W rodzinie zastępczej miały być bezpieczne. Jednak za zamkniętymi drzwiami, według ustaleń prokuratury, spotkała je niewyobrażalna krzywda. Reportaż programu "Uwaga! TVN".
- Dziewczynka podała, że w zasadzie działo się to codziennie. Codziennie była zabierana przez wujka do pokoju i tam się zamykali – mówi Katarzyna Dąbrówny, prezes Sądu Rejonowego w Głogowie.
- W tej sprawie podejrzani są oboje małżonkowie. Wspólnie stoją pod zarzutem tego, że znęcali się nad obiema dziewczynkami fizycznie i psychicznie – zaznacza Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Prowadzili rodzinę zastępczą, zostali aresztowani
Dramat miał się rozgrywać w niewielkiej miejscowości na Dolnym Śląsku. Mariusz i Marta Dz., którzy prowadzili rodzinę zastępczą, zostali aresztowani. Ma to związek z dziewczynkami, które przez ostatnie lata wychowywało małżeństwo – 6-letnią Hanią i 8-letnią Basią.
- Znałam te dzieci, były normalnie, jak wszystkie dzieci. Bawiły się, śmiały się i nie było nic takiego, żeby były smutne czy żeby czegoś się bały. Szybko nawiązywały kontakt. Dlatego dziwi mnie, że coś takiego miałoby miejsce – przyznaje pani Zofia. Rodzina Dz. miała na wsi nieposzlakowaną opinię. W rozmowie z reporterem Uwagi! większość mieszkańców mówiła, że trudno im uwierzyć w zarzuty prokuratury przedstawione Mariuszowi Dz., z zawodu górnikowi.
Mimo to ustalenia prokuratury są wstrząsające.
- Dzieci trafiły do pieczy zastępczej w 2021 roku i tam spotkały się ze złym traktowaniem. Zwłaszcza dziewczynka, która obecnie ma prawie 8 lat, a wówczas miała niecałe 5. W stosunku do niej opiekun dopuszczał się obcowania płciowego, prezentowania treści pornograficznych, zmuszania do wykonania czynności seksualnych oraz do poddawania się takim czynnościom seksualnym. Dochodziło do tego na przestrzeni kilku lat, prawie czterech – mówi prokurator Liliana Łukasiewicz.
Dzieci trafiły do rodziny adopcyjnej
Koszmar dzieci trwałby dalej, ale dziewczynki pod koniec zeszłego roku trafiły do rodziny adopcyjnej. Udało nam się porozmawiać z osobą, która dobrze zna sprawę.
- Podczas rozmowy ta starsza, 8-letnia dziewczynka zapytała mamę adopcyjną, czy wie, co to seks. Mama adopcyjna zapytała: "Dlaczego pytasz?". No i dziecko powiedziało, że wujek ją dotykał. Że robił różne rzeczy. To było ciężkie, żeby o tym opowiadać i dla niej przykre – mówi nasza rozmówczyni.
Dlaczego dziewczynka nie powiedziała o tym wcześniej?
- W rodzinie adopcyjnej poczuła się chyba wreszcie bezpiecznie. Wcześniej bała się, bo ten opiekun powiedział jej, że jak komuś powie, to coś złego się stanie – tłumaczy nasza rozmówczyni.
Rodzice adopcyjni niezwłocznie poinformowali ośrodek adopcyjny, a ten prokuraturę.
- Dziewczynki przesłuchano przed sądem z udziałem psychologa. Biegły psycholog nie miał wątpliwości, że zeznania dziewczynek, zwłaszcza dziewczynki, która została dotknięta przemocą seksualną, zasługują na wiarę. Że nie jest skłonna do poddawania się manipulacjom i że te zeznania są szczere i autentyczne – mówi prokurator Liliana Łukasiewicz. I dodaje: - Prokurator zlecił uzyskanie opinii medycznej, a także niezwłocznie dokonano przeszukania późniejszych podejrzanych, gdzie znaleziono treści pornograficzne, co do których mieliśmy informacje, że były prezentowane starszej dziewczynce, która w momencie zakończenia pobytu w rodzinie zastępczej nie miała jeszcze skończonych 8 lat.
