Maciej Maleńczuk skazany
W trakcie trwania demonstracji zorganizowanej przez Fundację Pro - Prawo do Życia Maciej Maleńczuk uderzył w twarz jednego z jej działaczy. Do zdarzenia doszło w grudniu 2016 roku na Rynku Głównym w Krakowie. Cztery lata później sąd nakazał artyście zapłacenie tysiąca złotych zadośćuczynienia na rzecz pro-lifera oraz sześciu tysięcy złotych grzywny. Od tego wyroku odwołała się zarówno obrona muzyka, która domagała się uniewinnienia, jak i reprezentujący zaatakowanego działacza, który chciał dla Maleńczuka kary pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Sprawą zajął się we wtorek, 14 grudnia, sąd okręgowy. Podczas rozprawy muzyk przypomniał, że manifestacja odbywała się w środku dnia w niedzielę, kiedy wokół przebywały dzieci, a prezentowane w jej trakcie zdjęcia były drastyczne.
- Nie można prezentować nagości, a nagle okazuje się, że można prezentować zdjęcia nagiego noworodka, jeszcze rozszarpanego. Cóż to jest za wolność słowa, która do czegoś takiego dopuszcza? - zwracał uwagę Maleńczuk. - Na coś takiego nigdy nie będzie mojej zgody, jestem w stu procentach przekonany, że prawo moralne było po mojej stronie - dodał. Wskazał też, że jakiś czas po zdarzeniu "cały kraj ogarnęła fala ogromnych protestów, podczas których kobiety walczyły o swoje prawa", a jego postawa mogła stać się symbolem niezgody na ich ograniczenie. Ponadto zaznaczył, że w trakcie konfrontacji z działaczem to on miał podstawy, by bać się o swoje bezpieczeństwo. - Musiałem go odepchnąć i absolutnie nie zamierzam żałować swojego czynu - zadeklarował artysta.
- Temida jest ślepa. Ja nie chcę być ślepy i widzę, że wysoki sąd jest kobietą, broni mnie kobieta i oskarża mnie kobieta, a na sali są kobiety. W imieniu tych wszystkich kobiet wówczas wystąpiłem, ponieważ uważam, że moim obowiązkiem i prawem moralnym było zakończenie tej pikiety - mówił przed sądem Maleńczuk.
Zobacz wideo: Dzień Polskiej Muzyki
Rozprawa Macieja Maleńczuka
Reprezentująca muzyka adwokat Marta Lech wykazywała podczas wtorkowej rozprawy, że za trzy dni nastąpi przedawnienie karalności czynu jej klienta, więc zarówno on, jak i jego obrona mogliby dążyć do tego, by sąd nie rozstrzygał tej sprawy. Nie doszło do tego, ponieważ Maleńczuk chciał bronić swojej niewinności. W ocenie adwokat sąd pierwszej instancji wydając wyrok, "w sposób bardzo wybiórczy dokonał oceny zeznań świadków", których relacje były niejasne - wynika z nich, że Maleńczuk mógł chcieć jedynie odepchnąć działacza, co zgadza się z wersją wydarzeń muzyka. Ponadto argumentowała, że różnica wzrostu obu mężczyzn jest zbyt duża, by w przypadku realnego ataku obrażenia były tak lekkie.
- Gdyby mój klient intencjonalnie chciał zadać jakikolwiek cios pokrzywdzonemu, to na pewno nie skończyłby się on (...) na otarciu wargi górnej - wskazała adwokat. Zdaniem reprezentującej muzyka pikieta pro-liferów celowo zorganizowana została w miejscu innej manifestacji - właśnie po to, by wywołać zamieszanie i wzbudzić emocje. - To celowe akcje prowokacyjne - oceniła prawniczka.
Całe zdarzenie zupełnie inaczej postrzega reprezentujący działacza adw. Paweł Szafraniec z Ordo Iuris, który wykazywał przed sądem, że Maleńczukiem kierowała "wyjątkowo niska" motywacja.
- Oskarżony zaatakował osobę, która korzystała z konstytucyjnie gwarantowanego prawa do wolności słowa, wyrażania swoich poglądów, przekazywania informacji - wskazał. - Mamy do czynienia z bardzo niebezpiecznym zjawiskiem. W tej chwili w Rzeczypospolitej dochodzi do głębokich napięć na tle światopoglądowym. Jeżeli pozwolimy na tego typu zachowania, na stosowanie siły fizycznej wobec swoich adwersarzy, osób, z których poglądami się nie zgadzamy, to wszystko prowadzi do chaosu i samosądu - argumentował przed sądem adwokat.
Zobacz wideo: Prawa człowieka
Prawa człowieka
Jaka kara czeka Macieja Maleńczuka?
Po wysłuchaniu stanowiska obu stron sąd zdecydował utrzymać wyrok w mocy. Maleńczuk został uznany winnym naruszenia nietykalności osobistej pro-lifera, musi zapłacić zadośćuczynienie i grzywnę. Komentując w rozmowie z dziennikarzami wyrok artysta podkreślił, że czuje się sprawcą "zamieszania", ale zadeklarował przy tym, że jeśli kiedykolwiek ponownie stanie się świadkiem takiego zdarzenia, zareaguje w podobny sposób. - Oczywiście zapłacę grzywnę (...), ale każda złotówka, którą ktoś prywatnie zarobi na tej sprawie, jest splamiona krwią Izabeli z Pszczyny - powiedział muzyk.
Reprezentujący działacza adw. Szafraniec przyznał, że mimo iż prawomocny wyrok jest nieco inny, niż oczekiwał, cel został osiągnięty, bo Maleńczuka uznano winnym uderzenia. Wcześniej umorzony został proces o publiczne znieważenie, wytoczony pro-liferowi przez Maleńczuka. Biegli uznali, że działacz cierpi na chorobę, w wyniku której w momencie zdarzenia nie rozpoznawał znaczenia swojego czynu ani nie mógł pokierować swoim zachowaniem. Na tej podstawie sąd musiał umorzyć postępowanie. Mężczyzna nie będzie ponosił odpowiedzialności karnej.
Więcej na ten temat przeczytasz na stronie tvn24.pl.
Zobacz także:
- "Prince Charming". Poznaliśmy zwycięzcę gejowskiego show. "Związek czy kontrakt?"
- Piosenka Kuby Sienkiewicza ma już 35 lat, a jest nadal aktualna. "Oddaje chwilowy nastrój człowieka"
- Olga Bończyk opublikowała piosenkę nagraną ze Zbigniewem Wodeckim. Czekała na to 5 lat
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło: PAP/TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN