Co się działo przed wprowadzeniem stanu wojennego?
13 grudnia 1981 roku w Polsce wprowadzono stan wojenny. Na ulicę miast wyjechały czołgi, pojawiło się wojsko. Od tamtych wydarzeń mija właśnie 40 lat. Czym żyli wtedy Polacy?
- Książka jest związana z rocznicą wprowadzenia stanu wojennego, ale chciałem się cofnąć o dzień i nie koncentrować się na tych obrazach, wydarzeniach, które już znamy - czołgi, brak "Teleranka", tylko zobaczyć życie cywilne, życie codzienne. Jak Polacy żyli w tamtym czasie, co gotowali na obiad, jak zdawali prawo jazdy, jak rodzili, jak brali ślub. To jest książka o stanie wojennym, ale w jakimś sensie bez stanu wojennego - mówił w Dzień Dobry TVN Igor Rakowski-Kłos, dziennikarz historyczny i autor książki "Dzień przed. Czym żyliśmy 12 grudnia 1981".
W ocenie dziennikarki Anny Lubowskiej, która 12 grudnia wieczorem prowadziła Studio 2, nic nie wskazywało na to, że zostanie wprowadzony stan wojenny. - Może byłam naiwna, ale w ogóle tego nie czułam. To był czas, w którym działo się bardzo dużo rzeczy. Było dużo strajków. Byliśmy trochę do tego przyzwyczajeni, taki był nasz świat. Z mojej perspektywy nic (tego) nie zapowiadało - mówiła Anna Lubowska. Mimo to tamtego dnia program potoczył się zupełnie inaczej, niż zaplanowano.
- Studio 2 (...) trwało dwa dni - sobota i niedziela. Częściowo toczył się na żywo, a częściowo były cegiełki, które nagrywaliśmy wcześniej, filmy itd. Prezenterzy, którzy byli w studio, zapowiadali każdy film. Następnego dnia miałam mieć bardzo trudną - z mojego punktu widzenia - dyskusję (...). Cały czas miałam w głowię tę dyskusję. Wiedziałam też, jak program ma się skończyć - wspominała Anna Lubowska. Kiedy dochodziła północ i czekała na zakończenie filmu, nagle na ekranie pojawiła się jej twarz. - Na chwilę się zawahałam i powiedziałam: "To już wszystko na dzisiaj. Dobranoc Państwu". Nagle zapadła plansza i pojawiły się napisy końcowe - opowiadała dziennikarka. Pomyślała wtedy, że coś się stało.
- Ale ciągle uważałam, że panowie zrobili mi taki żart - dodała. Nie zaskoczył jej nawet widok żołnierzy. - W Studio 1 zwykle były próby albo nagrania Teatru Telewizji. Miałam taki moment, że pomyślałam "Ojej, coś się dzieje? A to pewnie Teatr Telewizji". Powiedziałam to nawet na głos. Wszyscy zaczęli się śmiać. Nasz śmiech trwał niedługo, bo zrozumieliśmy, że ci żołnierze nie grają w Teatrze Telewizji - dodała.
Świąteczna piosenka Dzień Dobry TVN
"Dzień przed. Czym żyliśmy 12 grudnia 1981"
Igor Rakowski-Kłos starał się znaleźć osoby z różnych miast i środowisk, aby paleta doświadczeń i perspektyw była jak najszersza. - Żeby nie sprowadzić stanu wojennego do doświadczeń jednej grupy zawodowej, społecznej. Starałem się, żeby były małe miejscowości, większe. Duże miasta Warszawa, Łódź, Szczecin - wyjaśniał gość Dzień Dobry TVN. Książkę pisał w czasie pandemii i obostrzenia utrudniały kontakt z bohaterami.
- Częściowo rozmawialiśmy zdalnie. To było dla mnie niesamowite, bo osoby, które znałem tylko z ekranu monitora, gdy rozmawialiśmy na Skypie lub przez telefon, powierzały mi często bardzo osobiste historie. Byłem pod ogromnym wrażeniem. Dla mnie to był dowód, że chcemy opowiadać, jako społeczeństwo, swoje osobiste doświadczenia, które nie mają pokrycia w takiej ogólnej opowieści o historii na temat tamtego dnia (...) - powiedział autor książki "Dzień przed. Czym żyliśmy 12 grudnia 1981".
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.
Zobacz także:
- Dominik przeszedł 24 operacje i potrzebuje kolejnych. "Cudem wyrwałam mojego syna śmierci"
- Na czym polega operacja "Śluza"? "Łukaszenko nie ma planu B"
- Agnieszka Kotońska ofiarą hejtu. Faktycznie zrobiła sobie operacje plastyczne? "Niektórzy chcieli mnie zniszczyć"
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło zdjęcia głównego: Jerzy Dudek/East News