Masowe protesty ogarnęły USA po tym, jak policjant doprowadził do śmierci Afroamerykanina George'a Floyda. Demonstracje trwają od kilkunastu dni i rozlały się już daleko poza Stany Zjednoczone. O sytuacji za oceanem rozmawialiśmy z Marcinem Wroną, amerykańskim korespondentem TVN oraz pochodzącym z USA wokalistą Nickiem Sincklerem.
Nick Sinckler o rasizmie
Myślałem, że to nie jest prawda. To był brak szacunku, a inni policjanci też nic nie robili. To dla mnie był wielki szok. I pytam, co teraz będzie. Fajnie, że są te protesty, że jesteśmy na ulicach, że ludzie widzą, co się dzieje na tym świecie
USA - demonstracje po śmierci George'a Floyda
Protesty przeradzały się w zamieszki, dochodziło do starć z policją, plądrowania sklepów, aktów wandalizmu, m.in. zniszczony został pomnik Tadeusza Kościuszki przed Białym Domem. W pewnym momencie pojawiło się nawet zagrożenie, że demonstranci dostaną się na teren Białego Domu i rezydent Donald Trump został skierowany do schronu. Gdy sytuacja zaczynała wymykać się spod kontroli na ulicach pojawiła się Gwardia Narodowa.
Odbywały się w 650 amerykańskich miastach, we wszystkich 50 stanach. To są największe demonstracje w Stanach Zjednoczonych od 1968 roku, czyli zamachu na Martina Luthera Kinga
Wszyscy domagają się zmian w Stanach Zjednoczonych. Być może faktycznie dojdzie do zmian w funkcjonowaniu amerykańskiej policji
George Floyd - śmierć po interwencji policji