Marcin Prokop – motocyklowa wyprawa do Albanii
Marcin Prokop i jego brat Sebastian od zawsze marzyli, aby mieć prawo jazdy na motocykl, jednak marzenia te odwlekali w czasie ze względu na obawy najbliższej rodziny. Trzy lata temu, gdy otrzymali papiery uprawniające do jazdy jednośladem, postanowili przetestować swoje umiejętności na trasie. Wówczas wybrali się na Bałkany. Przejechali Albanię, Bośnię i Hercegowinę, Chorwację, Czarnogórę, jednak zabrakło im czasu, by zrealizować całą wyprawę. Z tego powodu w tegoroczne wakacje postanowili nadrobić zaległości.
- Chcieliśmy dojechać do wioski Theth najbardziej ukrytej wśród albańskich gór. Potem pojechaliśmy z Albanii do Macedonii północnej, a następnej do Grecji kontynentalnej na południe (Peloponez) - przyznał dziennikarz.
Jazda na motocyklu dla Marcina jest niczym medytacja. Dwa tygodnie, cztery kraje i ponad 3 tysiące kilometrów pokonanych po najróżniejszych drogach to nie tylko sposób na wypoczynek, ale i przygody.
- Bałkany ujęły nas pięknem dzikiej przyrody, serdecznością tutejszych mieszkańców i nieprzewidywalnością, co może się wydarzyć. Swoją wyprawą chcieliśmy udowodnić, że nie trzeba być wyjadaczem o długim doświadczeniu, żeby poradzić sobie na jednośladzie w najróżniejszych sytuacjach. Obaj mamy prawo jazdy na motocykl zaledwie od 3 lat – powiedział.
Albania oczami Marcina Prokopa
Albania w sercu Marcina zagrał dość mocno. Jak przyznaje, miejsce to spodobało mu się najbardziej ze względu na różnorodność oraz dzikość. Do tej pory funkcjonuje tam prawo niemające nic wspólnego z prawem państwowym. Jednym z elementów jest prawo wendety, prawo krwi, które polega na tym, że jeśli ja skrzywdzę kogoś w twojej rodzinie, to ty możesz skrzywdzić kogoś w mojej rodzinie. Przez wiele lat próbowano to prawo wyplenić, ale bezskutecznie.
- Spotkaliśmy człowieka, który opowiadał nam w małej wiosce Theth, o zwyczajach, które panują. Albańczycy bardzo poważnie traktują swój honor. I można go urazić na wiele różnych sposób. Kłopot polega na tym, że strona pokrzywdzona może zabić kogoś z naszej rodziny. Sposobem na unikniecie tej kary, jest albo dogadane się, albo ucieczka – powiedział Marcin.
A następnie dodał, że był w miejscu, gdzie prowadzone są tego typu obrady. Strona, która skrzywdziła, może zaproponować rozwiązanie, zaś strona pokrzywdzona może je przyjąć lub nie. Na cały proces jest określony czas, tylko zamiast klepsydry odliczającej, stosuje się dość brutalną metodę.
- Na środku pomieszczenia stawia się kołyskę, która ma płozy, umieszcza się tam noworodka z rodziny sprawcy, przyczepia się go specjalnym pasem i odwraca do góry nogami. W ciągu 4 minut pozycja ta może spowodować śmierć. Dziecko jest miernikiem tego czasu - opowiadał Marcin.
Marcin podkreślił jednak, że zasady te stosowane są w małych wioskach. W miejscowościach turystycznych baza hotelowo-noclegowa jest zdecydowanie bardziej rozwinięta i niczym nie odbiega od tej europejskiej.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Zobacz program na platformie VOD.pl. Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Wysokie ceny nad polskim morzem to mit? "Media kreują własną rzeczywistość"
- "Plażę traktują jak szalet". Mieszkańcy nadmorskich kurortów latem przeżywają koszmar
- Dzikie góry, małe wioski i kurorty nadmorskie. Gdzie warto wybrać się na urlop?
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Ola Skowron/East News