Podróżował na rowerze kilkaset kilometrów, miał ze sobą psa. Zwierzę było "skrajnie wycieńczone"
- Autor:
- JustynaPiąsta
Fundacja Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt została poinformowana, że na jednej z tras w Bieszczadach jedzie na rowerze mężczyzna, który niepokojąco się zachowuje i ma przy sobie psa. Zwierzę wyglądało na wycieńczone. Pracownicy fundacji pojechali na miejsce, by sprawdzić, co się dzieje. Finał sprawy okazał się szokujący.
Incydent w Bieszczadach
Mężczyzna podróżował z psem od dłuższego czasu, miał znaleźć czworonoga w okolicach Sochaczewa i zabrać ze sobą, by się nim zaopiekować. Jednak zwierzę było skrajnie wycieńczone, posiadało liczne otarcia i uszkodzenia łap. Fundacja opisała sprawę na swoim profilu na Facebooku.
Zwierzęta
- Na miejscu zaskoczyło nas praktycznie wszystko. Pies, jak się okazało, był faktycznie skrajnie wycieńczony, głodny i nie miał siły nawet wstać, aby napić się wody, posiadał uszkodzone poduszki łap i liczne otarcia i skaleczenia, będące ewidentnie efektem długiej i na pewno niełatwej podróży. Mężczyzna docelowo kierował się na przejście graniczne w Medyce, aby kolejno dostać się na Ukrainę, dalej do Rosji i przez ten kraj dotrzeć do Stanów Zjednoczonych. Nie posiadał przy sobie telefonu, zegarka i innych udogodnień technologicznych, tylko kilka rzeczy pierwszej potrzeby, paszport i trochę karmy dla psa - czytamy relację Fundacji Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt.
Mężczyzna również wyglądał na przemęczonego, niespójnie się wypowiadał, był skołowany. Na miejsce po konsultacji z policją zostało wezwane pogotowie, by udzielić mu pomocy medycznej. Ostatecznie został przewieziony do szpitala. Z kolei psem zajęli się pracownicy fundacji i zawieźli go do weterynarza.
Zaskakujący finał sprawy
Fundacja Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt postanowiła dowiedzieć się, kim jest mężczyzna, który podróżował z psem.
- Coś jednak nie dawało nam spokoju, dlatego w drodze powrotnej podjęliśmy wszelkie możliwe działania, celem uzyskania dodatkowych informacji o niecodziennym podróżniku. Nie widniał on w krajowych bazach, jednak udało się ustalić, że mężczyzna zaginał w Szwecji w lutym bieżącego roku i był poszukiwany przez tamtejsze służby, jak i również Fundację Itaka. Jeszcze w ciągu tych kilkunastu minut drogi do Ustrzyk Dolnych, udało się nam bezpośrednio skontaktować z matką mężczyzny, która poinformowała nas, że jej syn cierpi na schizofrenię paranoidalną, jednak odstawił leki i pomimo ubezwłasnowolnienia udało mu się jesienią 2021 roku wyjechać do Szwecji – w lutym 2022 zaginął. Bezzwłocznie przekazaliśmy informacje do KPP w Ustrzykach Dolny i bezpośrednio do szpitala - napisała fundacja.
Z tej historii płynie bardzo ważny morał.
- Nie oceniajmy nikogo z góry, nie szufladkujmy i też nie bądźmy obojętni, kiedy obok nas dzieje się coś złego, a czasami i nietypowego - reagujmy! Nie każdy, kto mówi od rzeczy, musi być pijany, nie każdy, kto szuka jedzenia w śmietniku, musi być bezdomnym. Czasami jedna rozmowa czy jeden telefon może uratować komuś życie - podkreślili pracownicy fundacji.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- 30 lat doświadczenia
- Od 2014 roku z misją w Ukrainie, z biurem pomocowym w Kijowie
- Opiera się na 4 zasadach: humanitaryzmu, bezstronności, neutralności i niezależności
- Regularnie publikuje raporty finansowe ze swoich działań
Autor:Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: tekinertug/Getty Images
Podziel się
Podziel się
- Podziel się
- Tweetnij
- Wyślij znajomemu