Pavel Gomzyakov o ucieczce z Mariupola
Pavel Gomzyakov przez wiele lat spełniał się jako fotograf ślubny, dokumentując najszczęśliwsze chwile ludzkiego życia. Wybuch wojny w brutalny sposób odmienił jego codzienność. W obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę artysta musiał podjąć trudną decyzję. Wspólnie z bliskimi opuścił ojczyznę, uciekając przed atakiem najeźdźcy.
- Doskonale pamiętam, jak wszystko się zaczęło. Po prostu spokojnie spałem w łóżku i zbudził mnie telefon mojej córki, która przestraszonym głosem powiedziała: "Tato, zaczęła się wojna. W Charkowie słychać wystrzały". Ja byłem w Mariupolu - wyjaśnił Pavel Gomzyakov. Podkreślił też, że początkowo nie był w stanie uwierzyć w to, co się wydarzyło.
- Miałem robić zdjęcia na dwóch weselach i do ostatniej chwili myślałem, że to się zaraz skończy i jeszcze zdążę zrobić te zdjęcia, że wszystko się uspokoi. Przecież ludzie powinni usiąść do negocjacji niezwłocznie, pogodzić się. Nie może być tak, że w naszych czasach na oczach matki ginie dziecko, jest rozerwane na kilka części. To jest niemożliwe - stwierdził fotograf.
Pavel Gomzyakov o wojnie w Ukrainie
Pavel Gomzyakov wyjechał z Mariupola 15 marca 2022 roku. Co więcej, udało mu się zapewnić bezpieczne schronienie żonie i dzieciom. Niestety w okupowanym mieście pozostali rodzice fotografa. Próby ich ewakuacji nie przyniosły pomyślnych rezultatów.
- To jest współczesna tragedia wszystkich mieszkańców Mariupola. Takich młodych ludzi, jak my, którzy uratowali swoje życie i życie swoich dzieci, ale rozumieją, że nie mogą żyć spokojnie, bo zostali tam ich rodzice - podsumował uznany artysta.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na platformie Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Niezwykły koncert na stacji metra w Kijowie. Zobaczcie retransmisję "Wszystko będzie dobrze"
- Białoruski ksiądz pomaga uchodźcom. "Człowiek nie może być człowiekiem, kiedy wie, że ktoś cierpi"
- Mieszkańcy Kijowa uczą się życia w cieniu wojny. "Śpimy na korytarzach, bo tam jest bezpieczniej"
- 30 lat doświadczenia
- Od 2014 roku z misją w Ukrainie, z biurem pomocowym w Kijowie
- Opiera się na 4 zasadach: humanitaryzmu, bezstronności, neutralności i niezależności
- Regularnie publikuje raporty finansowe ze swoich działań
Autor: Magdalena Brzezińska
Źródło zdjęcia głównego: Anadolu Agency/Getty Images