- Jedną z form manipulacji było faworyzowanie dziewczynki wykorzystywanej seksualnie. Ona pod pewnymi względami cieszyła się wielkimi przywilejami. Miała pieniądze otrzymywane od tych rodziców, posiadała możliwość korzystania z komórki, bez żadnych ograniczeń czasowych. Była chełbiona przez rodzinę zastępczą kosztem innych dzieci. Niestety, kryła się za tym przemoc seksualna wobec dziecka. I w pewnym sensie też wpływanie, żeby milczała – tłumaczy sędzia Katarzyna Dąbrówny.
Zarzuty dla rodziców zastępczych
W trybie natychmiastowym rozwiązano rodzinę zastępczą, odebrano również dwójkę małych chłopców, którzy też byli tam pod opieką. Małżeństwo aresztowano. Mariuszowi Dz. i jego żonie Marcie postawiono także zarzut znęcania się nad 8- i 6-latką.
- O ile starsza dziewczynka doznawała drastycznej przemocy seksualnej, o tyle młodsza z dziewczynek na szczęście takiej przemocy seksualnej nie doznawała. Stawała się jednak ofiarą przemocy emocjonalnej, była gorzej traktowana przez rodziców zastępczych, nazywano ją grubasem, ograniczano jej jedzenie, popychano, szarpano – opowiada sędzia Katarzyna Dąbrówny.
Jak mogło dochodzić do przemocy pod jednym dachem?
- Odbywało się to, jak żona Mariusza wyjeżdżała na zakupy – mówi anonimowo nasza rozmówczyni.
- Dreszcze przechodzą, że takie rzeczy mogłyby się tam dziać. Byli normalnym małżeństwem. Nie było tak, żeby się kłócili, nie było słychać żadnych awantur. Mariusz zachowywał się normalnie, nie było też tak, że unikał ludzi – opowiada pani Zofia.
Dlaczego nie zauważono, że w pieczy zastępczej rozgrywa się dramat?
- To były, a myślę, że i są, dzieci radosne. Uśmiechnięte, głośne, biegające. Na pewno nie były to dzieci, które by się izolowały – tłumaczy dyrektorka szkoły podstawowej. I dodaje: - Po tym wszystkim próbowaliśmy szukać, czy coś mogliśmy przegapić, czegoś nie zauważyć. Ale nie.
Jak sprawowana była kontrola nad funkcjonowaniem rodziny? Nikt z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie nie mógł się z nami spotkać, jego szefowa od jesieni przebywa na zwolnieniu lekarskim. Poszliśmy więc do starostwa, które nadzoruje PCPR.
- Była tam pani, która sprawdzała, w jakich warunkach te dzieci przebywają, jak wygląda sytuacja. Były spotkania z psychologiem. Nie potrafię powiedzieć, co zawiodło, natomiast jesteśmy tak samo zszokowani jak wszyscy, że taka sytuacja w ogóle ma miejsce – stwierdza Jeremi Hołownia, wicestarosta głogowski.
Mariusz Dz. został aresztowany, a jego żona opuściła już areszt.
Reporter Uwagi! rozmawiał z siostrą i rodzicami Mariusza Dz.
- Wszystko było idealnie, dzieci chciały, to wszystko miały. Jeździły na kolonie. Nigdy nie były szarpane – zapewniają bliscy oskarżonego.
- Widocznie rodzina adopcyjna nastawiła dzieci przeciwko synowi. On nigdy by dziecka nie skrzywdził. On nigdy nie był karany, nigdy nie dostał żadnego mandatu a wszyscy zrobili z niego potwora – usłyszeliśmy,.
Mariusz Dz. na razie został aresztowany na 3 miesiące. Jeśli zarzuty się potwierdzą, może on zostać skazany nawet na dożywocie. Jego żonie za znęcanie się nad dziećmi grozi do 5 lat więzienia.
- Mnie ta sytuacja po prostu załamała, bo nie po to sędziowie rodzinni wyciągają dzieci z patologii, żeby wkładać te dzieci do jeszcze gorszej patologii – mówi sędzia Katarzyna Dąbrówny. I dodaje: - Nie chcę oceniać pracy urzędników z PCPR-u, ale prawda jest taka, że to na nich spoczywa odpowiedzialność za funkcjonowanie i organizację pieczy zastępczej.
Zobacz także:
- 10-letnia Sara zmarła na skutek licznych obrażeń. Sąd wskazał winnych
- Przed laty zastrzelił swoją partnerkę. Po wyjściu z więzienia znalazł nową miłość
- Rodzinna tragedia w Boże Narodzenie. Matka nie żyje, ojciec pobity
Autor: wg/AM
Reporter: Jakub Dreczka
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN