Oszustwo "na prąd". Nie odpowiadaj na fałszywe SMS-y!

smartfon w dłoni
Oszustwo "na prąd"
Źródło: boonchai wedmakawand/Getty Images
Cyberprzestępcy co chwilę opracowują kolejne metody wyłudzania pieniędzy. Oszustwo "na prąd" polega na wiadomościach SMS z fałszywymi wezwaniami do uregulowania rachunków. Jak to rozpoznać i gdzie zgłosić?

Oszustwo "na prąd"

Od kilku miesięcy wielu użytkowników telefonów komórkowych otrzymuje fałszywe SMS-y, w których nadawcy, podając się za dostawcę energii elektrycznej, wzywają do uregulowania zadłużenia. Czasem podają się za PGNiG, często za inne firmy. W wiadomościach pojawia się informacja, że konsekwencją nieuregulowania opłaty będzie wstrzymanie dostawy prądu.

Oszuści korzystają z kilku numerów, co utrudnia natychmiastową rozpoznanie, że mamy do czynienia z próbą wyłudzenia pieniędzy. Najczęściej są to jednak: +48502947217 oraz +48572994059. Treści fałszywych SMS-ów zazwyczaj są bardzo podobne. Mogą różnić się terminem, do którego rzekomo należy uregulować rachunek. Ten najczęściej jest bardzo krótki, co ma skłonić odbiorcę do jak najszybszej reakcji.

Kobieta przechytrzyła oszustów i ich metodę "na wnuczka"
Kobieta przechytrzyła oszustów, którzy próbowali ją okraść stosując metodę "na wnuczka"
Źródło: TVN24

Oszustwo „na prąd” – fałszywy SMS można zgłosić

CERT Polska apeluje o ostrożność i przypomina, że każde takie oszustwo można i należy zgłaszać. Oszuści przygotowują również fałszywe strony internetowe, do których przenoszą linki z wiadomości SMS. Często wyglądają wiarygodnie i na pierwszy rzut oka nie wzbudzają podejrzeń. Wystarczy jednak spojrzeć na adres strony. W wielu przypadkach cyberprzestępcy posługują się adresami stron internetowych podobnymi do oficjalnych, często jednak wykorzystują tak zwane tiny-URL, a więc skrócone adresy stron internetowych. Otrzymując takie wiadomości, zawsze warto sprawdzić, jak powinien wyglądać adres witryny firmy lub instytucji, na którą powołuje się nadawca.

Zobacz także:

Autor: Diana Ryściuk

Źródło: CERT Polska

Źródło zdjęcia głównego: boonchai wedmakawand/Getty Images

podziel się:

Pozostałe wiadomości