Pani Zofia ma 80 lat, żyje samotnie w małym, zimnym domku, bez toalety i dostępu do czystej wody. Kiedy dotarły do niej wolontariuszki, okazało się, że nie jadła od czterech dni. O dramatycznej sytuacji kobiety wiedzieli urzędnicy, zdaniem mieszkańców doskonale wiedział też proboszcz, któremu pani Zofia 20 lat sprzątała plebanię. Dotarli do niej także reporterzy programu Uwaga! TVN. Czy staruszce uda się pomóc?
Uwaga! TVN. Dramatyczna sytuacja pani Zofii
O skandalicznych warunkach, w których żyje 80-latka powiadomiły nas wolontariuszki fundacji, zajmującej się opieką nad zwierzętami.
- Jadąc z interwencji zobaczyłyśmy betonową budę i wychudzonego psa, który wyglądał jak szkielet. Nie miał wody, jedzenia, dodatkowo dużą ranę na pysku. Wyszła do nas właścicielka. Kobieta była bardzo chuda, brudna, z jej ręki lała się krew. Okazało się, że ta pani nie jadła od czterech dni i sama potrzebuje pilnej pomocy – opowiada Beata Porębska, wolontariuszka Fundacji Przyjaciele Konia Petrusa.
Pani Zofia nie sprząta i nie jest w stanie przygotowywać sobie posiłków. Problemem jest duży ból ręki, po niedawnym złamaniu.
- Nikt mnie nie odwiedza, mam siostrę w hospicjum, ale nie wiem nawet czy żyje – wyznaje Zofia Kaczmarczyk.
- To są bardzo ciężkie warunki. Przedtem dawała sobie radę sama, jeszcze dorabiała sobie, pracując u ludzi. Teraz trzeba już chodzić koło niej – mówi Władysław Synowski, sąsiad, który pomaga kobiecie.
Co robi MOPS i proboszcz?
Ośrodek pomocy społecznej wspiera 80-latkę dwa razy w roku, dostarczając jej węgiel. Losem kobiety, według sąsiadów nie przejmuje się także ksiądz proboszcz, któremu kobieta przez 20 lat oporządzała gospodarstwo i sprzątała plebanię.
- W nocy ksiądz zadzwonił, że ma zimno w domu. Ona pobiegła, napaliła mu w piecu i wróciła do siebie – mówi Synowski. I dodaje: - Krowy doiła, jajka zbierała. Jak wzięła sobie kilka dla siebie, to uszy jej powykręcał.
- Nic jej nie płacił, a jeszcze ona mu pieniądze dawała – dodaje Jerzy Mierzwa, drugi sąsiad 80-latki.
Z relacji mieszkańców wynika, że pani Zofia miała bardzo ciężkie życie.
- I z teściową, i z mężem. Ileż razy on ją bił, kopał przy tych dzieciach. Brała je, uciekała, spała z nimi w polu kukurydzy. Potem syn dorósł, zaczął pić i torturować ją – opowiada Mierzwa.
"Nie jest ubezwłasnowolniona"
O tym, że pani Zofia wegetuje od stycznia w fatalnych warunkach wolontariuszki alarmowały także MOPS. Urzędnicy tłumaczą, że pani Zofia odmówiła pomocy, a emerytura powyżej tysiąca złotych pozwala zaspakajać jej swoje potrzeby.
- Zdecydowałam, że pani Zosia będzie miała opiekunkę. Ona nie jest ubezwłasnowolniona, nie mogliśmy narzucać jej niczego, jeśli ona nie widziała takiej potrzeby – tłumaczy Małgorzata Gołębiowska, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Proszowicach.
Zobacz także:
- Zostawiła męża w Ukrainie. "Chowaliśmy się z synem w metrze, ale nie da się ciągle tak żyć"
- Kiedyś grali z One Direction, dziś sami są gwiazdami. "Wtedy to nie oznaczało sukcesu. Nikt nas nie lubił"
- Kobiety w kryzysie bezdomności przeszły spektakularną metamorfozę. Wyglądają przepięknie
Autor: Wojciech Grejciun
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN