Wymarzony bar
Jose Manuel Vasquez przez 30 lat sprzedawał jedzenie z przenośnego wózka, by w końcu, 7 miesięcy temu, otworzyć z rodziną bar w Tabasco. Serwuje w nim przede wszystkim tacos z różnymi rodzajami mięsa i zupę fasolową. Dzięki smacznym daniom miał wielu klientów i powodziło mu się naprawdę dobrze - do momentu, kiedy w Meksyku zaczął rozprzestrzeniać się koronawirus.
Myśleliśmy, że nie będzie to nic poważnego. Potem kilka osób zostało zarażonych wirusem, pozamykano wszystko, oprócz sklepów i restauracji. Myślałem, że damy radę i dalej będziemy mogli sprzedawać jedzenie. Jednak ludzie pozamykali się w swoich domach. Zamknięto też większość firm - ich pracownicy byli naszymi klientami. Nagle ich zabrakło
- opowiadał Jose.
Pomoc potrzebującym
Wraz z rozwojem epidemii wielu ludzi straciło zatrudnienie. Niestety nie mogą liczyć na rządową pomoc, ponieważ w Meksyku nie przewidziano zasiłku dla bezrobotnych. Do tego ponad połowa dorosłych pracuje w szarej strefie, żyjąc z dnia na dzień.
Któregoś dnia Jose zauważył dzieci, które sprzedawały na ulicy słodycze. Maluchy wpatrywały się w mięso wystawione na witrynie. Mężczyzna podszedł do nich, by spytać, czy coś jadły.
Odpowiedziały, że nie. Pokazały mi dwie monety. W sumie 10 pesos. Powiedziałem mojemu pracownikowi, aby dał im tacos. Zjadły i odeszły. Po pięciu minutach wróciły ze swoimi kuzynami, potem z mamą, ciociami i rodzeństwem. Tego dnia rozdaliśmy całe nasze jedzenie
- wspomniał właściciel baru.
Opowiedział o tym swojej mamie, która zdecydowała, że wraz z córkami będą przygotowywały posiłki dla potrzebujących.
Jedna kupiła jajka, druga olej i już miałyśmy co ugotować
- stwierdziła Avelina Garcia, matka Jose.
Kobiety rozpoczynają pracę o 6.00. Najpierw zabierają się za obieranie warzyw, a potem zaczynają przygotowywać ryż i mięso. Z gotowaniem muszą uporać się do 12.00, bo wtedy właśnie pakują posiłki.
Rodzina Jose zdecydowała się na pomoc, ponieważ kiedyś sama zmagała się z biedą.
Brakowało nam pieniędzy i jedzenia. Moja mama ma dzisiaj ponad 80 lat. Wychowała ośmioro dzieci i zawsze mówiła, że mamy dzielić się jedzeniem z rodzeństwem
- powiedział mężczyzna.
Na szczęście Jose może także liczyć na wsparcie innych ludzi dobrej woli przynoszących do restauracji świeże produkty, z których można gotować posiłki dla potrzebujących.
>>> Zobacz także:
Sklep społeczny – miejsce, które powstało z potrzeby pomagania. Tam dają przedmiotom drugie życie
Dramat młodych bezdomnych. Są całkowicie niewidzialni dla społeczeństwa
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Iza Dorf