Winnica Silesian na Dolnym Śląsku
Na Przedgórzu Sudeckim w sercu Dolnego Śląska położona jest jedenastohektarowa winnica Silesian. Jest oddalona zaledwie pół kilometra od dawnego klasztoru Cystersów, którzy już w XIII wieku uprawiali na tych terenach winogrona. Nad wszystkim czuwa seniorka rodu, Ludwika Mazurek. Pomaga jej pomysłodawca i główny dowodzący Jarek (który od ponad 30 lat jest rolnikiem z pasji i zawodu), a także jego córki. To Marysia, absolwentka Wine Industry Operations w Margaret River w Australii oraz Sonia, która wraz z narzeczonym Esbenem Madsen, po 10 latach kształcenia się oraz pracy w Kopenhadze i Londynie poświęciła się pracy w winiarni.
- Osiedliliśmy się tu ze wschodu po wojnie i tak pracujemy. Lat sobie już ponad 70 minęło. Bardzo mi się podoba praca na tej winnicy. Dzięki tej pracy ja żyję. Jak ja bym usiadła w fotelu, to co by ze mnie było - stwierdziła babcia Ludka Mazurek w Dzień Dobry TVN.
Tradycja wielopokoleniowej rodziny
Winnicę założyli w kwietniu 2016 roku. Wówczas w ciągu tygodnia zasadzili 55 tys. winorośli 12 różnych odmian, które rosną na terroir granitowym, co ma odzwierciedlenie w mineralności i chrupkości ich win. Nazwa miejsca ma z kolei genezę związaną z osobistą historią, jak i tradycją regionu. Otóż rodzina Mazurków zajmuje się hodowlą koni już od pięciu pokoleń. Po wojnie ich stadnina została odbudowana tylko dzięki zakupowi sześciu klaczy rasy śląskiej (łac. Silesian). Wówczas szybko zrobiło się stado, a dziś hodowla liczy już blisko 100 koni.
- Mój pradziadek hodował konie dla wojska na Kresach Wschodnich. Później ojciec, moi bracia... Po wojnie zaraz przyjechali. Od razu była stajnia, były konie. Ja pochodzę z rodziny rolniczej. Tutaj są dobre ziemie. Moi rodzice zaczęli od razu uprawiać ziemie i z tego żyć - wspominał tata, Jarek Mazurek.
Pięknie położona winnica to niejedyna atrakcja tego miejsca. XVII-wieczne przypałacowe gospodarstwo, winiarnia znajdująca się w zabytkowej stajni, a także sala degustacyjna z widokiem pola lawendy tworzą jego niezwykły klimat.
- Pałac to taka historia wsi Bagieniec. Jest tutaj związany z nią Goethe, który swego czasu przyjeżdżał tutaj i pisał wiersze. Dzisiaj mówię, że mieliśmy naprawdę różowe okulary, kiedy patrzyliśmy na to i już wyobrażaliśmy sobie, co tutaj będzie. A to była naprawdę ogromna ruina, zniszczona. To było gospodarstwo przypałacowe, także nawet ten zniszczony obraz nie mógł zatrzeć tego wizerunku tych pięknych budowli - opowiadała w naszym programie mama, Violetta Mazurek.
Zobacz także:
- "Moda na zielone", czyli zainteresowanie kolekcjonowaniem kwiatów. Za niektóre ludzie płacą kilka tysięcy złotych
- Czym są rykowiska i gdzie można je zaobserwować?
- Jak przygotować ogród na zimę? Zobacz, które warzywa warto teraz zasiać
Autor: Sabina Zięba
Reporter: Piotr Wojtasik
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN