Jak wyglądały śluby w czasie powstania warszawskiego? Niezwykłe historie miłosne: "To była przysięga"

Śluby w czasach powstania warszawskiego
Powstanie warszawskie, największy zryw wolnościowy w historii II wojny światowej bitwa i jedno z najważniejszych dokonań Armii Krajowej, przyniosło mieszkańcom Mazowsza wiele bólu i cierpienia. Szacuje się, że w ciągu 63 dni w walce o wolność zginęło 18 tys. żołnierzy i nawet 200 tys. cywilów. I choć z dzisiejszej perspektywy trudno w to uwierzyć, w czasie zrywu w okupowanej Warszawie toczyło się życie i, jak mówią sami powstańcy, "była miłość".

W czasie powstania warszawskiego zawartych zostało 256 małżeństw, czyli statystycznie każdego dnia cztery pary ślubowały sobie miłość, wierność i uczciwość. Zamiast kościelnych dzwonów słyszeli wybuchy i strzały, zamiast obrączek, na palce zakładali kółka od zasłon, nakrętki albo zrobione z miedzianego drutu pętelki. Prezenty? Mydło, wanna wody, paczka nabojów - w powstańczej rzeczywistości nie było miejsca na bardziej wyrafinowane gesty. Śluby stały się wówczas namiastką normalności, okazją do spotkania, świętowania, potwierdzenia siły uczucia.

Euforia towarzysząca takim uroczystościom dobrze działała nie tylko na nowożeńców, ale też na pozostałe osoby, które w nich uczestniczyły. Z kronik powstańczych wynika, że dowódcy batalionów, rozumiejąc moc tych wydarzeń, mówili czasem, że "warto, by kogoś ożenić" - to były nieliczne momenty, w których ich żołnierze choć przez chwilę mogli nie czuć strachu. Co więcej, przyjęte sakramenty stawały się dodatkową motywacją do walki o to rozpoczęte wspólne życie. Mówi się też, że powstańcy decydowali się na ślub, bo wierzyli, że faszyści nie będą rozdzielać małżeństw. Niestety, o tym, jak bardzo się mylili, przekonali się jeszcze w trakcie powstania.

Krzysztof Kamil i Barbara Baczyńscy - miłość, którą powstanie warszawskie przerwało

Poznali się w okupowanej stolicy, w grudniu 1941 roku na wieczorku literackim. Urocza, 19-letnia brunetka zrobiła na młodym poecie piorunujące wrażenie i choć mówi się, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje, tym dwojgu się przydarzyła. O tym, że Basia jest kobietą jego życia, Krzysztof Kamil Baczyński przekonany był od samego początku znajomości. Nie robił sobie nic z tego, że jego mama, Stefania Baczyńska, wybrała mu już na żonę zupełnie inną, lepszą jej zdaniem kandydatkę. Mimo, że obie rodziny starały się przekonać młodych, że to nie jest odpowiedni moment na ślub, bo przecież wojna niebawem się skończy, oni pozostali nieugięci. - A kto nam zaręczy, że tę wojnę przeżyjemy? - miał odpowiadać na te argumenty poeta. Pobrali się 3 czerwca 1942 roku na warszawskim Solcu. Od tamtej pory stali się nierozłączni, aż do sierpnia 1944 roku. Na zbiórkę oddziału odprowadzała go ciężarna Basia i to właśnie wtedy widzieli się po raz ostatni. Krzysztof zginął 4 sierpnia, Barbara zmarła 1 września, kilka dni po bombardowaniu, w którym została ranna.

Alicja Treutler i Bolesław Biega - najbardziej znany powstańczy ślub

Kiedy Alicja Treutler i Bolesław Biega decydowali, że wezmą ślub, nie przypuszczali z pewnością, że uroczystość stanie się jednym z symboli powstania. Wszystko za sprawą Eugeniusza Lokajskiego, żołnierza Biura Informacji Propagandy Armii Krajowej i powstańczego fotografa, który, dowiedziawszy się, że nieopodal odbywa się ceremonia, chwycił kamerę i pobiegł z nią do kaplicy szpitalnej na ul. Moniuszki 11, gdzie młodzi przysięgali sobie, że nie opuszczą się aż do śmierci. Co ciekawe, propozycja zaślubin wyszła nie od Bolesława, a od jego dowódcy, Franciszka Szafranka, który leżał w szpitalu razem z Bolesławem.

Obserwując relację podwładnego z odwiedzającą go codziennie Alicją, zapytał w końcu, dlaczego młodzi się nie pobiorą, skoro widać, że są zakochani. Kiedy przyszły pan młody zastanawiał się, czy w zaistniałych okolicznościach będzie to w ogóle możliwe, jego dowódca postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Tego samego wieczoru wydał rozkaz organizacji uroczystości i wysłał wezwanie dla panny młodej - Alicji, żeby stawiła się następnego dnia o godzinie 11:00. - Wprawdzie nie poprosiłem Lili o rękę, ale przyszła i ceremonia została przeprowadzona - opowiadał po latach Bolesław Biega.

I choć, podobnie jak w przypadku Baczyńskich, rodziny starały się ich odwieść od tego pomysłu, oni postawili na swoim. Na powstańczych zdjęciach widać Bolesława ubranego w mundur, który okazał się być pożyczony - zgodnie z zasadami konspiracji, żołnierze walczyli w cywilnych strojach. Alicja miała zaś na sobie niebieską koszulkę i granatową spódnicę. - Pamiętam, że wszystko było szare. Jedyny kolor to gladiolusy, które Alicja miała w ręku i biało-czerwone opaski - wspominał Bolesław. - I wszechobecny zapach szpitala i środków dezynfekujących - dodała Alicja.

