Radość i rodzinny dramat - historia Dawida Śliwińskiego
We wrześniu na Pana Dawida i jego rodzinę spadła koszmarna wiadomość - chłoniak śródpiersia z dużych komórek typu B. Pierwszy etap leczenia przyniósł rezultat. Guz zmniejszył się o kilka centymetrów i rokowania były optymistyczne. We wrześniu 2020 roku rodzina na chwilę zapomniała o problemach. Dawid poślubił swoją ukochaną Dominikę. Planowali wspólną przyszłość. Chcieli nacieszyć się życiem i sobą. Niestety sielanka nie trwała długo. Choroba ponownie o sobie przypomniała. Pojawiły się komplikacje, których wcześniej nie brano pod uwagę. Leczenie musiało zostać przerwane ze względu na wykrycie w organizmie Dawida koronawirusa.
Dolegliwości takie jak bóle całego ciała, utrata przytomności, majaczenia stały się coraz częstsze. Jedynym możliwym ratunkiem dla życia, okazała się kosztowna terapia w Stanach Zjednoczonych. Wycena leków była porażająca - półtora miliona złotych. Dawid wraz z rodziną nie chcieli odpuścić, mieli o co walczyć. Za pośrednictwem fundacji zorganizowano zbiórkę. Zaangażowały się dziesiątki tysięcy osób. Wszystko po to, by uzbierać olbrzymią kwotę i zobaczyć szczęśliwego Dawida u boku żony. “Mam dopiero 29 lat, rok temu wziąłem ślub – chcę żyć, po prostu żyć! Dlatego proszę, bądźcie ze mną i pomóżcie mi wygrać tę walkę” - apelował Dawid.
"Nie wiemy z żoną co robić..."
Z każdym miesiącem stan Dawida pogarszał się, zbiórka nabierała tempa, jednak cały czas brakowało kilkuset tysięcy. Walka z chorobą była nierówna, ale nadzieja o możliwej terapii dodawała otuchy. “Nie wiemy z żoną co robić, żeby wzmocnić mój organizm, żebym wytrzymał jeszcze kilka dni, do czasu podania terapii. (...) Nie mogę już nawet normalnie spać... Cały czas na jednej stronie, przez co puchnie mi twarz, ręka i noga. W szpitalu dostałem najsilniejsze antybiotyki, które tylko mnie osłabiły” - napisał Dawid 7 października na stronie fundacji. To jego była ostatnia aktualizacja. Dawid Śliwiński zmarł 10 listopada.
W tym samym czasie inna rodzina stara się o uratowanie maleńkiego Jurka. Chłopiec przyszedł na świat 20 grudnia 2020 roku. Kilka dni po narodzinach badania wykazały nieprawidłowości w pracy serca. Diagnoza: rzadka wada genetyczna, w Polsce leczenie jest niemożliwe. Jedyna nadzieja w bostońskiej klinice.
Kilka tygodni po śmierci Dawida, mama ciężko chorego, niespełna rocznego Jerzego otrzymała informację od fundacji. “Na leczenie Jurka został przekazany milion złotych”. Wiadomość była krótka, jednak zmieniła życie Jureczka i jego bliskich. Marzenie o tym, że w ciągu kilku miesięcy wszyscy w rodzinie będą zdrowi, zaczęło się ziszczać. “Powiedziano nam tylko, że środki przekazała rodzina osoby, która niestety nie doczekała się leczenia. Poinformowano nas, że był to młody mężczyzna. Nic więcej nie wiedzieliśmy” - wyznała mama Jerzego w rozmowie z dziendobry.tvn.pl.
Darowizna w wysokości miliona złotych
Na stronach fundacji codziennie pojawiają się nowe zbiórki. Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Nowotworów, w Polsce każdego roku chorobę diagnozuje się u prawie 170 tysięcy osób. Nawet do 100 tysięcy rocznie umiera z powodu nowotworu. Wyjątkowo drogie leki, hospitalizacja i rehabilitacja zmuszają rodziny do proszenia o pomoc.
Miałam ogromną kwotę do rozdysponowania, mój mąż niestety nie zdążył skorzystać z pieniędzy, które zebraliśmy. Weszłam na stronę fundacji, gdzie pełno jest ludzkich tragedii. O tym, że milion złotych przekażę na leczenie Jerzego, zdecydowałam bardzo szybko. Coś mnie przy nim zatrzymało. Przeczytałam jego historię, zobaczyłam zdjęcia i wiedziałam, że to jemu chcę pomóc. Pozostałe środki rozdysponowałam na inne osoby. Mojemu mężowi już nic nie wróci życia. Mam nadzieję, że te pieniądze pomogą innym.
Podczas rozmowy z portalem, żona zmarłego Dawida wyznała, że tak naprawdę nie wie, co teraz mogłoby jej pomóc. W sercu został ogromny ból, więc stara się to wszystko po prostu przetrwać. Prosi o ciepłe myśli w stosunku do całej rodziny i modlitwę za zmarłego męża. Choć w głowie pojawia się wiele pytań, czy historia mogła potoczyć się inaczej, czy życie Dawida można było uratować - teraz ważne jest to, by operacja serduszka Jerzego się powiodła. Zabieg planowany jest na początek lutego 2022 roku.
Zobacz także:
- Dorota Gardias szczerze o chorobie. "Jak słyszysz hasło nowotwór, to sztywniejesz"
- Profilaktyka złośliwego nowotworu prostaty. "Choroba przebiega podstępnie"
- 9-latka z nowotworem mózgu czekała na lek z USA. Kurier nie pojawił się w wyznaczonej dacie
Autor: Dagmara Olszewska
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne