Amerykanin na działce. Paul Bargetto łączy miłość do ogrodnictwa z pasją do sztuki

GDULA_AMERYKANIN_NA_DZIALCE_umt_POPR
Amerykanin na działce
Źródło: Dzień Dobry TVN
Amerykanin Paul Bargetto dwadzieścia lat temu postanowił związać swoje życie z Polską. To właśnie tu łączy dwie największe swoje pasję – reżyserię i ogrodnictwo. W centrum Warszawy znajduje się działka, na której posadził wiśnie, aronię czy pigwę. Na co dzień pracuje w Teatrze Trans-Atlantyk, gdzie porusza ważne dla siebie tematy. Specjalnie dla Dzień Dobry TVN opowiedział, skąd wziął się pomysł, aby przyjechać do Polski i za co uwielbia nasz kraj. 

"Ogrodnictwo zawsze było częścią mojego życia"

Paul Bargetto, amerykański reżyser i manager Teatru Trans-Atlantyk, wychował się w Stanach Zjednoczonych. Żyjąc w Ameryce nie miał pojęcia, jak wygląda pigwa czy aronia. Obecnie sam ma własny ogródek działkowy w Warszawie i tam spędza swój wolny czas.

- Pochodzę z Nowego Jorku, to był dla mnie szok, że w stolicy w Warszawie po prostu są wydzielone kawałki ziemi w środku miasta przeznaczone na działki. A potem się tym zainteresowałem i postanowiłem, że muszę mieć swoją – powiedział Paul Bargetto.

Jak przyznał, nie jest pierwszą osobą w rodzinie, która pokochała ogrodnictwo.

- Moi dziadkowie byli chłopami, pochodzili z Włoch. Mój ojciec nie zajmował się rolnictwem, ale miał ogród. Ogrodnictwo zawsze było częścią mojego życia. Na przykład pigwa to jest coś, czego nie mamy w Ameryce, nie wiedziałem, do czego służy. Nigdy wcześnie nie widziałem też aronii, nie miałem pojęcia, po co się ją uprawia i jakie przetwory można z niej zrobić – powiedział Amerykanin. Na swojej działce nie tylko dba o swój ogród, ale także odpoczywa.

- Ogród jest dla mnie miejscem, gdzie się relaksuję, gdzie mogę zmienić perspektywę, o wszystkim spokojnie pomyśleć, być kreatywnym. To, jak przygotowuję ziemię, jak wykorzystuję czas i znajduję odpowiednią ilość światła, to jest taka metafora mojego warsztatu reżyserskiego – dodał artysta.

Za co amerykański reżyser uwielbia Polskę?

Przygoda z Polską zaczęła się dla Paula Bargetto 11 września 2001 roku, dokładnie w dniu zamachów terrorystycznych w Stanach Zjednoczonych. Był wówczas studentem reżyserii na Uniwersytecie Columbia. Jeden z profesorów zapytał, co chciałby teraz robić.

- Odpowiedziałem: chcę studiować polski dramat. Na koniec drugiego semestru wystawiłem sztukę na podstawie biografii Sławomira Mrożka "Striptiz neurotyka". Przedstawienie odbyło się w małym teatrze na obrzeżach, ale bardzo się podobało. Ten spektakl był sposobem na opowiedzenie tego, co wszyscy przeżywaliśmy w związku z 11 września – wspominał.

Gdy przedstawienie okazało się sukcesem, Paul był już pewny, że jego miejsce jest w Polsce. Ożenił się z Polką i to właśnie tu przyszły na świat jego dzieci.

- Nie jest reżyserem, który za wszelką cenę dąży do jakiejś swojej wizji, tylko bardzo mocno korzysta z ludzi, z którymi pracuje, z sytuacji, w której jest – podkreślił Wojciech Marek Kozak, aktor Teatru Trans-Atlantyk.

Przedstawienia powstające w Teatrze Trans-Atlantyk, którego managerem jest Paul, poruszają kwestie związane z wolnością, tradycją, religią czy historią.

- Polska jest teraz bardzo interesującym krajem. To jest taki wielki gar z wrzącym bigosem, uwielbiam tu być – zapewnił Paul Bargetto. Co uwielbia w naszym kraju?

- Tu nie jest tak jak w Ameryce. W ogóle to zupełnie inny sposób bycia, kompletnie inne relacje między ludźmi. I to jest chyba dla mnie najważniejsze – relacje, jakie udało mi się stworzyć są dla mnie najpiękniejszą częścią Polski. Jeden z poetów powiedział, że Polska jest ostatnim z szekspirowskich krajów w Europie. I ja się z tym zgadzam – dodał na koniec.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości