Google uczciło pamięć Zofii Stryjeńskiej. Kim była ta niezwykle barwna postać?

130. urodziny Zofii Stryjeńskiej
Getty Images
Źródło: E+
Zofia Stryjeńska to jedna z najwybitniejszych artystek dwudziestolecia międzywojennego. Wzbudzała zainteresowanie nie tylko talentem, ale też burzliwym życiem prywatnym. Relacje z epoki to dowód na to, że lata 20. i 30. to nie tylko czas wytwornych fryzur, charlestona i artystycznej bohemy. To również era zniewolenia kobiet, które wiedziały, że nadeszła pora, by żyć po swojemu.

Niesamowita biografia Zofii Stryjeńskiej

Zofia Lubańska przyszła na świat w 1891 roku w zamożnym domu krakowskim. Jej ojciec, Franciszek, był właścicielem kilku kamienic oraz prezesem Izby Handlowej. Jako dziecko często wybierała się z rodzicami na Rynek Główny, gdzie obserwowała barwne stroje przekupek i górali. Po latach zaowocuje to fascynacją słowiańszczyzną, która stanie się znakiem rozpoznawczym Zofii Stryjeńskiej.

Już jako młoda dziewczyna postanowiła uczyć się rysunku i malarstwa. Jako że wówczas akademia była dostępna wyłącznie dla mężczyzn, podjęła naukę w Szkole Sztuk Pięknych dla Kobiet Marii Niedzielskiej. Nie była to jednak edukacja na poziomie akademickim, a Zocha - jak nazywali ją bliscy - miała wielkie plany. Wiedząc, że w ojczyźnie nie ma szans na solidne wykształcenie, postawiła wszystko na jedną kartę. W męskim przebraniu, korzystając z dokumentów brata, zapisała się na uczelnię w Monachium.

To właśnie w Bawarii padły jej słynne słowa, które - w perspektywie całego jej życia - można traktować jak przekleństwo.

Boże! Odbierz mi wszystko, wszystko. Dobrobyt, sytość, spokój, przyjaźń ludzką, szczęście rodzinne, nawet miłość! Zwal na mnie cierpienie moralne i tysięczne gorycze – ale za to daj mi możność wypowiedzenia się artystycznego i sławę

- miała powiedzieć, leżąc na ziemi w kaplicy.

Z Monachium wyjechała po roku, gdy tylko koledzy z uczelni zaczęli się domyślać, że Tadeusz obdarzony delikatnymi rysami i niemalże damskim głosem, niekoniecznie jest tym, za kogo się podaje.

Sława, małżeństwo i skandale

W 1916 roku Zocha wychodzi z mąż za Karola Stryjeńskiego - architekta i rzeźbiarza. Gdyby wówczas istniały tabloidy, Stryjeńscy nie schodziliby z pierwszych stron. Podczas kłótni z mężem artystce zdarza podrzeć swoje prace, śledzi jego kochankę i rani jej twarz paznokciami, dwa razy - za sprawą męża - trafia do szpitala psychiatrycznego, skąd obierają rodzice. Próby hospitalizacji swój finał mają w sądzie, który orzeka, że Zofia nie jest "dotknięta chorobą umysłu". Malarka wnosi o rozwód, którego koszty musi ponieść z własnej kieszeni. Ma nieco więcej szczęścia niż niewiele starsza od niej Camille Claudel, która romans z Augstem Rodinem przypłaciła wegetacją w domu dla obłąkanych do końca swoich dni. Zofia Stryjeńska w 1929 roku ponownie wychodzi za mąż - za aktora, Artura Klemensa Soche. Małżeństwo rozpada się po sześciu latach.