Co ciekawe, niewiele brakowało, a ślub byłby nieważny. Dlaczego? Kapelan Wiktor Potrzebski przygotowując dokumenty, zapytał nowożeńców o ich pseudonimy powstańcze, które chciał wpisać w akcie zawarcia małżeństwa. Wtedy interweniował ojciec pana młodego, który poprosił o wpisanie prawdziwych imion i nazwisk.

Jak wyglądało wesele najpopularniejszej powstańczej pary młodej? Przyjęcia były dwa - pierwsze, chwilę po ślubie, w szpitalu przy ul. Moniuszki i drugie, wyprawione przez kolegów z oddziału w dopiero co zdobytym budynku Poczty Głównej.

Były sardynki francuskie, angielskie papierosy, były francuskie wina zdobyte od Niemców. Naturalnie była też wódka. Spędziliśmy noc poślubną na materacu na podłodze w przedsionku gabinetu poczmistrza. Łączniczki przesuwały się na palcach koło naszego łoża, nosząc meldunki do komendy. Ale nas nic nie wzruszyło, byłem w bólu po całodziennych wysiłkach i pocieszaliśmy się przytulając, aż zasnęliśmy

- wspominał Bolesław Biega w Archiwum Historii Mówionej. Niestety po ślubie Bolesław nie mógł już kontynuować leczenia. - Jak jesteś taki zdrowy, że możesz ślub brać, to wracaj na linię - usłyszał. Po podpisaniu aktu kapitulacji Bolesław zgłosił się jednak do szpitala i dzięki temu został wraz z żoną przewieziony do Zeithain niedaleko Muhlbergu, gdzie po wyzwoleniu przeszli do strefy amerykańskiej. W końcu osiedlili się niedaleko Nowego Jorku. Już w Stanach Zjednoczonych zmienili imiona na Lili i Bill. Doczekali się 5 dzieci i 12 wnucząt. Przeżyli razem 75 lat. We wrześniu 2019 roku Lili Biega zmarła w wieku 96 lat. 18 maja 2023 r. w wieku 100 lat zmarł Bolesław Biega.

W 2014 roku, tuż przed 70. rocznicą ich ślubu, parę odwiedził w ich domu Marcin Wrona:

Maria Huber i Kazimierz Piechotka - ślub w niepodartych spodniach

Kazimierz Piechotka zakochał się w Marii w... tramwaju. Kiedy pierwszy raz zobaczył swoją wybrankę, miał pomyśleć: - Podoba mi się! Nie miałbym nic przeciwko, żeby została moją żoną. Niedługo później spotkali się na studiach, na Wydziale Architektury. Później zostali rozdzieleni na kilka lat - Maria wyjechała do rodziców do Tarnowa jeszcze zanim wybuchła wojna, a w 1942 roku przeniosła się do Krakowa, skąd dojeżdżała do stolicy na tajne komplety, które prowadził właśnie Kazimierz. Kiedy spotkali się ponownie, nie mieli wątpliwości, że to przeznaczenie. Postanowili zamieszkać razem. Żeby uzyskać zgodę rodziców Marii, zaręczyli się i przenieśli do Warszawy - zaledwie 4 dni przed wybuchem powstania. Chwilę później zostali rozdzieleni i przez wiele dni się nie widzieli.

Spotkali się w końcu 30 sierpnia 1944 roku, kiedy po udanej akcji Kazimierz został odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Przyszedł wówczas do Marii i powiedział: - To jedyny moment, żebyśmy się pobrali, bo ja mam nareszcie całe spodnie. Nie tylko jego strój był wyjątkowy. Maria na własnym ślubie wystąpiła bowiem w pożyczonej sukience. - Powstanie zastało mnie w jakiejś sukience, która po kilku dniach była już dosyć brudna, więc postanowiłam ją wyprać. W międzyczasie sąsiadka, pani zupełnie mi zresztą nieznana, pożyczyła mi swoją, żebym miała na zmianę. Niestety, moja sukienka spaliła się z całą kamienicą i już do końca powstania chodziłam w tej pożyczonej. To była moja suknia ślubna - opowiadała Maria.

Ślub wzięli w tej samej kaplicy, w której pobrali się Alicja i Bolesław Biegowie. We wrześniu budynek był już jednak zniszczony - można było do niego wejść tylko przez okno, po desce, a droga do ołtarza była usłana szkłem z witraży. Wesele? W pobliskiej hali PKO gościom zaserwowano kanapki z czarnego chleba - jak wspominają, wykwintne.

W naszym ślubie było znacznie więcej treści, a mniej formy w porównaniu z dzisiejszymi ślubami. To była decyzja. To była przysięga. To była deklaracja, którą trzeba było wypełnić. Myśmy się kochali i to zostało

- zapewniała Maria w filmie "Epidemia Miłości".

Zobacz także:

Autor: Katarzyna Lackowska

Źródło: weddingdream.com, Muzeum Powstania Warszawskiego, Archiwum Historii Mówionej

Źródło zdjęcia głównego: x-news

podziel się:

Pozostałe wiadomości