Muniek Staszczyk przez lata doświadczeń na scenie i w życiu osobistym przeżył tak dużo, że swoimi historiami mógłby obdzielić tysiące fanów. Reporter Oskar Netkowski poruszył w cyklu #BezCukru artystyczne, ale i te bardzo osobiste wątki z życia gwiazdora. Czym dla lidera T.Love jest męskość? Jak często płacze? Kto pomógł mu zmierzyć się z depresją? Czy Bóg nadal jest dla niego ważny? Koniecznie zobaczcie rozmowę.
Muniek Staszczyk o czasie z rodziną
Muniek Staszczyk od kilku dekad uchodzi za jednego z największych rockmanów polskiej sceny muzycznej. Odkąd w latach 80. stanął na czele grupy T.Love, mimo różnych perturbacji związanych z rozpadami zespołu, ciągle jest rozchwytywany przez rozgłośnie radiowe. Dwa lata temu skończył 60 lat. Nie ukrywa, że dzisiaj rodzina i Bóg są dla niego na pierwszym miejscu. Wywiad nagraliśmy krótko przed świętami Bożego Narodzenia. Jak obchodzi ten czas?
- Jestem z tej generacji ludzi, dla których święta zawsze były jakieś magiczne, tylko oczywiście jako urodzony w 60. latach, to pamiętam wspaniałe białe święta i pogoda się zmienia, klimat się zmienia, ale jako dzieciak zawsze kochałem choinkę, zawsze kochałem ten czas. Liczy się dla mnie rodzinna atmosfera. Mamy pół włoską, pół polską rodzinę, bo moja córka wyszła za Włocha i część rodziny włoskiej przyjeżdża do nas na Wigilię - opowiadał lider T.Love.
Muniek Staszczyk o tęsknocie za tatą
Trzy lata temu Muniek Staszczyk przekazał fanom smutną informację o śmierci swojego ojca. Rockman mimo upływu kilku lat, nadal odczuwa tęsknotę.
- Tata odszedł już dwa lata temu. Mama z kolei ma 86 lat i się bardzo dobrze czuje i trzyma. Oj tęsknię za tatą, jestem pół sierotą. Tata odszedł, że tak powiem, łagodnie. Nie cierpiał, to jest ważne, zawsze mówił: Zygmuś, bylebym tylko nie cierpiał - powiedział muzyk.
- Po prostu zasnął w domu opieki. COVID go wyniszczył, bo zaraził się w szpitalu. Miał 86 lat, ładny wiek, ale, no, myślę, że mógłby jeszcze żyć. Ale tam wszystko już wtedy siadło i on po prostu, tak jak lubił, zjadł obiadek, wypił herbatkę, którą kochał i zasnął. (...) jak to mówili moi znajomi niektórzy w wieku taty, świetna śmierć. Tęsknię za tatą, ale jest mama na szczęście, a już wielu moich kolegów to dawno nie ma ani mamy, ani taty - dodał.
Muniek Staszczyk o roli dziadka
Muniek Staszczyk od 1989 r. jest w związku małżeńskim z Martą Kucharzak. Zakochani doczekali się dwójki dzieci — 34-letniego Jana oraz 31-letniej Marii. Rok temu jego córka po raz pierwszy została mamą, a Muniek dziadkiem. Wzruszony muzyk pochwalił się wówczas zdjęciem wnuczki w mediach społecznościowych.
- No, co tu powiedzieć, nie jestem obiektywny, bo to jest dziewczynka, która ma Roma na imię, tak jak miasto - opowiadał artysta.
Czy wnuczka wie, kim jest jej dziadek? - Są takie sytuacje, bo jak jadą samochodem, to córka ostatnio mówiła mi, że jechała z Romcią i powiedziała: dziadzia śpiewa w radiu - dodał.
Muniek Staszczyk o wrażliwości
Muniek Staszczyk mimo wizerunku twardego faceta i rock'n'rollowca nie wstydzi się swojej wrażliwej strony. Chętnie mówi o tym, co go wzrusza.
- Jestem wrażliwym człowiekiem. Wychowałem się na podwórku robotniczym, życie pod butami znam doskonale, ale jestem człowiekiem, chłopakiem wrażliwym, który, wiesz, no, zawsze był blisko ludzi. Zdarza mi się płakać, to wcale się nie ma czego wstydzić (...) bo jak jest na przykład film, który mnie poruszy albo książka, albo płyta, albo w ogóle sytuacja życiowa, to nie ma się co wstydzić łez. Łzy to są też uczucia jakieś. Niektórzy mówią, że nigdy nie płaczą. To dla mnie to w ogóle nie są mężczyźni - podsumował lider T.Love.
- Jeżeli chodzi o męskość, jestem facetem z krwi i kości, ale mam też takie cechy kobiece. Jestem heteroseksualny, ale mam takie cechy pewnej wrażliwości. Rozumiem kobiety. Taka samczość mnie wkurza też, bo trzeba po prostu pokazać swoją wrażliwą stronę, co też jest męskie. Myślę, że każda kobieta tak naprawdę poza tymi mocnymi wrażeniami, adrenaliną, seksem, chce być przytulona i też potrzebuje ciepła od mężczyzny - dodał.
Muniek Staszczyk o małżeństwie
Muniek Staszczyk może dziś pochwalić się bogatą dyskografią, rozpoznawalnością, ale też długim stażem małżeństwa. Z Martą pobrali się po 2 latach znajomości. Na przestrzeni ponad 30 lat przechodzili jednak przez bardzo trudne okresy. Dwukrotnie byli o krok od rozwodu - pod koniec lat 90. i w 2009 r. żona muzyka wystawiła jego walizki za próg.
- Jestem w długim związku z Martą, moją żoną, a teraz przeżywamy jakiś taki trzeci odcinek miłości, jakiejś takiej fascynacji sobą. To jest zajebiste, że to się mogło zdarzyć. Każdy związek jest trudny. Miałem ze trzy razy wystawione walizki. Związek wisiał na włosku, bo chuliganiłem grubo. Te wszystkie smaki znam, ale, no, nie rozstaliśmy się, nie rozwiedliśmy się, to nie mówię teraz jako taki, wiesz, staruch, który będzie tu morały prawił, ale jestem naprawdę szczęśliwy z tego powodu, że po prostu związek przetrwał - opowiadał artysta.
Muniek Staszczyk o pierwszej miłości
Rock'n'rollowiec doskonale pamięta swoje pierwsze miłości. Jak przyznaje, zawsze starał rozstawać się z klasą z szacunkiem do emocji drugiej strony.
- Zanim stałem się Muńkiem... Absolutnie każdy facet musi być rzucony i powinien to przeżyć, powinien po prostu mieć tego doła. (...) Pewnie, że kobiety mnie rzucały. A potem to już nie tyle, że ja rzucałem, tylko ja zawsze się potrafiłem tak po angielsku rozstawać. (...) Bywały też takie sytuacje, że poważna była rozmowa. Zawsze starałem się jakoś tam zaopiekować - opowiadał.
- Można jednak powiedzieć, że rzucałem, ale też się zakochiwałem. Jak byłem już przecież znaną osobą, to też broiłem trochę niestety, dlatego te walizki miałem wystawione. (...) Jestem też typem zazdrośnika, niestety - dodał.
Muniek Staszczyk o religii
Artysta kilka tygodni temu wywołał skandal, opowiadając o swoim stosunku do religii, Boga i Kościoła. Dziś otwarcie przyznaje, że nie wstydzi się swojej wiary i nie ma zamiaru niczego ukrywać.
- Bardzo dawno zrobiłem tak zwany swój coming out, że jestem katolikiem. To już nie jest jakaś nowość, że chodzę do kościoła, że jestem chrześcijaninem. Po prostu to jest trudna droga, to jest niemodna droga. Jak każdy człowiek upadam, podnoszę się, nie jestem żadnym ideałem. Jest taka bajka, taki stereotyp, wiesz, o tak zwanym synu marnotrawnym, a szczególnie w środowisku rockowym - powiedział Muniek.
- Ja po prostu jestem człowiekiem otwartym. U nas w zespole są bardzo różni ludzie, są niewierzący, są troszkę tacy bardziej, wiesz, newage'owcy. Są po prostu poszukujący, ale niedeklarujący się jako wierzący. W naszym zespole panuje ekumenizm i żeby tak cały kraj wyglądał jak T.Love, nie byłoby tak źle. Dostawałem baty za to, ale teraz to już w ogóle... Niby jestem kumplem ojca Rydzyka, czy tam, nie wiem, mówią, że różaniec będę mówił na scenie w Stodole... - dodał.
Muniek Staszczyk o depresji i zdrowiu
Dwa lata temu Muniek przeszedł udar, który mógł doprowadzić do tragedii. M.in. to zdarzenie złożyło się na jego depresję i chwilowe zwątpienie w sens życia. Jak udało się mu podnieść?
- Jestem szczęśliwy, dziękuję Bogu i lekarzom, ale kolokwialnie mówiąc, uciekłem spod kostuchy. Teraz jeszcze bardziej jestem szczęśliwy, bo po prostu wróciłem z zaświatów - zwierzył się w rozmowie z Oskarem Netkowskim.
- Miałem depresję, to było przesilenie rock'n'rollem, T. Love bardzo dużo grał, relacje w bandzie były też różne, jak w łodzi podwodnej. Jeździsz po prostu tak samo - ten sam autobus, ten sam hotel, po prostu stare dobre niby małżeństwo. (...) I ktoś by powiedział, ale mają zajebiste życie, bo to prawda, bo nie zmieniłbym tego życia, czy tego, że zespół odniesie sukces i tak dalej. Ale był taki moment, że depresja po prostu mnie dopadła. Nawet miałem myśli samobójcze niestety, ale jako wierzący po prostu, to w życiu bym się nie posunął dalej w tym kierunku. No wiadomo, że potrzebna była zarówno pomoc jakaś taka duchowa, jak i normalnie terapeutyczno-farmakologiczna - podsumował.
Muniek Staszczyk zapowiada nową płytę
Wkrótce fani T.Love będą mogli cieszyć się nowymi brzmieniami grupy. Muniek Staszczyk oficjalnie zapowiedział w cyklu #BeazCukru, że w 2026 roku planuje z zespołem wydać nową płytę.
- "Orajt" pisane polską pisownią. (...) No, pracujemy, mamy już kilkanaście piosenek zarysu, bo my jesteśmy bandem takim, który długo pracuje. Będzie szorstka, dosyć taka bardziej brudna, bym powiedział, bardziej rockowa niż poprockowa, jak nasz ostatni album - opowiadał.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Natalia Lesz o karierze i traumie w szkole baletowej. "Nie chcę, żeby córka przechodziła przez to, co ja"
- Kasia Moś pierwszy raz o zerwanych zaręczynach. "To jeszcze nigdy nigdzie nie padło"
- Mikołaj jest osobą słabowidzącą, spotkał się z fetyszyzacją. "Niektórych może to kręcić, to śliski temat"
Autor: Oskar Netkowski