Podróżuje z kotem w słusznym celu
Jacek Balcerak postanowił ograniczyć swoją aktywność zawodową. Pracuje w spółdzielni mieszkaniowej na 1/4 etatu. To daje mu możliwość podróżowania ze swoim kotem, Parysem. Wybierając się na wyprawę chciał zmienić nie tylko swoje życie, ale również wesprzeć kogoś w potrzebie.
- Zaczęło się od tego, że ja od pewnego czasu, od 2 - 3 lat, potrzebowałem wyjść gdzieś na zewnątrz i przewietrzyć sobie głowę, zresetować sobie mózg. Pomyślałem, że może warto by było przy okazji spróbować komuś pomóc. Kinga wtedy potrzebowała na operację około 300 tysięcy złotych - wyjaśnił Jacek Balcerak.
Podróżnik w namiocie spędził niemal 100 dni. Za pierwszym razem z Parysem zrobił trasę Przemyśl - Świnoujście, to ponad 1000 km. Teraz chce zrobić ok. 800 km i to właśnie wyprawa, aby pomóc Kindze. Pokonali już 500 km i ok. 230 km przed nimi. Dziewczyna od urodzenia choruje na artrogrypozę, czyli na wrodzoną sztywność stawów.
Kot podróżnik i przyjaciel
Jacek Balcerak i kot tworzą podróżniczy duet. Mężczyzna mówi o zwierzaku przyjaciel i wspólnie pokonują kolejne kilometry. Jak wspomina pan Jacek, wspaniale się dogadują. Zwierzę wie, kiedy mu nie przeszkadzać. Parys odnalazł się w namiocie, jest spokojny i ogląda świat z wózka, w którym przemierza kolejne kilometry.
- Kot ma fajną historię, bo to jest mój przyjaciel, którego dostałem właśnie od Kingi. Okazuje się, że ten mały kot służy teraz sprawie tej dziewczynki, która miała go gdzieś w stodole i przekazała mi go w prezencie - powiedział Jacek Balcerak.
Jacek Balcerak chce pomóc uzbierać kwotę 300 tysięcy złotych na operację stóp Kingi, dzięki której nastolatka będzie miała szansę na to, aby wstać z wózka. Rodzice Kingi początkowo byli bardzo zaskoczeni, że ktoś chce wesprzeć ich oraz ich córkę
- To jest skromny człowiek, ale o dobrym sercu, który lubi pomagać innym i to jest właśnie coś wyjątkowego - powiedział Jarosław Grześkowiak, tata Kingi. - Kinga w swoim życiu przeszła już 14 operacji i ma już 14 lat, czyli praktycznie co roku miała jedną operację. Nie mamy żadnej pretensji, po prostu tak się stało i trzeba było to zaakceptować, a teraz człowiek do tego wszystkiego się już przyzwyczaił - dodał.
- Przede mną jeszcze dwie operacje, na stopy i piszczele. Jak przestanę rosnąć, to czeka mnie także operacja bioder. Moim największym marzeniem jest żeby chodzić - wyznała Kinga Grześkowiak.
Wspomóc Kingę można wpłacając pieniądze na zbiórkę.
Zobacz także:
- "Styl na wagę złota". Projektantka pokazuje, jak przerobić swoje ubrania i nadać im drugie życie
- Jan Kliment o trudnych początkach swojej kariery. "Kiedy zaczynałem tańczyć, to nie było takie modne. Tata się tego wstydził"
- Nowa pasja Pauliny Holtz. "Nigdy nie należy myśleć, że na coś jest za późno"
Autor: Daria Pacańska
Reporter: Patrycja Tomaszczyk