Jak Zbyszek został "Richardem"?
Zbigniew Urbański padł ofiarą złodzieja tożsamości, który nielegalnie podszył się znanego dziennikarza. Wykorzystując jego wizerunek założył konto na jednej z popularnych aplikacji randkowych. Oszust mieszka w Stanach Zjednoczonych, dlatego przedstawiał Zbigniewa Urbańskiego jako 58-letniego Richarda.
- Pół biedy, jeśli ktoś rzeczywiście wykorzystuje moje zdjęcia do stworzenia fałszywego profilu na aplikacji randkowej i wykorzystuje to tylko do umawiania się z dziewczynami, gorzej, jak do oszustw, co jest bardzo częste - komentuje Zbigniew Urbański.
Czy Zbigniew Urbański próbował skontaktować się z osobą, która posłużyła się jego wizerunkiem? - Nie próbowałem, ponieważ nie mam konta w tej aplikacji. Kiedy zobaczyłem, że jestem w tej aplikacji, to pomyślałem "Jezu, co żona pomyśli". Uspokoiłem się, jak się okazało, że to są Stany, a nie Warszawa czy okolice - tłumaczy.
Zbigniew Urbański padł ofiarą oszustwa
O incydencie dowiedzieli się również znajomi dziennikarza, którzy jak najszybciej postanowili go o tym poinformować. - Ktoś nawet stwierdził, że ewidentnie ta osoba, która stworzyła ten profil się postarała, bo to są zdjęcie sprzed kilku lat. Więc musiała naprawdę przysiąść, poprzeglądać te zdjęcia, wybrać jej zdaniem te najlepsze - opowiada.
To nie pierwszy raz, kiedy ktoś podszywa się pod Zbigniewa Urbańskiego. - Pierwszy raz dotyczyło to popularnego programu społecznościowego. Jestem tam aktywny i poprosiłem o zablokowanie tego konta. W przypadku Richarda poprosiłem znajomych, którzy korzystają z tej aplikacji, żeby to zgłosili - podkreśla.
W jaki sposób możemy walczyć ze złodziejami tożsamości? - Tak naprawdę tylko zablokować. Samemu nie jesteśmy w stanie nic zrobić, chyba, że przestaniemy publikować zdjęcia na portalach społecznościowych, bo jeżeli nawet zablokujemy możliwość skopiowania tego zdjęcia (...) ten, kto będzie chciał zrobić zrzut z ekranu i tak wykorzysta te zdjęcia - opowiada. - Jeśli publikujemy te zdjęcia, to róbmy je z głową - tłumaczy dziennikarz.
Były policjant postanowił wykorzystać tę sytuację do edukacji swoich córek na temat bezpieczeństwa w sieci. Wyjaśnił im, że jego przypadek pokazuje, że w Internecie można w prosty sposób podszyć się pod kogoś innego. Podkreślił, że to jedyna możliwość, aby ten incydent był równocześnie przestrogą dla pozostałych użytkowników.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady
Zobacz także:
- Oto ranking filmów z podwójnym dnem. Anna Wendzikowska: "Mają nieprawdopodobne zwroty akcji"
- #BezCukru: Ola Żuraw została porzucona przez rodziców, którzy są Świadkami Jehowy. "Zalewałam się łzami"
- Amal Clooney pomoże w osądzeniu rosyjskich zbrodni w Ukrainie. "Nikt nie stoi ponad prawem"
Autor: Aleksandra Matczuk
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Grochocki/East News