Kaśka Sochacka: "Nawet jeśli mam to robić dla 5 osób, to chcę to robić"
Kaśka Sochacka o występowaniu na scenie marzyła już jako mała dziewczynka. Kiedy w kościele zobaczyła śpiewającego duchownego, w którego wpatrzeni są wszyscy zebrani, chciała zostać księdzem. Wkrótce zrozumiała, że swoje pragnienia może realizować w inny sposób.
- Jak miałam 6-7 lat to zaczęło mi się to podobać. Jak miałam 10 lat, to już naśladowałam tych ludzi w telewizji i myślałam, że fajnie byłoby śpiewać – powiedziała.
Kaśka wychowywała się w Pradłach w muzykalnej rodzinie. Jej ojciec grał na gitarze, a matka Helena była opiekunką Zespołu Pieśni i Tańca "Ziemia Kroczycka", w którym Katarzyna występowała wraz z rodzeństwem. Dopiero będąc pełnoletnią kobietą, postanowiła sprawdzić i zweryfikować swoje umiejętności w talent-show. Choć jak przyznaje, poszła tam tylko za namową bliskich.
- Kiedy byłam dorosła i poszłam tego Mam Talent (2010 rok) to już miałam trochę inaczej, niż w dzieciństwie. Ja nie czułam tej potrzeby, nie chciałam. Nie zrobiłabym tego tak sama z siebie. Byłam zachęcana przez wiele osób, gdybym nie miała tych osób obok siebie, które tak mnie zachęcały, które mocno wierzyły we mnie i chciały, żebym to zweryfikowała dla siebie samej, to pewnie bym tego nie zrobiła. Byłam mniej odważna niż wtedy, gdy miałam 10 lat (…) Udział w programie dał mi odpowiedź na pytanie, czy ja się w jakikolwiek sposób nadaje do muzyki, czy ja umiem śpiewać. Czy to jest wyjątkowe dla kogoś – wspomina.
Odpowiedź była jasna, Kaśka ma talent, który został doceniony przez ludzi w branży. Chwile po występie w drugim talent show w 2014 roku młoda wokalistka dostała telefon. Padła propozycja podpisania kontraktu z wytwórnią. To miało być spełnienie najskrytszych snów, niczym scena wyrwana z filmu. Życie potoczyło się trochę inaczej.
Od momentu podpisania papierów z Jazzboy Records do wydania pierwszej płyty minęło 7 lat. Wyboista droga pełna nadziei, jak i gorzkich łez z bezsilności toczyła się niczym syzyfowa praca. Gdy marzenia były już na wyciągnięcie ręki, niespodziewanie grunt osuwał się pod nogami i trzeba było zaczynać od zera. W międzyczasie Kaśka wróciła na studia. Skoczyła ekonomię oraz rozpoczęła podyplomówkę z psychologii. Chwytała się także "normalnej" pracy: wysyłała faksy, była agentką nieruchomości oraz pracowała w firmie zajmującej się organizacją konferencji. Dokładnie drogę do "Cichych Dni" wokalistka opisała w książeczce "Love Story" dołączonej do pierwszej płyty.
- Wielokrotnie przychodziły momenty zwątpienia i odpuszczenia, że nie będę tego robić. Mam spoko pracę, to nie ma nic wspólnego z muzyką, ale nie każdy może to robić. Godziłam się z tym, ale ta nadzieja nigdy nie umierała do końca. Potem się odradzałam jak Feniks z popiołu i coraz bardziej wierzyłam, że to będzie to. Nawet jak dostawałam kolejny raz po głowie, to się nie kończyło. Skumałam, że to nigdy się nie skończy, zawsze będę próbować i nie odpuszczę – powiedziała.
- Ostatnią pracę, którą rzuciłam, to już byłam zdecydowana. To był kluczowy dla mnie moment. Kupiłam klawiaturę sterującą i zainstalowałam program do produkcji muzyki. Po pracy wracałam do domu i tworzyłam demówki. Powstała "Wiśnia" i "Spędź ze mną trochę czasu jeszcze". Traciłam poczucie czasu, kończyłam o 3 w nocy, potem spałam po 4 godziny, rano biegłam na autobus. Nie mogłam się doczekać, aż po pracy dokończę piosenki. Wtedy zrozumiałam, że wpadłam. To żeby śpiewać to jedno, ale żeby tworzyć i komponować muzykę, to była rzecz, która mnie pochłonęła bez reszty. Wtedy wiedziałam, że nawet jeśli mam to robić dla 5 osób, to chcę to robić – dodała.
Kaśka Sochacka - praca nad płytą i koncerty z Kortezem. "Czułam się jak w filmie"
Pierwszą osobą, której zaufała Kaśka była Agata Trafalska. To ona pokazała młodej wokalistce inne spojrzenie na twórczość, zachęciła do otworzenia się przed słuchaczami.
- Odkąd byłam dzieckiem, pisałam wiersze i piosenki. Piosenki były naszpikowane metaforami. Jak spotkała się z Agatą, wyszłam ze strefy komfortu i wysłałam jej plik wierszy. Napisała do mnie, że dla niej to jest piękna literatura i że powinnam pisać piosenki w ten sposób. To był przełomowy moment. Agata się mną zaopiekowała i pozwoliła uwierzyć, że mogę tak pisać – powiedziała.
W 2019 roku Kaśka Sochacka otrzymała szansę zaprezentowania swojej twórczości na trasie koncertowej Korteza, którego zresztą poznała kilka lat wcześniej. Jak przyznaje, był to kosmiczny czas. Kiedy po raz pierwszy wyszła na scenę, ubrana cała na czarno, nie spodziewała się, że publika tak miło ją przyjmie. Chwile później zachwycona widownia wrzucała do sieci filmiki, oznaczając wschodzącą gwiazdę.
- Ta trasa miała ponad 50 koncertów, ja miałam wystąpić tylko na kilku, ale ta Wiśnia w repertuarze koncertowym Korteza tak się przyjęła, ten odbiór był tak dobry, że w wytwórni postanowili mnie dołączyć do większej ilości koncertów. Finalnie wystąpiłam ponad 30 razy. Wejście do takiego świata dla takiej dziewczyny jak ja, to był ogromny krok milowy. Ja się czułam jak w filmie – powiedziała.
Gdy płyta nad płytą po latach ciągłych problemów w końcu przyspieszyła tempo, nadeszła pandemia, lockdown i tworzenie zdalne. Cierpliwość artystki po raz kolejny testowana była przez los. Kaśka z tej cytryny postanowiła jednak wycisnąć lemoniadę. Choć tekstowo gorzką, to piękną i jedyną w swoim rodzaju. W ten sposób powstawały Ciche Dni. Debiutancki krążek miał swoją premierę 26 marca 2021
- Nauczyłam się przez ostatnie lata, ze mam ogromne pokłady cierpliwości i na wiele rzeczy muszę poczekać - wyjaśniła.
Kaśka Sochacka – ewenement na polskiej scenie muzycznej
Praca, cierpliwość i wiara we własne marzenia popłaciły. Obecnie Kaśka jest jedną z najbardziej rozchwytywanych wokalistek na polskim rynku muzycznym. Doceniają ją nie tylko miliony słuchaczy, ale i branża. Trzy Fryderyki na półce to jednak nie wszystko. Wokalistka przede wszystkim robi to, co kocha. 15 listopada 2024 roku wydała drugi krążek pt. "Ta druga". Jeszcze przed ukazaniem się wydawnictwa ruszyła w trasę, która momentalnie się wyprzedała.
- To jeszcze wcześniej mi się nie przydarzyło, żeby padły serwery i żeby 9 koncertów zostało wyprzedanych. Dziękuję tym wszystkim ludziom, którzy chcą przychodzić na koncerty i posłuchać tych piosenek przedpremierowo, bo wiadomo, że każdy lubi te rzeczy, które już zna. Tutaj serwujemy 10 nowych numerów, bo na razie tyle wrzuciliśmy do tego repertuaru koncertowego, których nikt nie miał okazji wcześniej posłuchać. I różnie mogłoby być, dlatego tym bardziej cieszy mnie, że relacja ludzi jest bardzo miła. Nie odczuwam różnicy między starymi a nowymi numerami – powiedziała.
Teraz płyta "Ta druga" ujrzała już światło dzienne. Artystka zaserwowała nam 12 utworów opowiadających o miłości, o nadziejach i rozczarowaniach, o staraniach i odpuszczaniu, o byciu "tą drugą" dla innych i dla siebie samej.
Prace nad krążkiem trwały 20 miesięcy i przeplatane były trasami koncertowymi.
- Intensywny to był czas, ponieważ cały czas koncertowaliśmy. Przy pierwszej płycie miałam dużo wolnego czasu, tworzenie przypadło na czas pandemii, więc wszyscy muzycy pozamykali się w studiach i nagrywaliśmy piosenki. Teraz było sporo koncertów, więc każdą wolną chwilę starałam się łapać oddech i spędzałam ją w studiu (…) Każda piosenka jest procesem poznawania samej siebie. Często dopiero gdy coś napisze, i to przeczytam, albo zaśpiewam, to dociera do mnie w inny sposób, więc ma też funkcję terapeutyczną. Dowiedziałam się o sobie wiele rzeczy, które w tych piosenkach zawarłam, dużo o swoich emocjach, uczuciach. To był bardzo pracochłonny, ale i intensywny emocjonalnie czas – powiedziała
Kaśka Sochacka o starości: "Trochę o niej fantazjuje"
Jedną z piosenek, która znalazła się na krążku, jest utwór "Komary" poruszający temat starości i ulotności czasu.
- To pragnienie i życzenie, by tej starości, pięknej i spokojnej doczekać, towarzyszyło mi, gdy pisałam tę piosenkę. Bo jednak nie każdy ma szanse i przywilej się tam znaleźć, mieć te siwe włosy i patrzeć przed siebie mając obok kogoś, kogo się kocha. My się tej starości często boimy, ja trochę o niej fantazjuje
Jak Kaśka wyobraża sobie ten lot w przyszłość?
- Miałam kiedyś taki wieczór, że przyszła do mnie wizja tego, jak bym sobie to wyobrażała. Napisałam ten wiersz, który później jeden do jeden znalazł się w piosence – dodała.
Kolejnym singlem, który z kolei jest powrotem do przeszłości, są "Zdjęcia". To retrospekcja dzieciństwa, wspomnienia pierwszych rodzinnych świąt.
- Bardzo lubię ten moment, kiedy jakaś rzecz, niech to będzie zapach, czyjaś twarz, albo miejsce, czy piosenka przywołuje wspomnienia, o których lata nie myślałam, nawet nie wiedziałam, że je mam. Jak odkrywam coś nowego, to jest dla mnie magiczne, czekam na te momenty – przyznała.
Na pytanie, czy często ogląda stare albumy ze zdjęciami, rzekła:
- Nieczęsto, może dla mnie to trochę trudne, żeby tam zerknąć. Ale miałam taki wieczór, że zerknęłam i ta piosenka napisała się bardzo szybko – dodała.
Kaśka przyznała także, że piosenki, które pisze, działają terapeutycznie nie tylko na słuchaczy, ale i na nią samą. I choć często wiąże się to z rozdrapywaniem starych ran, opisanie tych głęboko zakorzenionych emocji jest zbawienne. Artystka zdradziła również, jaki ma sposób na poradzenie sobie z emocjami w trudnych momentach, gdy życie wali się pod nogami.
- Czas, nic nie da się przyspieszyć nigdy, ale wszystko mija. Jak zdamy sobie z tego sprawę, że musi upłynąć czas, to może to wlać w nasze serca spokój i spokojne oczekiwanie na ten moment, kiedy to minie (…) Jestem optymistką, do końca, do ostatniego gwizdka dogrywka, karny, zawsze do końca - podsumowała.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Zobacz także:
- Julia Pietrucha i Marta Zalewska na scenie Dzień Dobry TVN. "Te tarcia są kreatywne"
- Linkin Park w Polsce. Zespół wystąpi na znanym festiwalu
- Szymon Wydra i Carpe Diem wrócili na scenę. Ich "Przedczas" to hit jesiennych tygodni
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN