Czy dorosłe dzieci powinny wspierać finansowo rodziców?
Piękno rodzinnych więzów polega na tym, że nigdy nie jesteśmy sami, a wsparcie oferowane nam przez najbliższych może dotyczyć różnych sfer życia. Rodzice przeważnie starają się zapewnić swoim pociechom szczęśliwe dzieciństwo, dbając zarówno o ich rozwój emocjonalny, jak również o dobrobyt materialny. Nie oznacza to jednak, że w przyszłości będą oczekiwać spłaty nieformalnego długu. Wielu osobom wydaje się, że mają moralny obowiązek niesienia pomocy starzejącym się krewnym. Zdaniem doświadczonej psycholog, nie jest to takie oczywiste. W obliczu podwyżek opłat za gaz czy prąd, jak również rosnących cen towarów i usług, dorosłe dzieci mogą czuć potrzebę podreperowania budżetu rodziców. Zdarza się jednak, że sytuacja finansowa bliskich pozostaje im zupełnie obojętna.
Świadczenia rodzinne i opiekuńcze. Porady ekspertów
- Żeby lepiej zrozumieć ten mechanizm, musimy cofnąć się do czasów, gdy żyliśmy w jaskiniach i kierowały nami naturalne instynkty. Człowiek dzielący się swoimi zasobami musi mieć poczucie, że jeśli coś komuś odda, to pozostałe środki wystarczą mu na przeżycie. Ocena tego jest bardzo indywidualna. Ceny w sklepach wydają się być obiektywne, podobnie jak wysokość pensji. Mają określone wartości liczbowe, ale prawda jest taka, że odbieramy je bardzo subiektywnie. Jak pokazują badania socjologiczne, nie ten jest bogaty, kto ma określoną kwotę na koncie, ale ten, kto bogaty się czuje. Osoba, która zarabia 10 tys. złotych miesięcznie może czuć się bardziej zagrożona w obliczu podwyżki cen żywności niż osoba zarabiająca najniższą krajową - zauważa Ewelina Bazyluk. Dodaje też, że chęć dzielenia się zasobami uzależniona jest od wielu czynników.
- Sposób, w jaki oceniamy nasz stan posiadania, zależy od naszej historii życiowej i nawyków wyniesionych z domu. Określone podejście do kalkulacji kosztów i świadomość własnych potrzeb mają niebagatelny wpływ na decyzje związane z finansowym wspieraniem najbliższych. Nie bez znaczenia pozostaje także poziom bliskości, jaka łączy nas z obdarowywaną osobą, rodzaj i jakość zbudowanej więzi - wyjaśnia terapeutka.
Z czego wynika niechęć do niesienia pomocy rodzicom?
Dobrowolne finansowanie kosztów leczenia rodziców czy pokrywanie wydatków związanych z ich wyżywieniem i utrzymaniem domu to piękny gest, jednak nie każda osoba się na niego decyduje. Zdarza się, że dzieci cieszące się wysokimi zarobkami, świadomie rezygnują ze wspierania bliskich. Zdaniem ekspertki, takie podejście nierzadko ma związek z wartościami, jakie wpajano im od najmłodszych lat.
- Myślę, że najlepszym predyktorem tego, w jaki sposób ludzie zaopiekują się swoimi rodzicami na starość, jest określenie tego, co od nich dostali. Jeśli rodzice szczodrze obdarowywali pociechę uwagą, akceptacją i pomocą, to będą mogli liczyć na wzajemność. Jeżeli w domu rodzinnym zaszczepiano w dziecku poczucie, że pieniądze mają większą wartość niż ludzie, że gromadzenie, magazynowanie jest ważniejsze od zaspakajania potrzeb i to zasoby majątkowe stanowią kartę przetargową w walce o władzę w rodzinie, możemy założyć, że w relacji zabraknie empatii i szczodrości - tłumaczy Ewelina Bazyluk. Zauważa też, że niechęć do niesienia pomocy najbliższym krewnym może wynikać z roszczeniowej postawy dziecka, wypracowanej na przestrzeni wielu lat.
- Trudności z dzieleniem się i dostrzeganiem potrzeb innych może mieć osoba, która dorastała bez czytelnych i mądrych granic, nieustannie była zasypywana prezentami i to zrodziło w niej poczucie uprzywilejowania. Często dzieje się tak, gdy dorośli chcą dziecku coś zrekompensować upominkami i ustępstwami, wynagradzają w ten sposób swoją nieobecność czy trudności związane z przewlekłą chorobą - wyjaśnia doświadczona psycholog, jednocześnie zwracając uwagę na inny, równie istotny aspekt. Opieka nad starzejącymi się rodzicami może schodzić na dalszy plan, jeśli dorosłe dziecko poświęca się wychowywaniu własnych pociech i dokłada wszelkich starań, by zapewnić im godne warunki życia. To zupełnie naturalne, o ile nie wiąże się z ingerencją partnera. Zdarza się, że to zięć czy synowa nie zgadzają się na finansowanie wybranych potrzeb teściów, wprowadzając tym samym niezdrową atmosferę w związku.
- Gdy zakładamy rodzinę, wspólnie z małżonkiem decydujemy o tym, w jaki sposób gospodarujemy budżetem domowym. Jeżeli nie możemy dojść do wspólnego stanowiska w kontekście wspierania rodziców, najprawdopodobniej różnimy się wartościami, celami życiowymi. Może to być zachęta do dyskusji na temat tego, czy jest nam dalej razem po drodze. Bywa też tak, że małżonek chce uchronić rodzinę przed realizacją zobowiązań wynikających z toksycznej więzi czy nieodciętej pępowiny, co również stanowić będzie punkt wyjścia do rozważań dotyczących przyszłości - podsumowuje nasza rozmówczyni.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Jak obniżyć koszty rozwodu? Prawniczka wskazuje kilka sposobów
- Wielu Polaków nie akceptuje tęczowych rodzin. Patrycja wychowuje z Alicją córkę. "Nie mam praw do dziecka"
- Toksyczne relacje z rodzicami. "Prosi, bym wyjechała na 2 miesiące, bo u nas będzie nocować jego mama"
Autor: Magdalena Brzezińska
Źródło zdjęcia głównego: martinedoucet/Getty Images