Wojciech Szukalski jest technikiem weterynarii, przyrodnikiem i ornitologiem. Na swoim profilu na Instagramie "weterynaria.okiem.technika" edukuje społeczeństwo. Ostatnio o mężczyźnie zrobiło się głośno za sprawą bohaterskiego czynu, na który uwagę zwrócili internauci. "Podziwiam całym swoim sercem za odwagę, zapał i poświęcenie!", "Z całych sił trzymam kciuki za maleństwo. I za Ciebie oczywiście - przywracasz wiarę w człowieczeństwo, dziękuję" - czytamy.
Zobacz wideo: Zwierzęta
Zwierzęta
Historia uratowanego pisklęcia
Dominika Czerniszewska, dziendobry.tvn.pl: Jaka jest historia pisklaka, którego Pan uratował?
Wojciech Szukalski: Historia z pisklakiem zaczęła się całkiem niespodziewanie. Znalazłem go przypadkowo na betonie pod zadaszeniem u sąsiadów. Wokół nie było żadnych gniazd, tylko on. Był malutki i zimny. Ważył niewiele ponad 2 gramy. W pierwszej chwili pomyślałem, że nie żyje. Jednak, gdy wziąłem go do ręki, to zauważyłem ruch. Zabrałem go szybko ze sobą do samochodu i pojechałem do pracy, gdzie położyłem pisklę na macie grzewczej ustawionej na 40°C (ptaki mają wyższą temperaturę ciała niż my). Po drodze kupiłem twaróg, którym karmiłem go przez pierwsze 3 dni. Później podawałem mu gotowane jajko, do którego wprowadziłem suplementację witamin i wapnia.
Wspomniał Pan o karmieniu. Opieka nad pisklęciem jest bardzo angażującym zajęciem?
Opieka nad pisklęciem, zwłaszcza świeżo wyklutym, jest dość absorbująca. Bardzo ważne jest utrzymanie stałej temperatury przez dogrzewanie ptaka, gdyż pisklęta nie mają wykształconych systemów termoregulacji. Wychłodzone pisklę nie będzie chciało pobierać pokarmu, a jego przewód pokarmowy nie będzie pracował, co szybko doprowadzi do śmierci. W pierwszych dniach bardzo ważne jest regularne, częste karmienie, ponieważ maluch zjada niewielkie ilości, tak więc starałem się go karmić co 15 minut. Opieka nad nim ogranicza się w zasadzie do ogrzewania (stałego przez około tydzień, aż nie wytworzą się systemy termoregulacji w organizmie ptaka), częstego karmienia oraz sprzątania gniazda, gdy pisklę odda kał. Niby niewiele, ale zajęcie na cały dzień. Na szczęście piskląt nie trzeba karmić w nocy (chyba że są słabe i niedożywione), ale za to o świcie już są głodne.
Widziałam na Instagramie, że internauci wybierali imię dla maleństwa.
Tak. Imię zostało wybrane za pomocą ankiety na Instagramie, a w tej ostatniej głosowało ponad 6,5 tysiąca osób. Otrzymał imię - Boguś (lub Bogusia, bo nie znamy płci). Maluszek jest prawdopodobnie makolągwą.
Czy Boguś ma szansę wrócić na wolność?
Moim marzeniem jest, by wrócił na wolność, jednak może być tak, że Boguś będzie traktował człowieka jako swój gatunek, bo nigdy nie widział żadnego ptaka i w takiej sytuacji będzie musiał zostać wśród ludzi.
Co zrobić, gdy znajdziemy pisklę?
Mało kto wie, jak udzielić pomocy pisklęciu. Co zatem zrobić, gdy podczas spaceru znajdziemy takiego malucha?
Każde nieopierzone pisklę wymaga pomocy, w przeciwnym razie umrze, bo rodzice nie zajmą się nim poza gniazdem. Inaczej jest z podlotami - czyli taką ptasią młodzieżą - w trakcie nauki samodzielności, raczej nie wymagają naszej interwencji. Jeśli wiemy, gdzie znajduje się gniazdo, z którego maluch wypadł, to najlepiej włożyć go z powrotem. Nie musimy się obawiać, że rodzice wyczują nasz zapach i usuną maleństwo z gniazda, bo ptaki nie rozpoznają młodych w ten sposób (ale ssaki tak, dlatego nie dotykamy młodych ssaków!).
Nie podrzucamy znalezionych piskląt do przypadkowego gniazda. To musi być jego gniazdo rodzinne. Jeśli nigdzie go nie widać, to pierwszą czynnością, jaką należy wykonać, to zapewnienie pisklęciu komfortu termicznego - podniesienie jego temperatury ciała. Można malucha dogrzać matą grzewczą, lampą, termoforem lub na początek własnym ciałem. Należy mieć na uwadze, że odchowywanie piskląt to czasochłonne zajęcie, obarczone sporym ryzykiem niepowodzenia. Najlepiej starać się oddać pisklę w ręce doświadczonych osób. (Tutaj: lista ośrodków rehabilitacji dzikich zwierząt). Nie każdy ośrodek zajmuje się bowiem pisklętami. Nie każdy może sobie pozwolić na przyjęcie kolejnego pisklaka. Jeśli znajdziemy opiekę dla niego, a czas do przekazania jest dłuższy niż godzina, to warto malucha nakarmić.
Czym najlepiej?
Najlepsze będzie starte gotowane jajko, które należy podawać bezpośrednio do dzioba. Jeśli po ogrzaniu pisklę nie otwiera samo dzióbka, to można podać wodę z glukozą lub miodem, upuszczając jedną kroplę na końcówkę dzioba. Nie karmimy ziarnem, kaszą, pokrzywami. Nawet ziarnojady, czyli ptaki, które poza okresem lęgowym żywią się nasionami różnych roślin, w okresie lęgowym karmią swoje pisklęta larwami, gąsienicami, czyli wysokobiałkowym, dobrze strawnym pokarmem, który zaspokoi potrzeby i zapewni szybki, zdrowy wzrost.
Zobacz wideo: Rehabilitujemy braci skrzydlatych na wiosnę
A gdyby nie udało nam się znaleźć odpowiedniej opieki...
Wtedy można podjąć samodzielną próbę odchowu, ale trzeba sobie uzmysłowić, jak bardzo jest to czasochłonne. Mam to szczęście, że w pracy mogę sobie pozwolić na dość regularne karmienie. Bogusia zabieram ze sobą wszędzie, jeśli opuszczam dom na dłużej niż 30 minut. Tak, jak wspomniałem, bardzo ważne jest utrzymanie stałej, wysokiej temperatury. Stosowanie termoforów czy butelki z ciepłą wodą na dłuższą metę nie zda egzaminu. Dogrzewanie żarówką też nie jest łatwe, bo należy pamiętać, że pisklę nie oddali się od źródła ciepła, jeśli będzie mu za gorąco i nie przybliży się, jeśli zmarznie.
Sytuację Bogusia można obserwować na Instagramie:
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji na Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz też:
- Czy zwierzęta w Polsce mają prawa? "Przepisy mamy dobre, ale wykonawstwo jest tragiczne"
- Bociania wioska w Polsce - jedyne takie miejsce w Europie. "To są wyśnione dla nich warunki"
- Łoś wtargnął na ulice Warszawy. Poniósł tragiczne skutki miejskiej wyprawy
Autor: Dominika Czerniszewska
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne