Fotograf, który zakochał się w ceramice. "Chciałbym, żeby w tych naczyniach zawsze ktoś rozpoznał, że są moje"

Artur Wesołowski
Nowa miłość znanego fotografa
Źródło: Dzień Dobry TVN
Artur Wesołowski to znany polski fotograf, który pracował dla najważniejszych czasopism i kolorowych magazynów. Teraz zakochał się w ceramice i własnoręcznie wyrabia naczynia. Jak do tego doszło? O tym opowiedział w Dzień Dobry TVN.

Fotograf zmienił zawód

Artur Wesołowski jest jednym z najbardziej uznanych polskich fotografów. Przez 20 lat spełniał się wykonując zdjęcia. W pewnym momencie jednak zmienił swój kierunek i stworzył autorską pracownię ceramiki na warszawskim Mokotowie. Wszystko zaczęło się od znajomej pasjonującej się ceramiką. Partnerka artysty zafascynowana jej pracami kupiła fotografowi voucher na próbne, 4-godzinne zajęcia, by mógł zobaczyć, jak to się robi.

- Sama nie przypuszczałam, że te 4 godziny przerodzą się w tyle lat - zdradziła w Dzień Dobry TVN Monika Apanasik, partnerka fotografa.

Artysta zainteresował się wyrobami z gliny i miał w sobie determinację, by swoje wyroby doprowadzać do perfekcji. Jest to jego mocna cecha charakteru, ponieważ wcześniej sam uczył się muzyki, fotografii, a nawet angielskiego, z którego potem dawał korepetycje.

- To była chyba też taka potrzeba "drugiej nogi". Zdałem sobie sprawę z tego, że dobrze jest robić inne rzeczy niż fotografia, w momencie, w którym tej fotografii jest mniej - powiedział Artur Wesołowski.

Artur Wesołowski wyrabia naczynia z gliny

Stworzył swoją pracownię Wesky Studio w starej pralni, dwa piętra nad mieszkaniem. Wszystko wyrabia samodzielnie, a naczynia toczy na kole. W ciągu dnia jest w stanie zrobić 20 miseczek, ale stara się to sobie urozmaicać i wytwarza różne rzeczy. Po ulepieniu, kolejno wykrawa dno, przesusza, wypala i szkliwi swoje dzieła. Choć nie wie, czy będzie w stanie się z tego utrzymać, bardzo to lubi i chciałby się na tym skupić w większym zakresie, z pomocą innych osób. Na pierwszy rzut oka widać jednak, że jego naczynia charakteryzują te same określenia, co fotografie, czyli - harmonia, precyzja, minimalizm i asceza.

- Nie wiem, skąd to się bierze. Lubię takie, a nie inne naczynia i jak nawet próbuję wrzucić w to trochę więcej koloru, albo użyć jakiegoś innego szkliwa, które jest "mniej smutne", to mnie się te naczynia nie podobają i nie chce mi się ich robić. (...) Żeby zrobić wypał, muszę zapełnić piec, a żeby zapełnić piec, muszę zrobić bardzo dużo naczyń, więc to jest trudne, że to jest tak naprawdę praca, która się nie kończy. (...) To, co bym chciał, to żeby w tych naczyniach zawsze ktoś rozpoznał, że one są moje oczywiście, ale to może się udać albo nie - dodał Artur Wesołowski w naszym programie.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości