Za rybkę nad morzem trzeba słono zapłacić. Oburzeni klienci publikują paragony

 SolStock/Getty Images
SolStock/Getty Images
Gdy tylko otworzyły się restauracyjne ogródki, media społecznościowe zaroiły się od zdjęć paragonów, na których widnieją wygórowane ceny w nadmorskich smażalniach. Jeden z internautów był przerażony, gdy zobaczył, że za porcję ryby zapłacił 61 złotych, a to dopiero początek rachunku. Skąd takie ceny? Czy wszędzie jest tak drogo?

Polacy odetchnęli z ulgą, gdy 15 maja zostały otwarte restauracyjne ogródki. Od razu zaczęli korzystać z tej możliwości i cieszyć się posiłkiem spożywanym na zewnątrz. Do czasu, bo gdy zobaczyli swoje rachunki, mina szybko im zrzedła. Przynajmniej tym, którzy wybrali się do nadmorskich smażalni.

Przypomnijmy, że ograniczenia związane z epidemią koronawirusa wyjątkowo boleśnie odczuła branża gastronomiczna, która przez wiele miesięcy mogła wydawać posiłki tylko na wynos. Część lokali musiała się zamknąć, a inne z kolei podniosły ceny, by przetrwać. Sęk w tym, że temat cen posiłków nad morzem co roku wraca do nas jak bumerang. Z jakimi kosztami turysta musi liczyć się w nadchodzącym sezonie wakacyjnym?

Jedziesz nad morze? Licz się ze słonymi cenami za rybę

W sieci już pojawiły się pierwsze paragony z nadmorskich kurortów. Turyści nie kryją oburzenia aktualnymi cenami w smażalniach. Jeden z internautów w Kołobrzegu za dorsza, frytki i zestaw surówek zapłacił 76 zł (w tym 61 zł za samą porcję ryby, której kilogram kosztował 140 zł). Z kolei trzyosobowa rodzina zapłaciła 175 zł za obiad składający się z zupy rybnej (19 zł), fileta z halibuta (49 zł), fileta z dorsza (39 zł), zestawu surówek (10 zł), herbaty (7 zł) oraz wody i soków (6 zł za każdy z nich).

"Prawie 20 zł za zupę? Za tyle można zjeść obiad z dwóch dań", "Standard za rybę. Dlatego zwykle nad Bałtykiem ryby nie jadam - mrożone filety to ja mogę jeść u siebie za pół tej ceny" – komentują niezadowoleni internauci.

Pojawiły się również głosy, który stanęły w obronie branży gastronomicznej.

- 175 zł za trzy osoby to dużo? Niecałe 60 zł za obiad to przeciętna cena w mieście turystycznym – brzmi jeden z nich.

Przedstawiciel branży gastronomicznej wyjaśnia

Na łamach Onetu jeden z właścicieli smażalni zlokalizowanej nad morzem przypomniał, że "na cenę posiłku wpływa nie tylko sam koszt produktów, ale także przygotowanie posiłku, obsługa, wynajem lokalu i wiele innych czynników, o których często zapominają klienci".

- Ludzie, którzy narzekają na wysokie ceny, nie mają pojęcia o tym, jak działają restauracje – powiedział dziennikarce Onetu. - Ja muszę nie tylko kupić produkty, ale również opłacić lokal, ZUS, dać pracownikom pensje i jeszcze utrzymać swoją rodzinę. Nie możemy serwować posiłków za zwrot kosztów - dodał.

Zobacz wideo: Co drugi sklep błędnie informuje o cenach. Co powinien zrobić konsument?

Zobacz także:

Nieczyste zagrania rady nadzorczej spółdzielni mieszkaniowej w Gdańsku. "Bareja by tego nie wymyślił"

Sprzedali dom, by podróżować po świecie. "Teraz staramy się żyć bez planu"

Pyszne i proste dania na bazie śmietany: ciasto drożdżowe, zupa buraczkowa i sałatka ziemniaczana

Autor: Dominika Czerniszewska

Źródło: onet.pl

podziel się:

Pozostałe wiadomości