Marzena Figiel-Strzała w najnowszym odcinku cyklu "Dzieci świata" opowiedziała o tajemniczym plemieniu Suri z Doliny Omo w Etiopii, które jest uznane za najbardziej agresywne w całym kraju. Czy to prawda? Jak wygląda codzienne życie dorosłych i dzieci? Zobacz poruszający reportaż.
Tajemnicze plemię Suri z Etiopii
Etiopia nazywana jest kolebką naszej cywilizacji. To właśnie tam położona jest słynna Dolina Omo, którą zamieszkuje ponad 17 plemion żyjących tak, jakby zatrzymał się czas.
- Trzy lata temu ruszyłam do Etiopii, żeby poznać tradycje i kulturę wszystkich plemion Doliny Omo. Niestety nie udało mi się dotrzeć do ostatniego z nich, najbardziej izolowanego plemienia Suri. Plemię Suri oczarowało mnie, kiedy w jednej z książek w Muzeum Narodowym Etiopii zobaczyłam zdjęcia dzieci, które wzajemnie przystrajają się kwiatami i ozdabiają swoje ciała kolorowymi glinkami. Co ciekawe, kiedy zaczęłam szukać informacji na temat tego plemienia, okazało się, że jest ono uznane za najbardziej agresywne w całej Etiopii - powiedziała Marzena Figiel-Strzała.
Dziennikarka mogła przekonać się o tym w 2022 roku. Kiedy wraz ze swoją ekipą filmową była w drodze do wioski plemienia, została zaatakowana przez wojowników wyposażonych w broń maszynową.
- W niedługim czasie po tym zdarzeniu życie stracił obcokrajowiec i jego kierowca. W następstwie po tych incydentach terytorium Suri zostało zamknięte. Aż do teraz - powiedziała autorka reportażu. - Czy tym razem uda mi się bezpiecznie dotrzeć do jednego z najbardziej izolowanych plemion tej części Afryki? Czy naprawdę jest ono agresywne, a jeśli tak, to co jest przyczyną tej agresji? Postaram się tego dowiedzieć - podkreśliła.
Suriland rozciąga się na terenie południowo-zachodniej Etiopii, a także części sąsiadującego z krajem Sudanu Południowego. To właśnie ostatnio wioska przy granicy jest celem podróży reporterki.
- Po atakach na turystów, które zdarzały się kilka lat temu, zmieniły się zasady podróżowania przez Suriland. Każdy obowiązkowo musi mieć przewodnika mówiącego w języku Suri, a także lokalnego ochroniarza z bronią - powiedział Tizbt Sum Sums, przewodnik i tłumacz.
Po dotarciu na miejsce przewodnik poprosił o zgodę na wejście do wioski. Na decyzję trzeba było zaczekać.
- W końcu uzyskujemy zgodę na wejście na terytorium wioski. Pierwsze kroki kierujemy do rzeki na spotkanie z dziećmi. W samo południe, kiedy żar leje się z nieba, dzieci przychodzą do rzeki, żeby ochłodzić swoje ciała, ale także wtedy nakładają na swoje twarze kolorowe glinki, jako ochronę przed słońcem - wskazała Figiel-Strzała.
Czego autorka reportażu dowiedziała się o mieszkańcach plemienia Suri? Jaki los ich czeka? Dalszą część reportażu znajdziesz w materiale wideo.
Marzena Figiel-Srzała o plemieniu Suri
Marzena Figiel-Strzała odwiedziła studio Dzień Dobry TVN, by kontynuować temat plemienia Suri. Co dziennikarkę najbardziej zaskoczyło, kiedy nagrywała swój reportaż?
- Na pewno miło zaskoczyło mnie to, jak ciepło zostałam przyjęta, bo jednak trzy lata wcześniej zostałam pobita, zostałam zaatakowana. Nie do końca miałam jasność, czy zaatakowali mnie wojownicy Suri, czy bojówki wrogich plemion. Faktycznie ten czas spędzony z dziećmi był niesamowity, zwłaszcza ten czas w rzece, kiedy się wzajemnie malowałyśmy. Na pewno zaskoczyło mnie też to, jak bardzo smutne oczy mają dzieci z plemienia Suri. Nawet w społecznościach plemiennych, które cierpią z powodu głodu i suszy, można odnaleźć tę radość w oczach dzieci, jednak w plemieniu Suri jest nieco inaczej. Życie tam jest naprawdę trudne. Tam było kilka susz, klęsk, głodu. Nie ma dostępu do służby zdrowia - wskazała Figiel-Strzała.
Choroby takie, jak denga, malaria, czy nawet tungoza zbierają żniwo.
- Nawet mój mąż zachorował na tungozę. Byliśmy już w Polsce, kiedy choroba dała objawy. Dostał odpowiednią pomoc i wszystko dobrze się skończyło, ale ludzie w plemieniu Suri tej pomocy nie mają. W takich sytuacjach nawet biegunka może okazać się śmiertelna - podkreśliła dziennikarka.
Bolesne rytuały kobiet z plemienia Suri
To, co wyróżnia kobiety i dziewczynki z plemienia Suri, to skaryfikacja ciała. Noszą także specjalne talerzyki w dolnej wardze, a także rozciągają płatki uszu.
- Przyniosłam krążki, które są umieszczane w uszach i właśnie talerzyki. Tuż po pierwszej miesiączce dziewczynce nacina się dolną wargę, wybija dolne jedynki i umieszcza coraz większej wielkości talerzyk. Dziewczynka, która jest godna małżeństwa musi mieć talerzyk w ustach o średnicy minimum 12 cm. I teraz co jest przerażające? Im większy talerzyk, tym więcej krów otrzyma rodzina dziewczynki od przyszłego męża, więc ojcowie forsują swoje córki, żeby faktycznie jak największy ten talerzyk wsadzały. Co ciekawe, teraz nastoletnie dziewczynki, jak widać było w materiale, już się buntują. Nie chcą nosić tych talerzyków w ustach, ponieważ tak naprawdę z tymi talerzykami niemożliwe jest jedzenie, picie, niemożliwa jest praca. Umieszczają je tylko podczas ważnych ceremonii - wytłumaczyła Marzena Figiel-Strzała.
Skaryfikacja mężczyzn wygląda nieco inaczej niż u kobiet. Szczegóły znajdziesz w materiale wideo poniżej.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na Player.pl.
Zobacz także:
- Tak odmienne kultury celebrują śmierć. "Żyją po to, żeby umrzeć"
- Polacy odmienili los bohaterów cyklu "Dzieci Świata". "Mają zapewnioną edukację i wyżywienie"
- Cena dziecka na czarnym rynku to 90 dolarów. "Zaoferowała babci pieniądze za mnie"
Autor: Justyna Piąsta
Reporter: Marzena Figiel-Strzała
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN