Różnice w formach komunikacji
W związku rzadko kiedy znajdziemy osoby, które pasują do siebie jak puzzle. Każdy z nas jest inny i to właśnie to powoduje, że relacje międzyludzkie stają się znacznie ciekawsze. Ze statystyk wynika jednak, że najczęściej wskazywanym powodem rozstań jest niezgodność charakterów. Czy przeciwieństwa się jednak nie przyciągają? Jak się okazuje, tak naprawdę to nie odmienne podejście do życia stanowi tutaj główny problem, lecz różnice w formach komunikacji, która - jak wiemy - jest podstawą budowania każdej więzi. Zdarzają się więc sytuacje, w których nawet partnerzy mający wspólne zainteresowania, ten sam gust i poglądy, mimo wielkich chęci nie potrafią przeprowadzić dojrzałej i spokojnej rozmowy. Dlaczego? Każdy z nas przez lata wypracował sobie jeden ze schematów komunikacji, może on przybierać różne formy.
- "Styl obwiniacza" – to osoba, która wiecznie krytykuje i obwinia wszystkich za swoją krzywdę;
- "Styl mąciciela" – to osoba, która napięcie i stres rozładowuje na rozmówcy, sypie uwagami, które nie mają związku z rozmową;
- "Styl zjednywacza" – to osoba, która notorycznie za wszystko przeprasza i jest uległa wobec partnera;
- "Styl komputerowo-racjonalny" – to osoba, która posiada sztywną postawę, nie pokazuje uczuć, a podczas rozmowy nie nawiązuje kontaktu wzrokowego;
- "Styl poprawnego komunikowania się" – to osoba, która potrafi jasno i precyzyjnie wyrażać swoje emocje i uczucia.
Do czego prowadzi odmienny styl w komunikacji?
Zastanawialiście się, co się stanie gdy wspomniany "zjednywacz" połączy się z "obwiniaczem"? Ten związek zwiastować może wielką porażkę. Dowodem na to jest m.in. historia małżeństwa z 25-letnim stażem. Ona była pracownikiem korporacji, on nie pracował. Woda i ogień dopełniali się przez długi czas, w końcu coś pękło. Tak para trafiła do mediatora.
Żona w pracy postrzegana jako dobry fachowiec, w domu traktowana "odgórnie" przez męża. Wszystko, co robiła w domu, było złe, a mąż powtarzał jej, że rządzić to może w pracy, a nie w domu. Krytyce podlegało nawet jej ubranie służbowe. Nie miała dostępu do zarobionych przez siebie pieniędzy, bo budżetem dysponował mąż i najlepiej wiedział, jak należy wydawać pieniądze. Nie pozwalał na żadne nieplanowane wydatki, odkładał pieniądze na swoim koncie, kontrolował w domu dosłownie wszystko – nawet to, ile żona zużywa wody w czasie kąpieli, którego przycisku do spuszczania wody w WC używa i jakie ma kupować kosmetyki, żeby nie wydać zbyt dużo pieniędzy. Obwiniał ją nawet za to, że nie pracował, bo rzekomo ona nie chciała mu załatwić pracy i nie widział problemu w tym, że on sam nie ma żadnego wykształcenia. Żona żyła pod wieczną presją, krytyką i nakazami. Kiedy wyjeżdżała w delegacje, to nie miała nawet środków na doraźne zakupy czy jedzenie i jeśli firma nie zapewniła jej posiłków, to niejednokrotnie jedynym posiłkiem było hotelowe śniadanie. Rozwiedli się po 25 latach małżeństwa, a ona nie chciała nawet połowy majątku, bo wiedziała, że będzie o to wielka wojna – po prostu odeszła i zaczęła nowe życie
Konfiguracje mogą być naprawdę różne. Kolejna historia dotyczy kobiety z racjonalnym i oschłym podejściem do życia oraz mężczyzny, który komunikuje się wylewnie i stanowczo. - Nie rozumieli się na żadnej płaszczyźnie i przyznaję, że nie rozumiem, jak doszło do tego małżeństwa. Żona komunikowała się bez wyjaśniania szczegółów z jednoczesnym podprogowym zastraszaniem ("jak wrócę z pracy i zobaczę te śmieci w domu, to będę bardzo zła"), a mąż początkowo starał się czytać w jej myślach i, jak twierdził, ciągle siedział na bombie, bo nigdy nie wiedział, kiedy źle odczyta jej intencje. Kiedy odpuścił, zaczęły się problemy małżeńskie, ponieważ żona nie rozumiała, jak można nie wiedzieć, o czym ona myśli? Mąż, chcąc ją nauczyć prawidłowej komunikacji, wybrał metodę przyjmowania dosłownie tego, co żona mówi i wówczas dochodziło do eskalacji konfliktów, ponieważ np. polecenie "wyjmij pranie z pralki" traktował dosłownie i tylko wyjmował, a nie wieszał. Tak samo było w kwestii śmieci, których nie wyrzucał, bo nie było prośby, a jedynie informacja, że jak zobaczy śmieci, to będzie zła. W ten sposób, żadne z nich nie osiągnęło tego, do czego dążyło, a konflikty narastały. Rozwód nastał po 5 latach - opowiadała Celina Maria Niwald.
Prawidłowa i pożądana komunikacja w związku
Prawidłowa komunikacja to związek bez kłótni – wszystkie problemy są omawiane, ustalane rozwiązania i wspólnie planuje się działania. To jak dobre przedsiębiorstwo, gdzie każdy dobrze czuje się w swoim miejscu, wie, czego chce i jak to zrealizować.
- Najważniejsze jest to, aby od początku mówić szczerze, co jest akceptowalne a co nie, co jest ważne, a gdzie jest przestrzeń do negocjacji. Nie można pozwolić na chorobliwą zazdrość, uzależnienia i przemoc. Należy dobrze poznać siebie i przyczyny własnych zachowań, aby wiedzieć, z jakiego powodu pozwalam sobie na określone emocje, myśli i zachowania. Żeby stworzyć dobry związek, należy również pamiętać o tym, że nie jesteśmy w stanie zmienić drugiego człowieka, tylko dlatego, że mówimy mu, jaki jest nasz punkt widzenia. Drugi człowiek może się zmienić wyłącznie wtedy, gdy sam będzie tego chciał – podsumowała Celina Maria Niwald.
Jeśli cokolwiek nam nie odpowiada – jedynym wyjściem z sytuacji jest szczere powiedzenie tego partnerowi. Od razu, a nie po którymś razie – nie będzie zarzutu "kiedyś nic nie mówiłaś na ten temat, a teraz ci nagle nic nie odpowiada". Prawidłowa komunikacja w związku, to również czułe gesty, docenianie partnera/ki, uśmiech i radość. W smutnym związku nic się nie może dobrze ułożyć.
Zobacz wideo:
Zobacz także:
- "Rozmowa z partnerem to wieczne awantury, groźby i obarczanie winą". Jak nauczyć się prawidłowej komunikacji w związku?
- Jak wyznać miłość drugiej osobie?
- Żenujące zachowania byłych partnerów. Mąż postawił w domu ściankę działową, by zamieszkać z nową partnerką
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: PhotoAlto/Frederic Cirou/GettyImages