Aktorzy o Krystynie Jandzie: "Skrywa w sobie czułość"

Krystna Janda - rasowa gwiazda
Źródło: Dzień Dobry TVN
Krystyna Janda od 16 lat prowadzi Fundację Krystyny Jandy na Rzecz Kultury i dwa teatry "Polonię" i "Och – Teatr". Razem z Jarosławem Mikołajewskim, autorem sztuki "Aleja zasłużonych", zostali laureatami prestiżowej włoskiej nagrody International Police Award. Co o Krystynie Jandzie mówią aktorzy z jej teatru? Co dziś zajmuje wybitną aktorkę?

Krystyna Janda okiem przyjaciół z teatru

Aktor Jan Peszek uważa, że Krystyna Janda to materiał wybuchowy, w każdej chwili gotowy do odpalenia. - Ma wszystkie cechy rasowej gwiazdy. Często się zdarza, że ludzie sprawiający wrażenie bardzo silnych, są w gruncie rzeczy delikatni, wrażliwi, obdarzeni jakąś niezwykłą kruchością swojej natury i myślę, że to jest przypadek Krystyny. Ona tę czułość bardzo skrywa w sobie – mówi.

Cezary Żak nazywa ją z kolei "legendą”.

- Ona tyle zrobiła w swoim życiu, tyle zagrała ról, które przeszły do historii, że trudno o niej mówić inaczej niż legenda. Często np. do mnie albo do Wiktora Zborowskiego dzwoni i błaga o nowe dowcipy, również świńskie, które ją potwornie śmieszą. Co jest najistotniejsze, ma też poczucie humoru na własny temat. Żartujemy sobie z niej i ona to lubi. Sprawia wrażenie, że nie trzyma nas twardą ręką, ale wiem, że trzyma. Niby się kolegujemy, ale wiem, że ona ma oko na wszystko – opowiada aktor.

Co na jej temat sądzi Zbigniew Zamachowski?

- Krystyna Janda to człowiek z marmuru, człowiek z żelaza, nieodmiennie. Krystyna jest osobą niezwykle komunikatywną i bezpośrednią i to jest fantastyczne. Nie stwarza żadnego dystansu. Ma nieprawdopodobne poczucie humoru. Wiele żartów, które mógłbym tu przytoczyć, ale nie przytoczę tylko dlatego, że nie nadają się do wygłaszania na szerszym forum, ale jest to gruby kaliber żartów, i w jej ustach brzmi to naprawdę jak śpiew słowika – żartuje aktor.

Zobacz video: Krystyna Janda - aktorka do zadań specjalnych

Krystyna Janda - aktorka do zadań specjalnych
Źródło: Dzień Dobry TVN

Jerzy Stuhr o Krystynie Jandzie

Jerzy Stuhr uwielbia rozśmieszać Krystynę Jandę na scenie.

- Jak mi się to uda, to wieczór jest udany – żartuje Stuhr. Według aktora, Krystyna Janda potrafi pokazać, że nie może wytrzymać w roli. – Jak się jej tak rozszerzają oczy i takimi wielkimi oczami patrzy, to jest słabo, trzeba ratować sytuację – śmieje się aktor.

Swoją historią podzielił się też Mateusz Damięcki.

- Pierwszy raz pracowałem w jej teatrze. Przyznaję bez bicia, rzadko bywałem na próbach. Rzeczywiście, przeze mnie ta nasza sztuka w Teatrze Polonia stała w miejscu. Przyszedłem taki uradowany na jedną z kolejnych prób i zobaczyłem na twarzach koleżanek taki gniew wręcz. Nigdy nie zapomnę, jak pani Krystyna Janda zeszła do nas, wysłuchała tego, co zespół miał do powiedzenia, spojrzała mi bardzo głęboko w oczy i powiedziała "Mateusz, czy ty będziesz gotowy na premierę?". Warga mi zadrżała, jedyne co byłem w stanie wykrzesać to takie bardzo cichutkie "Tak".

Pani Krystyna Janda spojrzała na resztę ekipy i powiedziała "Mnie to wystarczy". Wychodząc z sali puściła do mnie oko. Proszę sobie wyobrazić, że wieczorem tego samego dnia umiałem cały tekst na pamięć – wspomina Mateusz Damięcki. Dodaje też, że to najlepszy pracodawca jakiego miał, bo… płaci zawsze na czas – żartuje.

Krystyna Janda o teatrze i fundacjach

Zdaniem Krystyny Jandy, teatr mogą tworzyć tylko przyjaciele. - My jesteśmy w tak wielkiej przyjaźni, że między innymi po to zrobiłam te teatry i po to te fundacje, żebyśmy się przyjaźnili wszyscy. Nienawidzę konfliktów i robię wszystko, żeby ich nie było, a aktorów kocham tak bezkrytycznie – opowiada reżyserka.

Jak Krystyna Janda dobiera role swoim aktorom? Przede wszystkim zna ich marzenia zawodowe, doskonale wie też, kto najlepiej sprawdzi się w której roli.

- Ja nie jestem dyrektorem teatru, ja jestem przede wszystkim aktorką i ich przyjaciółką, ale umiem kojarzyć wiedzę na temat teatru i ich marzeń, i jakoś to się spina. Oni są wszyscy w innych firmach, teatrach, w związku z tym ludzie, którzy ustalają repertuar, jak szachiści żonglują ich wolnymi terminami czy namawiają różne produkcje telewizyjne i filmowe, i dyrektorów teatrów, żeby nam ich oddali, przynajmniej na dwa wieczory i dzięki temu udaje się nam grać, gdy nie ma pandemii, 850 razy w roku. Nie ma drugiego takiego teatru – podsumowuje.

Krystyna Janda wiedziała, że to ona powinna zagrać rolę w Alei Zasłużonych, za którą otrzymała z Jarosławem Mikołajewskim nagrodę International Police Award – tę, którą kiedyś otrzymały Helen Miren czy Sophia Loren.

- Jarek jest bardzo płodnym poetą, prozaikiem, dramatopisarzem i wysyłał mi kolejno te wszystkie sztuki, ja je czytałam, jednak były one kolejno albo za drogie dla naszego teatru, albo za duża obsada. Nagle, któregoś dnia zaczęłam czytać Aleję i myślałam, że śnię. Uważam, że jest to niezwykły tekst, jeden z najważniejszych tekstów teatralnych, jakie przeczytałam w życiu. Bardzo ważny dlatego, że opowiada o smutnej kondycji artysty w Polsce. Poetka, pisarka, która dowiaduje się od męża, że gdyby coś się stało, gdyby umarła, to nie będzie miał jej za co pochować. Drugim tematem jest to, kto zasługuje na aleję zasłużonych? Kto o tym decyduje, jakie są kryteria, jaka to jest manipulacja? Strasznie to smutne. W tym tekście jest wiele odniesień do środowiska i bardzo znanych nazwisk. Myślę, że bardzo był ludziom ten tekst potrzebny, by zyskać świadomość, jak podła jest dzisiaj kondycja i jak się traktuje artystów w Polsce – podsumowuje Krystyna Janda.

Niedługo pojawi się także premiera sztuki "Wiśniowy sad" Krystyny Jandy w Teatrze Polskim.

Zobacz także:

Autor: Sylwia Wołoch

Reporter: Mateusz Jarosławski

Źródło: Dzień Dobry TVN

Źródło zdjęcia głównego: Piotr Molęcki/EastNews

podziel się:

Pozostałe wiadomości