56 tys. zł - takiej kwoty oczekuje płocki MOPS od pana Pawła. Problem polega na tym, że jego rzekomy dług alimentacyjny... nie istnieje. Reportaż programu Uwaga! TVN.
Pan Paweł, zawodowy kierowca, ożenił się w 2001 roku z dziewczyną, którą znał od podstawówki. Wkrótce na świat przyszło dwoje dzieci.
- Najpierw zamieszkaliśmy u teściów, w tym okresie niby wszystko było OK. Ale kiedy wyprowadziliśmy się na swoje, zaczęły się zaniedbania, zaczęło się unikanie obowiązków domowych. Wtedy się rozstaliśmy. Nie pasowaliśmy do siebie – opowiada pan Paweł.
- Wówczas zgodziłem się łożyć na dzieci, w sądzie podpisaliśmy ugodę – dodaje mężczyzna.
Uwaga! TVN. Pan Paweł zapewnia, że płacił alimenty
W myśl zaakceptowanej przez sąd ugody pan Paweł miał przekazywać żonie pieniądze w gotówce do rąk własnych, ona zaś kwitowała ich przyjęcie w przechowywanym przez siebie specjalnym zeszycie.
- Potwierdzała kwotę, datę i dawałem gotówkę do rąk własnych, zgodnie z ugodą – zapewnia pan Paweł. I dodaje: - Płaciłem alimenty, ale moja była żona stwierdziła, że ich nie płacę. O czym dowiedziałem się, jak przyszło mi wezwanie od komornika do zapłaty należności z dużą sumą wstecz. Była żona stwierdziła, że nigdy nie płaciłem alimentów.
Komornik błyskawicznie zabrał z konta pana Pawła około 10 tys. zł, czyli całe oszczędności mężczyzny. Resztę rzekomo niezapłaconych pieniędzy wypłacił jego byłej żonie Fundusz Alimentacyjny za pośrednictwem płockiego ośrodka pomocy społecznej.
- Stałem się winien i mojej byłej żonie jako wierzycielce, i Funduszowi Alimentacyjnemu – mówi pan Paweł.
Opieka nad dziećmi
W tym czasie pan Paweł skupił się jednak na innej sprawie. W procesie rozwodowym udowodnił, że dzieci – syn i córka - powinny zostać przy nim, bo u matki nie miały właściwej opieki.
- Moja była żona nie opiekowała się dziećmi. Wolała iść z dziećmi do swoich koleżanek, żeby te nakarmiły dzieci i żeby je ubrały – opowiada mężczyzna. I dodaje: - Dzieci zostały przy mnie. Sąd zobowiązał moją byłą żonę do płacenia alimentów, pomimo tego, dług u komornika ciągle rósł.
Niedługo potem pan Paweł założył drugą rodzinę. Małżeństwo już od ponad dziesięciu lat walczy z demonami przeszłości. Wciąż próbuje wykazać, że MOPS bezprawnie żąda zwrotu pieniędzy za rzekomo niezapłacone kiedyś alimenty.
- Przez pięć lat próbowałem, a to wziąć łóżko na raty, a to telefon na abonament, ale niczego nie mogłem zrobić. Banki odmawiały mi kredytu, bo jestem wpisany przez gminę w bazach jako dłużnik alimentacyjny – denerwuje się mężczyzna.
- W tej chwili chcą ściągnąć ponad 56 tys. zł. Nie jestem w stanie zapłacić takich pieniędzy, bo ich nie mam. Nie posiadam żadnego majątku, oprócz łóżka, pralki czy telewizora – zaznacza pan Paweł.
Prawomocny wyrok sądu
Mężczyzna zaczął szukać pomocy w internecie.
- Tak znalazłem Tomka z Lublina, który pomaga mi w niektórych sprawach, bo sam wielu spraw bym nie udźwignął – mówi pan Paweł.
- Widziałem człowieka styranego przez los, zniszczonego przez urzędników. Człowieka, któremu odechciało się żyć. A wiem, jak on się czuł, bo wcześniej przerabiałem to samo – tłumaczy Tomasz Staniszewski. I dodaje: - Ja musiałem walczyć kilkanaście lat.
Pan Tomasz mieszka w Lublinie, ale gdy dowiedział się, że pan Paweł z Płocka ma podobny problem, postanowił pomóc mu w walce z urzędnikami. Po kilku latach wspólnego pisania do urzędów i walki w sądach, niespełna trzy lata temu Tomasz i Paweł odnieśli sukces.
- Nie mam już obowiązku spłaty jakiegokolwiek długu, nie mam obowiązku alimentacyjnego, tak stwierdził sąd. Wyrok jest prawomocny – zaznacza pan Paweł.
- Pojawiła się satysfakcja, że prawo jednak jest, ale długo się nie pocieszyliśmy – mówi pani Anna, żona pana Pawła.
Mimo wyroku ma zapłacić
Płocki ośrodek pomocy społecznej, mimo prawomocnego wyroku, od trzech lat oczekuje spłaty nieistniejącego długu.
W końcu zrozpaczony mężczyzna pozwał MOPS do sądu za wpisanie go do rejestru dłużników i choć ten proces również wygrał, MOPS nadal żąda od niego pieniędzy. Bezradny pan Paweł poprosił w końcu o pomoc redakcję Uwagi!.
- Są decyzje administracyjne i musimy też przestrzegać naszych procedur – stwierdza Iwona Szkopek, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Płocku.
- Wydamy decyzję w najbliższym czasie. Postanowienia bierzemy pod uwagę i je respektujemy – zapewnia Iwona Szkopek.
- Poszedłem z wyrokiem do MOPS-u i zapytałem, dlaczego jestem wpisany jako dłużnik alimentacyjny. Odpowiedziano mi, że jestem dłużnikiem, bo zostały wydane pieniądze. Że nieważne kto je odda, ale te pieniądze mają się znaleźć – mówi pan Paweł.
Formalnie, po korzystnych dla pana Pawła wyrokach, urzędnicy z MOPS zawiesili własne postępowanie i mimo usilnych starań rodziny mężczyzny przez blisko trzy lata nie chcieli go podjąć. Po tym jak zajęliśmy się sprawą, pan Paweł odwiedził MOPS i ku jego zdumieniu, okazało się, że sprawa, która spędza mu sen z powiek, została nagle podjęta.
Reportaże "Uwagi!" można oglądać na Player.pl.
Zobacz także:
- Co się dzieje w hali przy Modlińskiej? "Ludzie mieszkają w kaźni"
- Stosowała przemoc wobec własnej matki: "Popychała i wyzywała". Stanowcza reakcja policji
- 13-latek zabił dziewięcioro dzieci. Sąd skazał jego rodziców
Autor: wg/MK
Reporter: Tomasz Patora
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN