądziemy i wymyślimy coś innego. Wysłałam zgłoszenie, zobaczymy. Kilka dni później przyszedł mail, że dostałem się do programu i zaproszenie na pierwsze przesłuchania. Totalnie nie myślałem o tym, żeby wygrać, nie napinałem się. Po prostu byłem totalnie naturalny i wydaje mi się, że to moja naturalność pozwoliła mi wygrać ten program – powiedział.
Dominik Dudek o wzlotach i upadkach
Po programie Dominik podpisał kontrakt z wytwórnią i zaczął wydawać pierwsze single. Jak przyznał, w końcu zaczął spełniać swoje marzenia. Wcześniej cały czas los dawał mu nadzieje, by chwile później ją odebrać.
- Bardzo dużo osób poznawałem na swojej drodze do tego momentu, które obiecywały mi naprawdę różne rzeczy. Zdarzały się osoby, które wyciągały ode mnie pieniądze, mówiąc, że oni mi coś załatwią. Oczywiście, chłopak, który chce spełniać swoje marzenia, jak ktoś mu coś obiecuje, to robi wszystko. Po programie to się zmieniło, poznałem dużo ludzi, którzy wierzyli w mój potencjał. Baron i Sandra do dziś mi pomagają i wspierają – powiedział.
W roku 2023 Dominik wydał EP-kę pt. "Ja śnię". Tym samym zabrał słuchaczy w podróż po sennych marzeniach, które jeszcze do niedawna były odległą wizją. O czym śni obecnie?
- Lubię sobie stawiać cele, które są, prawie że nieosiągalne, bo to doprowadza mnie do tych dużo mniejszych celów. Zawsze marzyło mi się Wembley i nawet w jednej z moich ostatnich piosenek o tym śpiewam i staram się do tego dojść. Dla mnie to stało się takim symbolem wielkiego koncertu, np. Stadion Narodowy. To było zawsze moje marzenie i robię wszystko, żeby to się udało. Dużo afirmuję od kilku lat i wiele rzeczy, które sobie wyafirmowałem się wydarzyło. Można być w totalnej d***e i można z tego wyjść na prostą, żyć pełnią życia – powiedział.
Dominik Dudek: "Po programie usłyszałem - teraz po tobie"
Po ponad 10 latach działalności twórczej Dominik w końcu przypieczętował swoją pracę debiutanckim albumem "We are young (but only once)". Na płycie znajduje się 12 piosenek zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Na pytanie, dlaczego tak długo czekał z wydaniem pierwszego wydawnictwa, wyjaśnił:
- Wydaje mi się, że mnóstwo osób po programach przepada. Nawet od jednego z jurorów usłyszałem "Dobra Dominik, teraz jest po tobie". Dużo ludzi wygrywa programy, a potem nie mogą się przebić. Ja powiedziałem, że jeszcze wam pokaże. Doszliśmy z wytwórnią do wniosku, że na album przyjdzie jeszcze czas, a skupimy się na budowaniu mojej pozycji, żeby mieć fanów – powiedział.
Dziś ten album jest dla wokalisty symbolem zwycięstwa. I choć wiele z utworów opowiada o trudnych momentach, są też takie, które budzą na twarzy Dominika uśmiech.
- Uwielbiam historię piosenki "On my own". Zanim poznałem Olę, miałem Tindera. Była taka jedna dziewczyna, z którą rozmawiałem przez kilka tygodni i powiedziałem jej, że piszę piosenki i może coś ci napiszę. Ona nie uwierzyła mi i powiedziała, że to na pewno nie jestem ja. Nigdy się nie spotkaliśmy. Potem się okazało, że te zdjęcia, które miała, to w ogóle nie jest ona. Nie wiem, jak ma na imię, kim jest, ale piosenka została i jest na płycie - powiedział.
Dominik Dudek: "Staram się żyć w taki sposób, żeby móc to potem dobrze wspominać"
Płyta Dominika daje słuchaczowi pole do refleksji nad przemijającym życiem, w końcu jak sam tytuł mówi "Jesteśmy młodzi, ale tylko raz". I bez względu na to, na ile lat się czujemy, pewne rzeczy mijają bezpowrotnie.
- Staram się żyć w taki sposób, żeby móc to po prostu potem dobrze wspominać, żeby nie było, że czegoś żałowałem, że czegoś nie zrobiłem. Kilka dłuższych lat mojego życia mi uciekło i mogłem robić dużo wspaniałych rzeczy, a tego nie robiłem. Dlatego "We Are Young (But Only Once)" staram się powiedzieć ludziom, żeby po prostu żyli w taki sposób, aby niczego nigdy nie żałowali – podsumował.
Na tej płycie pojawiają się też iskierki nadziei i piosenki, które budują serce tj. "Hold The Light" czy "Od kiedy jesteś", napisane z myślą o Oli.
- Ola jest osobą, dla której chcę pisać. Piosenka "Od kiedy jesteś", był to prezent na zaręczyny. Utwór okazał się hitem i teraz setki osób wysyła filmy swoich pierwszych tańców z wesel, jak tańczą do tego - dodał.
Chochla Band, czyli domowy zespół zakochanych
Dominik od jakiegoś czasu regularnie publikuje w sieci filmiki, na których wraz z Olą śpiewają covery. Znakiem charakterystycznym jest widniejąca na nagraniach chochla. Dlaczego?
- Stwierdziłem, że dobra, Ola, to może coś sobie pośpiewałem. Chciałem, żeby ona na czymś grała. Miała to być perkusja, ale że nie mam żadnych pałeczek, wzięliśmy chochle, żeby było śmiesznie. Po nagraniach tych komentarzy najpierw było dziesiątki, potem setki, a potem tysiące. Jedna z tych chochli poszła viralem po całym świecie. Zaobserwowało mnie mnóstwo osób, w tym Edward Michael "Bear" Grylls , czy syn Donalda Trumpa. Stwierdziliśmy, że chyba robimy to dobrze, więc to cały czas kontynuujemy – wyjaśnił.
Zobacz także:
- DJ BRK z debiutanckim albumem. "Wszyscy go lubią"
- Dj Refresh i jego "Megamixxx". Ulubione hity Polaków w klubowej odsłonie
- Od pracownika myjni do króla DJ-ów. Kim jest DJ Akun?
Autor: Nastazja Bloch