Tymczasem prace Zofii Stryjeńskiej zyskują coraz większą popularność. Już w 1913 roku zostaje zauważona przez krytyków, a 8 lat później jej dzieła pojawiają się w warszawskiej Zachęcie. Tam zachwyca się nimi m.in. Antoni Słonimski. Najlepsze dopiero przed nią - w 1925 roku jej monumentalne obrazy zdobią polski pawilon na Międzynarodowej Wystawie Sztuk Dekoracyjnych i Przemysłu Współczesnego w Paryżu. Alegorie dwunastu miesięcy pogrupowanych w pary zrobiły furorę. Otrzymuje cztery nagrody, wyróżnienie i Legię Honorową. O Stryjeńskiej mówi cały świat.

Artystyczna bieda

Pomimo sławy i uznania Stryjeńska cierpi na wieczny brak pieniędzy. Aby podreperować budżet, zastawia swoje rzeczy w lombardach i sprzedaje obrazy za bezcen. Jest nie tylko jedną z pierwszych artystek, której reprodukowane dzieła były dostępne w szerokiej dystrybucji, ale również jedną z pierwszych, które sztukę wysoką połączyły z wzornictwem użytkowym.

To właśnie Stryjeńskiej zawdzięczamy pierwsze polskie reklamy, polichromie krakowskich kamienic czy dekoracje zamku wawelskiego, zniszczone przez późniejsze remonty. Jej dziełem są również opakowania czekolady Wedla, wystój jego warszawskiej kawiarni oraz dekoracje na transatlantykach Batory i Piłsudski.

Kiedy Stryjeńska maluje, zapomina o istniejącym świecie - nie myje się i nie czesze tygodniami . Bywa też złamana depresją, wtedy - jak sama notuje - nie ma ochoty na nic.

Malarka słynęła również z ciętego języka, doskonale oddającego jej nieposkromnioną osobowość i będącego wspaniałym świadectwem nowoczesnego myślenia. Zofia Stryjeńska w dość barwny sposób opisywała spotkanie ze współczesną sobie Olgą Boznańską.

Byłam świadkiem takiej ekspedycji, jak wydobywszy z licznych koszy jakieś odświętne ornaty i riusze, zaczęła się wielka artystka przystrajać. W suknię gipiurową z trenem pełnym falban i plis, na co szedł rodzaj alby atłasowej spiętej pod szyją agrafą. Na głowie osiadło jakieś czarne gniazdo z dżetów i flaneli podpięte wysoko z tyłu kwiatami, spod którego spływały czarne strusie pióra. Wykańczała ten pikantny strój pompe funèbre narzucona mantyla, pompadurka w ręku i parasolka z czasów Dreyfusa. W czarnym stroju, z żółtobladą twarzą i sinymi baczkami koło uszu, nie mogę powiedzieć, żeby p. Olga nie była wściekle stylowa tylko, że psiakość, opóźniła swą aktualność o pół wieku

- notowała.

Nie szczędziła ostrych słów również bliskim. Artystka doczekała się trójki dzieci: Marii oraz bliźniaków: Jacka i Jana. Gdy na świat jako pierwsza przyszła jej córka, Zofia zanotowała:

Lecznica. - Poród. - Rodzi się córka - jestem wściekła. Drwię z powinszowań, kwiatów i odwiedzin. Rysuję doktorów, karmię z niechęcią dziecko

Dlaczego brutalne słowa wypowiedziała artystka, która całe życie walczyła o pozycję równą mężczyznom? Być może dlatego, że sama wiedziała, jak trudno być kobietą.

Cytaty pochodzą z książki "Stryjeńska. Diabli nadali" Angeliki Kuźniak.

Zobacz także:

Żywica epoksydowa. Co musisz wiedzieć o gorącym trendzie w modzie i wnętrzarstwie?

Mija 40 lat od zamachu na Jana Pawła II. Historia Aliego Ağcy to opowieść o wybaczaniu

Adopcje w Polsce. "Słyszałam: po co sobie taki problem bierzesz?"

Zobacz wideo: Dla farb porzucił karierę prawnika

Autor: Adam Barabasz

Źródło zdjęcia głównego: E+

podziel się:

Pozostałe wiadomości