Grupa wsparcia zasięgów - zaskakujące odkrycie dziennikarki
Dziennikarka Aleksandra Pakieła, publikując treści na swoim profilu w mediach społecznościowych, któregoś razu dołączyła do nich konkretny hashtag. Nic nie zwiastowało, że standardowe udostępnienie materiału będzie początkiem odkrycia nieznanego dotąd świata influencerów.
- Od razu odezwała się do mnie pewna dziewczyna z prośbą o usunięcie tego hashtagu. Okazało się, że jest on zarezerwowany dla danej grupy i była to tzw. grupa wsparcia. Nie wiedziałam w ogóle wcześniej, że coś takiego istnieje - komentuje w materiale Dzień Dobry TVN internetowa twórczyni.
Właśnie od tej sytuacji rozpoczęła się dyskusja o fenomenie grup wsparcia zasięgów, które działają w cieniu oficjalnych algorytmów mediów społecznościowych.
Czym są grupy wsparcia zasięgów?
Większość ludzi nie ma pojęcia o istnieniu specjalnych grup wsparcia zasięgów w mediach społecznościowych. Są to wirtualne miejsca, w których obowiązują restrykcyjne regulaminy. Najważniejszą zasadą jest wzajemne lajkowanie i komentowanie postów osób należących do grupy. Trzeba to czynić niemal codziennie. Jeśli ktoś chce zrobić sobie przerwę od nałożonego obowiązku, może wziąć "urlop od komentowania na tydzień, a w wyjątkowych sytuacjach 2 tygodnie (wyjazd bez Internetu, szpital czy powody prywatne)".
Twórcy internetowi i eksperci ds. mediów społecznościowych podkreślają, że grupy wsparcia zasięgów mają bardzo konkretne mechanizmy działania.
- Są ludzie w jakiejś grupie związanej z jakąś tematyką np. z kosmetykami, z książkami, którzy wrzucają link na grupę i proszą o komentarze, które brzmią nie tylko "super", nie tylko jakaś emotka, ale żeby były unikalne - tłumaczy Dominika Dragun.
- To wygląda tak, że oni wysyłają sobie post. Muszą sobie nawzajem dawać serduszka, dawać komentarze. To musi być regularne. Mają określoną ilość dziennie, którą oni mogą wykorzystać i którą oni muszą od siebie dać. Wygląda to praktycznie jak praca - dodała Emilia Kajfasz.
Przedsiębiorcy czują się oszukani przez influencerów
Grupy wsparcia zasięgów są odpowiedzią na rosnące wymagania algorytmów mediów społecznościowych. Twórcy, którzy chcą być zauważeni, często muszą walczyć o każdy lajk i komentarz. Wspólne działania w zamkniętych społecznościach mają zwiększać widoczność postów i poprawiać ich pozycję w feedzie.
Jednak eksperci zwracają uwagę, że takie praktyki mogą prowadzić do sztucznego zawyżania popularności treści, co z kolei wpływa na autentyczność interakcji w sieci oraz na problemy w związku z zawieranymi przez przedsiębiorców i influencerów współpracami reklamowymi. Przedsiębiorcy, którzy kierują się wyłącznie suchymi liczbami sugerującymi zasięgi danego konta, proponują na ich podstawie konkretnym twórcom internetowym płatne lub barterowe kampanie marketingowe. Wyniki sprzedażowe takich akcji, oparte na sztucznym zasięgu, bywają bardzo niekorzystne. Z taką sytuacją mierzył się m.in. producent biżuterii Mateusz Malinowski.
- Mieliśmy dość trudną sytuację z jedną z osób. Dość duże konto (milion followersów), wydawało się, że ta współpraca powinna przynieść naprawdę obopólne korzyści - komentuje przedsiębiorca. Wyniki okazały się jednak nieopłacalne dla firmy.
Zobacz także:
- Zawód przyszłości - content creator. Czy każdy może nim zostać? "Brak autentyczności przebija się przez ekran"
- Tu post w social mediach może kosztować życie. "Została uduszona przez własnego ojca"
- Doszło do aresztowań influencerów. Oskarżeni są o naruszanie wartości rodzinnych
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Autor: Berenika Olesińska
Reporter: Bartek Dajnowski
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN