Fatalna sytuacja zwierząt w Ukrainie
W pierwszych dniach wojny ludzie uciekając z terenów Ukrainy często pozostawiali swoje zwierzęta na pastwę losu, nie wiedząc, że mogą do Polski przyjechać w ich towarzystwie. Agresja Rosji ma jednak ogromny wpływ nie tylko na zwierzęta domowe, jak koty i psy, ale również na te w ogrodach zoologicznych. 25 marca bomby spadły na zoo w Charkowie. W sobotę 26 marca z kolei media podawały, że ogień i dym pojawiły się na Alei Zwycięstwa, w okolicach kijowskiego zoo. Przebywające tam zwierzęta bez wątpienia musiały być niezwykle przerażone. Choć były niezdolne do ucieczki, w stolicy wszystkie z nich przeżyły. Przez wzgląd na ich ciągle zagrożenie, postanowiło im jednak pomóc zoo w Poznaniu.
Wojna w Ukrainie
Podjęto decyzję o ewakuacji niektórych osobników. Transport wyruszył, lecz w poniedziałkowy wieczór 28 lutego do poznańskiego ogrodu zoologicznego dotarła smutna wiadomość. Czytamy: "Otrzymaliśmy tragiczne wieści, że transport zwierząt, na który czekamy na polskiej granicy, został otoczony przez rosyjskie czołgi. Noc spędziliśmy czekając na wieści, obawiając się najgorszego". 1 marca jednak stał się cud i obrońcy Kijowa przeprowadzili transport przez linię okupanta.
Ratunek zoo w Kijowie
W kolejnych dniach transport przemierzał Ukrainę nadkładając drogi, żeby ominąć strefy intensywnego bombardowania i ostrzału. Było to niezwykle stresujące nie tylko dla przewoźników i zoo, ale również dla internatów. W komentarzach na profilu na Facebooku ogrodu zoologicznego w Poznaniu pisali oni: "Cały czas o tym myślę, nie mogę się uspokoić. Bardzo żal ludzi i tych zwierząt, dla których to trudne bardzo warunki. Ale jestem pełna nadziei" czy "Dziękuję ogromnie za pomoc tym zwierzętom. Trzymam kciuki za bezpieczne wypełnienie tej pięknej misji".
Po wielu godzinach drogi, w środę w nocy z 2 na 3 marca byli mieszkańcy kijowskiego zoo trafili na granicę z Polską. Odprawa trwała ponad 8 godzin, a ludzie, jak i zwierzęta byli wycieńczeni. Bano się o starą tygrysicę, małe tygrysiątka i jednego lwa. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Radosną wiadomość ogłosiła w czwartek 3 marca Ewa Zgrabczyńska, polska zoolog i dyrektor ogrodu zoologicznego w Poznaniu.
- Kochani, dwa lata temu moje słowa i łzy: "udało się uratować wszystkie", rozpoczęły walkę o zdrowie i godne życie Nieumarłych Tygrysów, uratowanych z granicy polsko-białoruskiej. Dziś znów wracamy z granicy i ratujemy zwierzęta Kijowa, dotkniętego wojną i szczególnym cierpieniem. Mam nadzieję, że i im uda się przywrócić pełnię sił. Sześć lwów, sześć tygrysów, likaon i dwa karakale cudem przeżyły transport przez rejon objęty wojną i pożogą. Jadą już do zoo w Poznaniu i są symbolem ocalenia życia, którego wartość jest ogromna, szczególnie gdy na Ukrainie jesteśmy świadkami zbrodni wojennej, popełnianej na ludziach i zwierzętach. Dziękujemy wszystkim za wsparcie, trzymanie kciuków i wiarę, że ta wyjątkowa operacja zakończy się pomyślnie - napisała Ewa Zgrabczyńska na Facebooku.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Giorgio Armani zdobył się na wymowny gest. Ze względu na wojnę jego pokaz odbył się w ciszy
- Świat mody udaje, że nie ma wojny. Fashion weeki trwają, a domy mody handlują z rosyjskimi oligarchami. Dlaczego?
- Benedict Cumberbatch odsłonił gwiazdę w Hollywood i wygłosił przemówienie na temat Ukrainy. "Musimy działać"
- 30 lat doświadczenia
- Od 2014 roku z misją w Ukrainie, z biurem pomocowym w Kijowie
- Opiera się na 4 zasadach: humanitaryzmu, bezstronności, neutralności i niezależności
- Regularnie publikuje raporty finansowe ze swoich działań
Autor: Sabina Zięba
Źródło zdjęcia głównego: Juan Garcia Asensio/Getty Images