Joanna Kurowska o klątwie
Choć Joanna Kurowska widzom kojarzy się z błyskotliwymi rolami komediowymi, to w jej życiu prywatnym nie brakowało dramatycznych chwil. Aktora musiała zmierzyć się ze śmiercią dziecka, męża, siostry i matki. W najnowszym wywiadzie, który przeprowadziła Monika Jaruzelska, ulubienica publiczności wyznała, że to poczucie humoru pozwalało jej utrzymać właściwy życiowy kurs. Już jako dziecko odkryła, że rozbawianie najbliższych jest dla niej skuteczną tarczą.
- Ja miałam taką rolę, żeby rozśmieszać i niwelować napięcie - wspominała swoje dzieciństwo w programie "Gwiazdozbiór Jaruzelskiej". - To mi pomogło w życiu, także w życiu aktora, bo tożsamości, które przybieram pozwalają mi czasem na odejście ode mnie. Ta rola błazenka niekoniecznie mi się podobała, ale dała mi zbroję. I ona mi bardzo dobrze służyła - dodała.
Polscy aktorzy i aktorki
W otoczeniu Joanny Kurowskiej panowało przeświadczenie, że na rodzinę rzucono klątwę.
- Mój dziadek był bardzo przystojny, w książce [obszernym wywiadzie, którego Joanna Kurowska udzieliła Kamili Dreckiej - red.] są zdjęcia, jak był młody. Gregory Peck - stwierdziła aktorka, porównując swojego dziadka do słynnego amanta. - Był pięknym mężczyzną i kobiety za nim szalały. Nie ożenił się z jakąś dziewczyną, z którą miał ponoć dziecko, i go przeklęła. Żeby przeżyć, kobiety w moim rodzie musiały sobie usystematyzować to, dlaczego tak się dzieje. Na przykład mojej babci zmarło czterech synów po kolei, a moja mama była pierwszą, która przeżyła. (...) Ona podświadomie wiedziała, że ma się poczucie winy, że ona pierwsza przeżyła. W Holocauście wyjaśniono to, że jeśli jedna osoba z rodziny wyszła z Holocaustu, to do końca żyła z dosyć niewyjaśnionym poczuciem winy: dlaczego tylko ona przeżyła, dlaczego wszyscy umarli, dlaczego ona dostała ten dar i będzie z tym żyła do końca. Wydaje mi się, że jesteśmy ofiarami ofiar i moja mama żyła z ogromną, wewnętrzną, podświadomą niezgodą na to, że czterech braci przed nią rok po roku umierało. Ona była pierwszą, która przeżyła, potem pojawiły się jeszcze dwie siostry mojej mamy - sprecyzowała.
Joanna Kurowska o śmieci matki
Joanna Kurowska jako nastolatka musiała zmierzyć się z olbrzymią tragedią. Gdy była uczennicą szkoły średniej, walkę z chorobą nowotworową przegrała jej matka.
- Kiedy matka zachorowała na raka i wiedziała, że za jakiś czas umrze, wysłała mnie do liceum sióstr do Szymanowa, których zresztą nie cierpiała. Wcześniej byłam z mamą zrośnięta jak huba z drzewem. Ona musiała mnie po prostu od siebie odzwyczaić, żeby nastąpiło to przecięcie pępowiny - wyjaśniła.
Sama jednak zdecydowała się na inny model macierzyństwa.
- Moja córka dostała taką petardę miłości i nadopiekuńczości, że może to być wylanie dziecka z kąpielą. Uważam jednak, że nadmiar miłości jest lepszy niż jej brak - podsumowała.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Fiskus może przyjrzeć się weselnym kopertom. Nowożeńcom grozi wysoka kara
- 86 proc. samotnych osób chciałoby przeżyć letnią miłość. Czy taki związek ma szanse na przetrwanie?
- Sylwia Bomba potwierdziła informację o śmierci byłego partnera. "Odszedł od nas tata Antosi"
Autor: Adam Barabasz
Źródło: youtube/Super Express 2
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Olszanka / East News