Justin Bieber o uzależnieniu od narkotyków i małżeństwie z Hailey Bieber

Justin Bieber od wielu lat jest idolem nastolatek na całym świecie. Choć jakiś czas temu wydawało się, że się pogubił, wyprowadził życie na prostą i ożenił się z Hailey Baldwin. Teraz w wywiadzie dla "GQ" wrócił wspomnieniami do trudnych chwil. Okazało się, że ledwo uszedł z życiem.

Justin Bieber o związku z Hailey Bieber

Jeszcze kilka lat temu media donosiły o rozrzutnym i rozrywkowym trybie życia Justina Biebera. Piosenkarz stawiał na dobrą zabawę i nie wydawało się, że w najbliższym czasie się ustatkuje. Przerwał związek z Hailey Baldwin, by (ku uciesze milionów fanów) po raz kolejny spotykać się z Seleną Gomez. Im jednak również nie wyszło i muzyk wrócił do blond modelki.

Zaręczyli się w lipcu 2018 roku na Bahamach, a już we wrześniu wzięli skromny ślub w Nowym Jorku. Dopiero rok później wyprawili drugą, większą ceremonię w Karolinie Południowej dla rodziny i przyjaciół. Teraz okazało się, że czas między tymi uroczystościami był dla Justina naprawdę dramatyczny.

- Pierwszy rok małżeństwa był naprawdę ciężki, ponieważ wróciła moja trauma. Po prostu brakowało zaufania . Były te wszystkie rzeczy, których nie chcesz przyznać osobie, z którą jesteś, bo to jest przerażające. Nie chcesz jej odstraszyć, mówiąc: "Boję się" - wspominał Justin Bieber w najnowszym wywiadzie dla "GQ".

Uzależnienie od narkotyków Justina Biebera

W dalszej części poruszającej rozmowy z magazynem, gwiazdor opowiedział o niezwykle mrocznym okresie w swoim życiu, czyli poważnym uzależnieniu od narkotyków. Zdradził, że był taki czas, kiedy ochroniarze zakradali się w nocy do sypialni, by sprawdzić jego puls i upewnić się, że wciąż żyje.

Otaczało mnie mnóstwo ludzi i wszyscy po prostu uciekaliśmy przed prawdziwym życiem. (...) Czułem, że wciąż tęsknię za czymś więcej... Odniosłem sukces i ciągle mówiłem: "Nadal jestem smutny i nadal cierpię. I nadal mam nierozwiązane problemy". A myślałem, że sukces sprawi, że wszystko dobrze się ułoży. Dlatego narkotyki były dla mnie środkiem wyciszającym

- wyznał wokalista w wywiadzie.

Muzyk był młody, z dużymi wpływami i ze znacznie większymi pieniędzmi, niż ktokolwiek w tym wieku powinien mieć. Choć myślał, że może wszystko, gdyż ludzie zapewniali go, że jest niesamowity, teraz uważa, że był wtedy na dnie. Zaczął źle traktować ludzi, ponieważ czuł się od nich lepszy.

- Straciłem kontrolę nad swoją wizją kariery. Pojawiają się te wszystkie opinie. W tej branży są ludzie, którzy niestety żerują na niepewności ludzi i wykorzystują to na swoją korzyść. Kiedy to się dzieje, oczywiście cię to denerwuje. A potem jesteś tą młodą, wściekłą osobą, która miała wielkie marzenia, a świat po prostu cię nęka i czyni z ciebie osobę, którą nie chcesz być. Następnie pewnego dnia budzisz się, twoje relacje są popieprzone, jesteś nieszczęśliwy i choć odniosłeś sukces na świecie, myślisz po prostu: "Cóż to jest warte, jeśli nadal czuję się pusty w środku?" . (...) Pewnego dnia obudziłem się i po prostu pomyślałem "Kim jestem?". Nie wiedziałem. I to było dla mnie przerażające - powiedział Justin Bieber w "GQ".

Udało mu się wyjść z tego stanu dzięki pracy nad sobą. Cały czas zadawał sobie pytanie, jak może się wyleczyć. Podano mu leki przeciwdepresyjne oraz zdiagnozowano boreliozę i mononukleozę. Twierdzi jednak, że uratowały go wiara i małżeństwo. Pragnie także, by każdy człowiek uwierzył, że jest cudem i miał odwagę do zmian w swoim życiu.

- Wiele osób nigdy nie zrobi tego, czego pragną, ponieważ boją się i wstydzą. Nie czują, że są wystarczający, by osiągnąć to, co jest w ich sercu, albo (...) po prostu mówią: "Kim jestem, żeby to zrobić? Popatrz, co dotychczas zrobiłem. Spójrz na moją przeszłość". I ja tak myślałem przez długi czas. (...) Kiedy zaczynasz żyć ze wstydem, dewaluujesz to, co nie powinno stracić wartości . (...) Teraz wierzę, że na tym etapie mojego życia jestem dokładnie tam, gdzie powinienem, robiąc to, co Bóg chce, abym robił. I nie ma nic bardziej satysfakcjonującego. (...) Naprawdę wszyscy jesteśmy cudami - podkreślił Justin Bieber.