Podwójna żałoba: nagłe odejście najbliższych
Choroba Alzheimera to nie tylko cierpienie samego pacjenta, ale także ciężar, jaki spada na barki jego najbliższych. Opiekunowie osób cierpiących na tę chorobę doświadczają stanu nazywanego podwójną żałobą. Najpierw jest to żałoba za utratą tożsamości ukochanej osoby, a później za jej fizycznym odejściem. Wielu opiekunów nie jest w stanie sprostać temu wyzwaniu i potrzebuje wsparcia, zarówno emocjonalnego, jak i praktycznego.
- Zanika w nich żona, mama, tata czy partner. No i później, gdy odchodzi, ale ten moment, kiedy odejdzie, jest wielką niewiadomą tak naprawdę. I chociaż to okrutnie brzmi, ta myśl gdzieś tam cały czas się pojawia, że nie wiemy tak naprawdę, ile to potrwa, a jednocześnie nie mamy żadnej nadziei, że coś się zmieni na lepsze - powiedziała Paulina Wójtowicz, dziennikarka medyczna.
- Ja, ponieważ dość szybko postarałem się, żeby poznać przebieg choroby, dokąd jeszcze było to możliwe, postanowiłem pożegnać się z żoną. Dokąd jeszcze z nią był kontakt. Właśnie to, co pani Paulina powiedziała, to jest takie powolne odchodzenie. Ja zdążyłem to zrobić, bo przez kilka lat jeździliśmy w nasze ulubione miejsca, spotykaliśmy się z ulubionymi naszymi znajomymi, z przyjaciółmi. Większość z nich nie wiedziała o chorobie żony, bo żona była do końca zadbana - dodał Adam Piątkowski, który opiekuje się żoną chorą na Alzheimera.
Trudność z uzyskaniem trafnej diagnozy
Adam Piątkowski, mąż cierpiącej na Alzheimera pani Wandy, przyznał, że początkowo objawy nie musiały wskazywać właśnie na tę chorobę. Jednak dzięki determinacji wreszcie udało się uzyskać trafną diagnozę. Jego doświadczenie pokazuje, jak ważne jest wsparcie dla opiekunów, zarówno w formie pomocy z zewnątrz, jak i w utrzymaniu własnego zdrowia psychicznego i fizycznego.
Jak zaczęła się choroba u jego żony? - Dość nietypowo się zaczęły, bo to były głównie dysfunkcje ruchowe, czyli troszeczkę inaczej niż to zwykle przebiega, czyli nie były to kłopoty z pamięcią. Stopniowo to oczywiście narastało. Miała problemy z odwzorowaniem podpisu, z wbijaniem pinu, nie z cyframi, ale z samą właśnie czynnością wbicia tego pinu. (...) Miała problemy z zapięciem suwaka, z zapięciem guzików. Natomiast pamięć funkcjonowała długo bardzo dobrze - powiedział.
Adam Piątkowski stwierdził, że jego żona była początkowo lekceważona przez lekarzy.
- Lekarz rodzinny. Stwierdziła, że to jest zgodne z wiekiem, że dzieje się to właściwie u każdej osoby w tym wieku. To jest nieprawda, bo człowiek ma prawo żyć do końca w pełni sprawny psychicznie. Mogą być dysfunkcje fizyczne bardziej, ale psychicznie powinien funkcjonować długo dobrze. Natomiast tutaj właśnie był ten problem, no a później znalezienie odpowiednich lekarzy, którzy zdiagnozują, bo nie wszyscy neurolodzy diagnozują tę chorobę, również psychiatrzy. Trzeba do właściwych trafić i przejść całą tę procedurę diagnostyczną - dodał.
Życie z osobą chorą na Alzheimera
Adam Piątkowski przyznał w rozmowie w Dzień Dobry TVN, że jego życie zmieniło się o 180 stopni, gdy usłyszał diagnozę żony.
- Od razu, od pierwszego dnia po diagnozie, musiałem pomału wycofywać się z życia zawodowego i zacząć zajmować się żoną. Czyli właśnie zdiagnozować, zorganizować przede wszystkim pomoc, opiekę. W tej chwili jest znacznie łatwiej, bo jest spora oferta różnego rodzaju. Natomiast w tamtym czasie to były początki, to było 14 lat temu - powiedział.
- Żona jeździła oczywiście, zawoziłem ją na zajęcia takie terapeutyczne, zajęcia poznawcze, które w tym pierwszym etapie choroby są nawet ważniejsze niż farmakologia, bo nie obciążają organizmu. Natomiast powstrzymują, utrzymują tego chorego człowieka jeszcze w aktywności - dodał nasz gość.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Zobacz program na platformie VOD.pl. Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Dziecko stało się "zimne i szare". Mamy ostrzegają przed groźnym wirusem
- Jak działa EMDR? Piotr Adamczyk: "Chodzę na psychoterapię i chyba się do tego dogrzebuję pomału"
- Lekarze nie dawali im szans na normalny rozwój. Dziś siostry Kałuckie zdobywają medal za medalem
Autor: Agnieszka Mrozińska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN