Sharenting - zjawisko szczególnie popularne wśród matek
Wraz z powstaniem mediów społecznościowych pojawiło się zjawisko zwane sharentingiem (ang. share – dzielić się i parenting – rodzicielstwo) odnoszące się do częstego upubliczniania informacji intymnych o dziecku, które naruszają jego prywatność i mają zasięg publiczny, a więc mogą trafić do anonimowego odbiorcy. Dotyczy to nie tylko zdjęć przedstawiających codzienne życie, ale i takich, które są prześmiewcze, np. gdy dziecko zaśnie z nosem w talerzu.
Z badań przeprowadzonych przez dr Annę Brosch z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach wynika, że co czwarty z rodziców nagminnie udostępnia takie informacje.
- Nie jest to aż tak popularny proceder, ale na pewno zauważalny, bo jeżeli ktoś upowszechnia dziesiątki albo nawet setki zdjęć swoich dzieci, to odbiorcom wydaje się, że media społecznościowe są nimi zalane – powiedziała dr Brosch.
Badaczka dodała także, że sharenting dotyczy głównie kobiet. - Dawniej, np. w latach 70. XX wieku młode matki siadały przed blokiem na ławce, dzieci bawiły się w piaskownicy, a one rozmawiały o dzieciach. Teraz matki przeniosły się do sieci – podkreśliła.
Zdjęcia dzieci w mediach społecznościowych - dlaczego matki je udostępniają?
Po pierwsze, zdaniem dr Brosch, żeby pokazać innym, jak dobrymi są matkami i sobie doskonale radzą. Po drugie, poszukują wsparcia i poparcia społecznego dla tego, co robią.
- Trzeci motyw związany jest z charakterystyczną dla naszych czasów modą na popularność. Chodzi o uzyskanie aprobaty społecznej poprzez lajki, co prowadzi do popularności. Wiele osób w sieci naśladuje innych – znanych tylko z tego, że są znani. Następnie oni sami chcą stać się takimi celebrytami. A że nie mają szansy dzięki sobie, to starają się to uzyskać chociaż dzięki dziecku. Stąd np. te zdjęcia ośmieszające dzieci, które mają po prostu przykuwać uwagę – wyjaśniła badaczka.
Dodała, że ojcowie w dużo mniejszym stopniu ulegają sharentingowi, a jeżeli już, to najczęściej w sytuacji, gdy starają się o prawa do opieki nad dzieckiem.
Sharenting - konsekwencje dla dziecka
Dr Brosch zauważa, że poprzez sharenting rodzice zapominają, że w ten sposób odbierają dziecku jedno z najistotniejszych praw – prawo do bycia zapomnianym. - Internet nigdy nie zapomina, więc trudno przewidzieć konsekwencje tego procederu dla dzieci w przyszłości. W sieci nic nie ginie, a jeżeli wrzuci się do sieci jakieś zdjęcie, to zaczyna ono żyć własnym życiem. Nie mówiąc o skrajnych, ale jednak, przypadkach kradzieży tożsamości w Internecie - wskazała.
Dr Maciej Kawecki, ekspert ds. nowych technologii dodał, że dziecko, którego zdjęcia są publikowane w sieci, może stać się także ofiarą sekstingu. - Zjawisko to jest coraz bardziej powszechne. Polega ono na tym, że dziecko atakowane jest propozycjami seksualnymi właśnie w oparciu o zdjęcia publikowane w sieci - wyjaśnił ekspert.
Kolejnym skutkiem takiej aktywności rodziców jest traktowanie dzieci jak "mikrocelebrytów", które dorastają w przeświadczeniu, że dzielenie się szczegółami z prywatnego życia jest naturalną praktyką. - Można więc przypuszczać, bo to wymaga jeszcze badań, że gdy w przyszłości sami zostaną rodzicami, będą jeszcze bardziej otwarci i skłonni do samoujawniania. Ale z drugiej strony, to już się dzieje, nastolatkowie proszą rodziców o usunięcie zdjęć i informacji o sobie – powiedziała dr Brosch.
Z jej badań wynika, że sharenting się zmienia. - Coraz mniej już jest zasypywania całymi seriami przypadkowych zdjęć. Teraz są one przemyślane. Wzrasta jednak nastawienie rodziców na zachowania celebryckie i na zyski – im więcej lajków, tym większa popularność i być może możliwość zarabiania pieniędzy z umów na produkty lokowane. W takich przypadkach mogą to być nawet kompromitujące filmy, ale liczy się zasięg – dodała.
Czy dziecko może pozwać rodzica za publikowanie zdjęć?
W Stanach Zjednoczonych coraz więcej młodych ludzi, po osiągnięciu pełnoletności pozywa rodziców za publikowanie w Internecie fotografii z okresu dzieciństwa.
- Nagle okazuje się, że zdjęcia takie są dla nich kompromatami, czyli czymś, co nie do końca chcieliby, żeby znalazło się w sieci - powiedział dr Kawecki, a następnie poradził, aby "uważać na ich udostępnianie, a jeżeli możemy już zapytać dziecko o zgodę, zróbmy to".
W przeciwnym wypadku należy liczyć się z odpowiedzialnością z tytułu naruszenia dóbr osobistych, w tym koniecznością usunięcia naruszeń prawa, wystosowania przeprosin o określonej przez sąd formie i treści, a także wypłatą zadośćuczynienia lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny. Roszczenia niemajątkowe nie ulegają przedawnieniu, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby młody człowiek mógł dochodzić ochrony dóbr osobistych już po uzyskaniu pełnoletniości.
Zobacz wideo: Jak łatwo jest kupić dane osobowe?
>>> Zobacz także:
Andrzej Krzywy w zaskakującym wyznaniu: "Pracuję fizycznie na budowie. Muszę utrzymać rodzinę"
Autor: Iza Dorf
Źródło: PAP/Inf. własna