Motorniczy odpowie za śmierć dziecka
Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w rozmowie z serwisem TVN Warszawa, przekazała, że 28 czerwca Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Północ skierowała akt oskarżenia przeciwko Robertowi S. To pokłosie tragicznego wypadku, do którego doszło w Warszawie przy ulicy Jagiellońskiej w sierpniu zeszłego roku. Drzwi tramwaju, który prowadził mężczyzna przytrzasnęły nogę czteroletniego chłopca. Następnie malec był przez kilka metrów ciągnięty przez pojazd wzdłuż torowiska. Dziecka nie udało się uratować.
- W skierowanym do Sądu Rejonowego Warszawa Praga-Północ akcie oskarżenia motorniczemu tramwaju zarzuca się umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz przepisów instrukcji dla pracowników Tramwajów Warszawskich i nieumyślne spowodowanie wypadku, w wyniku którego śmierć poniósł czteroletni chłopiec - przypomniała prokurator Skrzeczkowska.
Jak kara grozi motorniczemu?
Rzeczniczka dodała, że o winie motorniczego świadczą m.in. opinia biegłego z zakresu kolejnictwa, analiza nagrań z monitoringu, wykazy połączeń telefonicznych oraz raport zdarzeń zachodzących w telefonie oskarżonego, a także zeznania świadków. - Z dowodów wynika, że oskarżony, kierując tramwajem, w trakcie jazdy korzystał z telefonu i słuchawek, nieprawidłowo obserwował zdarzenia zachodzące w obrębie ostatnich drzwi składu, którymi wysiadało dziecko, a po zamknięciu tych drzwi nie upewnił się, czy ruszenie z przystanku nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów wysiadających i znajdujących się na przystanku - stwierdziła prokurator Skrzeczkowska.
- Czas ten został uznany przez powołanego w tej sprawie biegłego za niewystarczający do poprawnej oceny sytuacji. Należy podkreślić, że konstrukcja wagonu i ostatnich drzwi nie utrudniała widoczności motorniczemu, tramwaj był sprawny technicznie, a pokrzywdzony i osoba, pod której pieczą przebywał, nie przyczynili się do zaistnienia wypadku - powiedziała prokurator i dodała, że motorniczym zabrania się korzystania z telefonu komórkowego podczas prowadzenia pojazdu, w tym używania słuchawek i zestawów głośnomówiących. - Ponadto motorniczy może ruszyć z przystanku po upewnieniu się, że wszystkie drzwi są całkowicie zamknięte oraz że ruszenie nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów znajdujących się na przystanku - powiedziała Katarzyna Skrzeczkowska.
Robert S. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu osiem lat więzienia.
Więcej na ten temat można przeczytać na stronie TVN Warszawa.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Nowy wątek ws. Iwony Wieczorek. Inspektor: "Są ciemne strony jej życia"
- "Pracowałem w piekle i byłem jednym z diabłów". Maciej przeprasza swoje ofiary
- 7 polskich aktorek padło ofiarą "metody na policjanta". Wyłudzono od nich ogromną kwotę
Autor: Klaudia Ziółkowska/Katarzyna Oleksik
Źródło: TVN Warszawa
Źródło zdjęcia głównego: x-news