Tajemnica śmierci dwójki dzieci rozwiązana. "Katem był ich własny ojciec, mój mąż"

Tajemnicza śmierć dwójki dzieci rozwiązana. "Katem był ich własny ojciec, mój mąż"
Tajemnicza śmierć dwójki dzieci rozwiązana. "Katem był ich własny ojciec, mój mąż"
Źródło: GettyImages/RUNSTUDIO

O tym dramacie mówiła cała Polska. Matka straciła dwójkę dzieci: trzymiesięczną Lilianę i pięciomiesięcznego Mieszka, a na ławie oskarżonych zasiadł ich ojciec Piotr P. "Oskarżony zasłużył nie tylko na dożywotnie pozbawienie wolności, ale też na wieczne potępienie" - powiedziała jego była żona.

DD_20250128_Newsy_1_REP_napisy
Newsy - napisy
Źródło: Dzień Dobry TVN

Brutalne zabójstwo dzieci

Proces Piotra P. rozpoczął się w 2020 roku. Oprócz zabójstwa dzieci prokuratura zarzuca mężczyźnie nakłanianie żony do usunięcia ciąży i zamówienie jej tabletek poronnych oraz między innymi próbę wyłudzenia zapomóg z tytułu losowej śmierci dziecka. P. nie przyznał się do winy i twierdził, że kochał swoją żonę i dzieci.

Ustalenia śledczych mówią coś innego. W 2016 roku trzymiesięczna Liliana trafiła do szpitala przez zachłystowe zapalenie płuc. 22 kwietnia 2016 wróciła do domu i gdy tylko na chwilę została pod opieką mężczyzny, doszło do tragedii. Jej matka po powrocie ze sklepu zastała córkę w sypialni bez oznak życia. Mimo wezwania pomocy, dziewczynki nie udało się uratować. Lekarze stwierdzili niewydolność krążeniowo-oddechową. 8 września 2017 roku doszło do kolejnego nieszczęśliwego wypadku. Piotr P. tłumaczył, że mając na rękach pięciomiesięcznego syna Mieszka, potknął się o dywan i upadł. Lekarz, który badał chłopczyka, miał jednak wątpliwości. Chłopiec mimo pomocy lekarskiej zmarł.

W listopadzie 2017 roku Piotr P. został aresztowany. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa chłopca, a śledczy zajęli się także kwestią śmierci Lilianny.

Ojciec zabił dwójkę dzieci. "Chciał jeszcze prowadzić kawalerski tryb życia"

W poniedziałek, 27 stycznia przed Sądem Okręgowym w Warszawie ponownie pojawił się oskarżony Piotr P. Prokuratura zarzuciła mu zabójstwo córki Liliany w 2016 roku i syna Mieszka w 2017 roku. Oskarżycielką posiłkową jest Magdalena K., matka obojga niemowląt i ówczesna żona P.

Jak przekazuje portal TVN24, przed sądem swoje mowy końcowe wygłosili pełnomocniczka Magdaleny K. (matki niemowląt i ówczesna żona Piotr P.) oraz troje obrońców oskarżonego.

- W mojej 25-letniej karierze sądowej przyszło mi występować w sprawie chyba najtrudniejszej w życiu. To, co musiałam robić, przede wszystkim jako prawnik, to okiełznać emocje w tym głosie końcowym. O co bardzo trudno - mówiła mecenas Beata Czechowicz, reprezentująca Magdalenę K. Jej zdaniem w świetle dowodów przewód sądowy w żaden sposób nie osłabił materiału zgromadzonego w śledztwie. - Przeciwnie, wręcz go wzmocnił - podkreślała przed sądem.

- W efekcie należy przyjąć, że Piotr P. w dniu 22 kwietnia 2016 roku, działając z zamiarem bezpośrednim, przemyślanym, pozbawienia życia w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, spowodowanej frustracją związaną z ojcostwem niechcianego dziecka, uznaniem dziecka za przyczynę odczuwania dyskomfortu psychicznego i przeszkodą w codziennym funkcjonowaniu, potraktowaniem dziecka jako zbędny balast, destabilizujący dotychczasowe życie i ograniczający możliwość zaspokajania własnych potrzeb życiowych, w tym seksualnych, zabił swoją niespełna trzymiesięczną córkę w sposób okrutny - zaznaczyła Czechowicz.

Jak przyznają śledczy, ich zdaniem oskarżony upozorował zachłyśnięcie się dziecka wymiotami, wykorzystując do tego tzw. gruszę do odsysania śluzu u niemowlęcia.

- Natomiast w dniu 8 września 2017 roku, działając z zamiarem bezpośrednim i przemyślanym pozbawienia życia, działając z podobnych motywów jak wcześniej, (oskarżony) zabił swojego syna, niespełna pięciomiesięcznego Mieszka w taki sposób, że uderzając ze znaczną siłą głową dziecka o podłogę, spowodował jego śmierć - dodała mecenas.

Czechowicz podczas przemowy zdradziła też prawdopodobne motywy zbrodni: - Piotr P. nie chciał mieć dzieci. Był młodym mężczyzną, który chciał jeszcze prowadzić kawalerski tryb życia. To w jakimś sensie jest zrozumiałe. Młody mężczyzna, który chciał pożyć. Tak się jednak zdarzyło, że się zakochał, poznał kobietę i przytrafiło się dziecko. Nie przyjmował tego do wiadomości, nie chciał tego dziecka, czemu dał wyraz wprost, zakupując poronne tabletki i nakłaniając partnerkę do tego, żeby dziecko usunęła.

Matka zabrała głos: "Katem był ich własny ojciec, mój mąż"

Podczas rozprawy głos zabrała również matka dzieci Magdalena K.

- Ta osoba pozbyła się wszelkiego człowieczeństwa, zgotowała dzieciom i całej rodzinie piekło na ziemi - mówiła o oskarżonym ze łzami w oczach. - Kiedy odeszła córka, to obwiniałam się, że wyszłam wtedy z domu. Czułam poczucie winy, że nie było mnie przy niej, że może gdybym wtedy nie wyszła, to może bym zareagowała, zobaczyła, że coś się dzieje. Po latach już wiem, co się stało i poczucie winy jest jeszcze większe. Jak mogłam nie zobaczyć, że dziecko nie chorowało, tylko katem był ich własny ojciec, mój mąż? Jak się pogodzić z tą prawdą? To już jest dwa lata - mówiła przed sądem. - Piotr potraktował swoje dzieci jak niechcianą rzecz, którą można wyrzucić do kosza - dodała.

Magdalena poprosiła też sąd o najwyższy możliwy wymiar kary. - Oskarżony zasłużył nie tylko na dożywotnie pozbawienie wolności, ale też na wieczne potępienie. Nie powinien nigdy światła dziennego oglądać. Żadna kara nie jest adekwatna dla tego, co zrobił. Żadna. Nigdy nie odda mi już moich dzieci i mojego życia - podsumowała.

Więcej przeczytasz na tvn24.pl

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości