Wzruszające wspomnienia rodziny Pawła Adamowicza. "Dobro zawsze pokona zło"

Paweł Adamowicz we wspomnieniach bliskich
WOŚP kojarzy nam się z pomocą i szczęściem. Po prostu z pięknymi chwilami, kiedy wszyscy jesteśmy razem i dzielimy się dobrem, ale… dwa lata temu radość ta - w Gdańsku - została przerwana. Podczas finału Paweł Adamowicz został śmiertelnie raniony nożem.

Paweł Adamowicz nie żyje

Gdy dwa lata temu Paweł Adamowicz podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej został raniony nożem, cała Polska wstrzymała oddech. Rozpoczęła się walka o życie prezydenta Gdańska, który z ranami serca, przepony i jamy brzusznej, trafił od razu na stół operacyjny.

14 stycznia 2019 roku po godz. 14.30 poinformowano, że Paweł Adamowicz zmarł w szpitalu. Informacja ta wstrząsnęła Polską, a dla rodziny prezydenta Gdańska świat zmienił się o 180 stopni. W wieku 53 lat opuścił żonę Magdalenę, córki Antoninę i Teresę, brata Piotra oraz rodziców.

- Tego się nie da zapomnieć. To było straszne. Jeszcze ta końcówka, on tak ładnie mówił - oznajmiła drżącym głosem Teresa Adamowicz, mama Pawła Adamowicza w rozmowie z naszą reporterką Agatą Zjawińską.

- Jesteśmy pogodzeni z tym. Niestety stało się. Modlimy się za syna – dopowiedział Ryszard Adamowicz, tata Pawła.

Z kolei Piotr Adamowicz, brat Pawła przyznał, że tragedię pomogła mu przetrwać żona i dzieci. By nie myśleć o tym, co się wydarzyło, starał się wpaść w wir obowiązków i zadań.

- Przez następnie miesiące, jak słyszałem jakąkolwiek karetkę pogotowia, to automatyczne skojarzenie było takie, że to karetka, w której jedzie Paweł, a ja z żoną za nią. W tej chwili tego odruchu już nie ma. To jest proces, ale jak mówię, to zabrało mi kilkanaście miesięcy – wyjawił.

Rodzice Pawła Adamowicza przyznali, że ich starsza wnuczka do tej pory nie może się otrząsnąć.

- Jest bardzo mocno poruszona tą sprawą. Musiałem wiec włożyć więcej czułości w obcowaniu z nią. To łagodziło te bóle. Powiedziała: "Dziadek ty musisz żyć, bo nie ma tatusia, a ty jesteś tatusiem tatusia" – mówił pan Ryszard.

Dzieciństwo Pawła Adamowicza

Przy okazji wizyty w domu rodzinnym Pawła Adamowicza, Agata Zjawińska, dowiedziała się, jak wyglądało dzieciństwo prezydenta Gdańska.

- Paweł był przylepką. Nie był energiczny jak inne dzieci, bo nie miał siły. W wieku 5 lat bardzo ciężko zachorował. Nie było na to lekarstwa i właściwie on do szkoły podstawowej nie chodził, bo bardzo często był w szpitalu. Miał byle jakie dzieciństwo – wspomniała pani Teresa.

Na szczęście Paweł mógł liczyć na wsparcie starszego brata.

- On chorował 6-7 lat. Notorycznie przebywał w szpitalu reumatologicznym w Sopocie. Gdy miał przepustkę, to brakowało czasu, by się pokłócić i zmęczyć wzajemną obecnością. Pamiętam, jak raz się tutaj ganialiśmy. On uciekał do łazienki, a tam była pralka frania, uderzył się brodą w jej rant. Poleciała krew i trzeba było jechać na pogotowie i szyć - wspominał Piotr Adamowicz.

Gdy Paweł Adamowicz rozpoczął studia, wieczorami dorabiał jako stróż nocny w Gdańskim Towarzystwie Naukowym. W 1989 roku uzyskał tytuł magistra. Od tamtego czasu prężnie działał na rzecz swojego ukochanego miasta. W latach 1998–2019 był nieprzerwanie prezydentem Gdańska. Tuż przed atakiem powiedział:

- Gdańsk dzieli się dobrem. Gdańsk chce być miastem solidarności. Za to wszystko wam serdecznie dziękuję.

Dzień Dobry TVN

Apel wdowy Magdy Adamowicz

Gdańszczanie solidaryzują się zgodnie z ostatnimi słowami prezydenta. Agata Zjawińska wraz z Magdą Adamowicz udała się na Długi Targ, by w dzień 29. finału WOŚP towarzyszyć gdańszczanom.

- To jest widok, który daje nadzieję. Ta nadzieja jest już prawie od 30 lat. W dzień finału wszyscy Polacy stają się jedną wielką rodziną. Rodziną radosną, kolorową. Czasem może zwariowaną. Cały świat patrzy na nas z zazdrością i podziwia to, co robimy, jak wspieramy słuszne akcje - mówiła wdowa.

Magda Adamowicz, pomimo osobistej tragedii, chce pomagać i zachęca do tego wszystkich. Sama zorganizowała wirtualną puszkę oraz zachęca do licytacji obrazu z dedykacją, na którym znajdują się najważniejsze punkty Gdańska oraz jej rodzina.

- Z tego miejsca chce zwrócić się do wszystkich ludzi, którzy przez lata ignorują Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, że jeśli nie chcą wrzucić tutaj, niech wrzucą do puszki Caritasu lub innej puszki. Bardzo ważne jest to, żebyśmy dzielili się tym dobrem, byśmy je dalej wylewali i rozszerzali. Bo dobro zawsze pokona zło. Jeśli będziemy się dzielić, razem na tym wszystkim wygramy – zaapelowała żona Pawła Adamowicza.

Zobacz całą rozmowę z Magdą Adamowicz:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Zobacz też:

Autor: Dominika Czerniszewska

Reporter: P. Kiliański, Ł. Kowalski

podziel się:

Pozostałe wiadomości