Niezwykła historia 29-latka chorego na Covid-19. Lekarze dawali mu 1 proc. szans na przeżycie

Wigilia w maju. Niezwykłe święta Mateusza
W listopadzie Mateusz Rambacher zachorował na Covid-19. Wirus zaatakował 90% powierzchni jego płuc, a pozostała część nie wystarczała do oddychania. Lekarze dawali mu 1% szans na przeżycie. Walkę o przetrwanie toczył wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną i przechodząc terapię pozaustrojowego natleniania krwi ECMO. Ominęły go święta Bożego Narodzenia, więc rodzina Mateusza uszczęśliwiona tym, że przeżył, wyprawiła je ponownie w maju.

W przypadku Mateusza przebieg COVID-19 był błyskawiczny. Od razu pojawiły się bardzo wysoka gorączka, wymioty, złe samopoczucie. 27 listopada 2020 r. trafił do szpitala. Kiedy zabierało go pogotowie, nie był świadomy, co się z nim dzieje. 29-latek z Wałbrzycha był w śpiączce ponad miesiąc. Spędził ten czas w klinice Anestezjologii i Intensywnej terapii USK we Wrocławiu.

Mateuszowi Rambacherowi lekarze dawali 1 proc. szans na przeżycie

– Lekarz powiedział mi, że jedynym ratunkiem jest położenie mnie pod respirator. Moimi ostatnimi słowami do mamy, przed wprowadzeniem mnie w stan śpiączki, było: "Idę walczyć, mamo" – wspomina Mateusz.

29-latek przez 43 dni był w śpiączce farmakologicznej podłączony do płucoserca. Sytuacja była krytyczna. Dwa razy lekarze musieli Mateusza reanimować. W uratowaniu życia 29-latka ogromną zasługę miała pielęgniarka, która w odpowiednim momencie wykazała się refleksem i błyskawicznie wezwała lekarza. – To był ciężki czas dla mnie, byłam bezsilna. Nie mogłam mu pomóc – mówi mama Mateusza.

– Intensywną terapię porównuję do chodzenia po cienkiej linie – mówi dr Jakub Śmiechowicz z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej terapii USK we Wrocławiu. – Jesteśmy po to, by asekurować, ale w każdej chwili może dojść do katastrofy – wyjaśnia.

To drugie krytyczne zdarzenie miało miejsce tuż przed wigilią. Narzeczona Mateusza, Marta Gulacz, wspomina, że najbardziej przerażające było, gdy po świętach lekarze pozwolili najbliższym Mateusza na wizytę w szpitalu. Zmartwiło ich to, bo w czasie pandemii można odwiedzać tylko osoby, z którymi trzeba się pożegnać. Dr Jakub Śmiechowicz przyznaje, że specjaliści tracili nadzieję na uratowanie Mateusza.

Zgłosili Mateusza do przeszczepu płuca. Jednak płuca 29-latka w końcu zaczęły regenerować się i po sześciu tygodniach można było zrezygnować z pozaustrojowego utlenowania krwi.

– Szczęście mojej rodziny, które zaczęło się, gdy się wybudziłem, dla mnie oznaczało początek mojego horroru. Miałem totalnie niesprawne ciało. Nie mogłem ruszyć ręką, ani nogą, nie mogłem mówić, a mogłem myśleć. Myślenie o tym, że z jednej strony jest dobrze, z drugiej tak fatalnie, to było naprawdę ciężkie – mówi Mateusz.

Do dziś Mateusz jest poddawany rehabilitacji. Od nowa uczy się chodzić. - Regenerują się płuca, a to jest najważniejsze - mówi Mateusz.

Terapia ECMO

Od listopada część oddziałów w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu pełni funkcję ECMO, gdzie jest pięć stanowisk dla pacjentów do oksygenacji pozaustrojowej. Tam przyjmowani są pacjenci z najcięższą niewydolnością oddechową, których nie da się już wyleczyć inną terapią.

Terapia ECMO uchodzi jednak za inwazyjną i ryzykowną. Ryzyko polega na powikłaniach, które towarzyszą terapii. (...) Do najcięższych należy krwawienie śródczaszkowe.

Mateusz był jednym z 27 pacjentów leczonych we wrocławskiej klinice za pomocą ECMO. –Wzruszyłem się słuchając tej historii. Dla nas to jest bardzo ważne, że takie historie są, ponieważ połowa pacjentów nie przeżywa. To są osoby w pełni sił, nieobciążone chorobami, bo takich nie kwalifikujemy, młodzi ludzie – mówi lekarz.

Wigilia w maju

Rodzina i narzeczona Mateusza stwierdzili, że będzie mu przykro w powodu świąt Bożego Narodzenia, które go ominęły. Postanowili jeszcze raz wyprawić wigilię. Zrobili to 1 maja. –Zmieniło się nasze myślenie: żeby żyć bardziej tu i teraz niż odkładać pewne rzeczy na potem, bo tego potem może nie być – mówi narzeczona Mateusza.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki zobaczysz player.pl.

Zobacz także:

Niepożądane odczyny poszczepienne. Gdzie można je zgłaszać?

Przeszczep serca u dwumiesięcznej dziewczynki, dawca miał inną grupę krwi. "Magia zadziałała dwukrotnie"

COVID-19 po przyjęciu pierwszej dawki szczepionki. "Nie jest to zabezpieczenie, które ratuje nas przed zakażeniem"

Autor: Magdalena Zamkutowicz

podziel się:

Pozostałe wiadomości