Ukraińska rodzina uciekająca przed wojną zgubiła ukochanego kota. "Przeżywali nieprawdopodobny dramat"

kot z Ukrainy
Zaginiony kot z Charkowa
Źródło: Dzień Dobry TVN
Wiele osób uciekających przed wojną w Ukrainie ratuje również swoje zwierzęta. Transportują ukochane czworonogi, nie potrafiąc zostawić ich na pastwę losu w strefie ataków. Jedna z podróżujących rodzin zgubiła w Krakowie swojego ukochanego kota. Czy udało się go odnaleźć?

Uchodźcy z Ukrainy zgubili kota

Kraków niedawno obiegła informacja, że rodzinie uciekającej z Ukrainy zaginął na dworcu kot. Małżeństwo podeszło do przedstawicieli Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt. Para wydawała się wstrząśnięta.

- Ci ludzie ledwo mówili po prostu. Pokazali pustą brązową torbę, powiedzieli, że kot uciekł, niestety, ale się wymknął i że kota nie ma. (...) Do jednego koszmaru wojny, przymusowego opuszczenia domu, doszedł teraz drugi, czyli utrata ukochanego przyjaciela. Oni po prostu przeżywali nieprawdopodobny dramat. Uświadomiliśmy sobie, że mamy do czynienia z sytuacją ekstremalnie trudną - powiedziała Agnieszka Wypych z Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt.

Szukali i wołali go przez 2 godziny bez żadnego rezultatu. Właścicielka czworonoga tamtej nocy w ogóle nie spała. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że znalezienie kota to jak szukanie igły w stogu siana. Zamieszczono informację na stronie internetowej i profilu Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt. Post miał ogromną liczbę udostępnień. Ponadto rozklejono plakaty w dużych i małych formatach.

Kraków. Kot uchodźców odnaleziony

Po 4 dniach poszukiwań wolontariusze działający na dworcu odnaleźli zgubę. Okazało się, że kot zaszył się w ciasnej wnęce jednej ze ścian budynku. Z kryjówki najprawdopodobniej wypędził go głód. Właściciele, żeby odebrać zwierzaka, przemierzyli 1 100 km do Krakowa z Niemiec, gdzie mieszkają od czasu ucieczki przed wojną.

- To było duże zaskoczenie, że aż tylu ludzi na dworcu było gotowych nam pomóc. Tak wielu pomagało nam odnaleźć naszego kota, szukało go. To nie był dla nich po prostu jakiś kot. Każdy próbował pomóc - stwierdził Marijo Straka, partner właścicielki kota.

- To jest taka radość dla nas, to jest taka nagroda za ten cały wysiłek, zobaczyć szczęście tego kota i naprawdę radość tych ludzi. Dla takich chwil naprawdę warto żyć - podsumowała Agnieszka Wypych z Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji na Ukrainie.  Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości