Drugie miejsce - porażka czy sukces?
Monika Pyrek podkreśla, że w swojej karierze trafiła na czas dominacji Rosjanek.
- Śmiałyśmy się między sobą, że walczyło się tak naprawdę o drugie miejsce, bo ta dominacja była tak duża, że ciężko było zwyciężyć, chociażby z Jeleną Isynbajewą. Zdarzyło nam się to kilka razy, nawet w spektakularny sposób, razem z Anią Rogowską na mistrzostwach świata w Berlinie, czyli na tym najważniejszym starcie. Rzeczywiście to było bardzo trudne podchodzić do zawodów, kiedy wiesz, że mimo że jesteś najlepiej przygotowana, kiedy wykonałaś najlepsze treningi, najlepsze skoki na treningach, ale wiesz, że w dalszym ciągu ciężko ci się będzie mierzyć o wygraną. Więc można by było powiedzieć, że w tej walce my kontra Jelena Isynbajewa to czułyśmy się zwyciężczyniami, kiedy zajmowałyśmy to drugie miejsce. A to kiedy udało nam się pobić Jelenę, to oznaczało jakieś nadprzyrodzone zwycięstwo - wspomina tyczkarka.
Jak przyznaje, to jest trudne, zwłaszcza mentalnie.
- Rzeczywiście mentalnie było bardzo trudno przystępować do zawodów, przede wszystkim przygotowywać się do nich, bo walczysz o zwycięstwo, to jest w genach sportowca, a mierzysz się z tym, że jest to często niemożliwe - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Wpływ "syndromu drugiego miejsca" na życie sportowca
Chodziarz Robert Korzeniowski zawsze mawia: "zdobyłem srebrny medal”, a nie "zająłem drugie miejsce". Jego zdaniem są takie momenty, kiedy drugie miejsce jest ogromnym sukcesem, szczególnie na początku kariery albo kiedy jest to najlepsze miejsce zawodnika do tej pory.
- Było tak, że musiałem i gonić, i uciekać. Myślę, że super trudne momenty było w Sydney. Skończyłem zawody, mówiono mi, że jestem na drugim miejscu, bo Segura mnie wyprzedził, potem on jest dyskwalifikowany. Ten srebrny medal dla mnie był wtedy nieszczęściem i tak go przyjąłem, ale tydzień później już goniłem kolejnego Meksykanina Sancheza. Z tej drugiej pozycji go dopadłem i potem już tylko oni podziwiali moje plecy. Najważniejsze jest to, jakie mamy przekonanie w głowie, na jakim miejscu jesteśmy.
Dlaczego drugie miejsce boli?
Jak wyjaśnia psycholog sportowy Damian Białek, zawodnicy są rozliczani z wyników: przegrałem - jestem beznadziejny, wygrałem tydzień później - jestem świetny. A przecież, jak wskazuje nasz gość, przez ten tydzień wcale wiele się nie zmieniło. Ważne więc, aby utrzymywać pewność siebie na stałym poziomie, a nie bazować na skrajnych emocjach.
- Bardzo dużo zależy od postrzegania tego drugiego miejsca, czyli czy zrobimy z tego trampolinę do wskoczenia na pierwsze, czy się załamiemy i powiemy: no, już więcej nie chcę skakać. I tych etapów przejścia jest bardzo dużo, możemy znaleźć jakieś sposoby do tego, żeby to było właśnie ta trampolina, czy jak jeden z psychologów fajnie powiedział, jak z tych cytryn zrobić lemoniadę - tłumaczy ekspert.
Jak radzić sobie z porażką?
Według psychologa ważne jest, czy sztab lub trener postrzega cele zawodnika wynikowo czy zadaniowo. Duży jest też wpływ rodziny i życia prywatnego. Jeżeli jest wsparcie bliskich i w domu możemy odciąć się od złych myśli, spędzając czas z bliskimi, dużo łatwiej znieść "bycie drugim" lub ogólnie porażkę.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Ponad 70% ofiar przemocy to kobiety. Jak bronić się przed napastnikiem? "Są różne techniki"
- Na czym polega magia radia? "To jest bakcyl, coś takiego jak rock'n'roll"
- Eksperymenty naukowe dla dzieci. Jak przeprowadzać je w domu?
Autor: Luiza Bebłot
Źródło zdjęcia głównego: Michał Woźniak/East News