Z polskich szpitali znikają porodówki. "Dziennik Gazeta Prawna" podaje, że od końca 2017 roku do końca lipca 2023 zamknięto ponad 20 oddziałów porodowych. Czym jest to spowodowane?
Dalsza część tekstu znajduje się poniżej.
W Polsce znikają porodówki
W 2024 roku zamknięto sześć oddziałów porodowych na Mazowszu, Warmii i Mazurach, Śląsku i Podkarpaciu. "Dziennika Gazety Prawnej" podała, że od końca 2017 r. do końca lipca 2023 r. taki sam los spotkał 22 oddziały porodowe.
- Choć projekt ustawy o restrukturyzacji szpitali, który minister zdrowia Izabela Leszczyna postanowiła poddać rewizji zakładał likwidację oddziałów odbierających mniej niż 400 porodów, zamykają się one same - czytamy w artykule. Autor tekstu dodaje, że niekoniecznie były to te, które rządzący uznawali za "mniej bezpieczne dla rodzących".
"Dziennik Gazeta Prawna" wyliczył, że tylko w ubiegłym roku co najmniej sześć porodówek zamknięto na stałe, a w przypadku kilku na miesiąc lub więcej wstrzymano funkcjonowanie, oficjalnie z powodu remontu.
Co jest powodem zamykania porodówek?
Ekspert Związku Miast Polskich Marek Wójcik uważa, że główną przyczyną jest brak lekarzy. - Jeżeli zatrudniamy trzech położników i jeden zachoruje, a drugi pójdzie na urlop, oddział przestaje działać - wskazuje Wójcik. Jak wyjaśnia, jeszcze gorzej, gdy któryś z tych trzech lekarzy odejdzie, a w okolicy nie ma chętnych do pracy. - Ktoś powie, że wszystko jest kwestią ceny, ale szpitali powiatowych nie stać na stawki dyktowane przez gotowych do nas dojeżdżać. Kilkuset złotych za godzinę dyżuru nie udźwignie żaden szpital - wyjaśnił Marek Wójcik.
Z kolei dr Michał Bulsa, ginekolog położnik i prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie podkreślił, że choć, według danych Centralnego Rejestru Lekarzy Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce jest 8689 ginekologów-położników, w tym 8080 wykonujących zawód, "wielu specjalistów wybiera pracę w poradniach prywatnych lub realizujących kontrakt z NFZ, gdzie ryzyko zdarzenia niepożądanego, a co za tym idzie pozwu, jest o wiele mniejsze". Jak zaznaczył dr Bulsa, "strach przed odpowiedzialnością cywilno-karną jest tym większy, że w szpitalu powiatowym zabezpieczenie jest dużo gorsze niż w specjalistycznym. A wymaga się, by lekarz w powiecie zrobił tyle i na takim poziomie, co w placówce wysokospecjalistycznej".
Zobacz także:
- Dlaczego kobiety na porodówkach powinny mieć zapewnioną opiekę psychologa? "Depresja poporodowa dotyczy 20 proc. mam"
- Znieczulenie do porodu - głównie w dużych szpitalach. "Albo nie ma go wcale"
- Nie chciała poznać płci dziecka. Dla Klaudii el Dursi ważne jest coś innego: "Magiczny moment"
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Westend61/Getty Images