Joanna Przetakiewicz wspiera kobiety
Aleksandra Głowińska: Kobiety coraz częściej decydują się na prowadzenie własnej działalności, ale wielu wciąż brakuje odwagi, by spełnić marzenia. Dlaczego tak jest?
Joanna Przetakiewicz: Kobiety w Polsce nie wierzą w siebie. I żeby było jasne, często mają ku temu podstawy. Nie czują się bezpiecznie, nie czują się wspierane przez państwo, środowisko, często również przez rodzinę. A niewątpliwie kobieta w biznesie musi wierzyć w to, że jej się uda. W przeciwnym razie przegrywa na starcie albo musi pracować dużo ciężej i dużo dłużej, żeby dojść tam, gdzie chce. Znam mnóstwo kobiet, które mogłyby zrobić spektakularne kariery, ale nie odważyły się, ciągle bojąc się czegoś. Mnożyły argumenty w nieskończoność. Znam też takie, które miały niewiele i podejmowały ogromne ryzyko, ale były pewne, że dadzą sobie radę i dały sobie radę. Zaufały sobie. I do tego namawiam kobiety. Nie ma nic bardziej wartościowego niż własne pieniądze, które dają poczucie wolności i niezależność. To jest godność kobiety, jej bezpieczeństwo.
To jest dobry czas dla kobiet na otwarcie działalności?
Niestety, biorąc pod uwagę całą sytuacją finansową i gospodarczą obecnego świata, która bardzo pogorszyła się po pandemii, to nie do końca. 600 mln kobiet na całym świecie straciło pracę, co przełożyło się na utratę 800 miliardów dolarów zarobku. Jeszcze dwa lata temu namawiałabym wszystkie kobiety do otwierania własnych działalności. Dzisiaj ewidentnie trzeba być ostrożnym, bo sytuacja stała się bardzo nieprzewidywalna. Spójrzmy chociażby na inflację, którą mamy w Polsce. Jest wiele czynników, na które nie mamy wpływu, ale nie ma nic gorszego niż bezczynnie czekać. Dlatego też organizujemy z Erą Nowych Kobiet akcję społeczną "Pieniądze szczęście dają" i piszemy podręcznik pod tym samym tytułem. Będziemy tłumaczyć, jak te pieniądze zarabiać, od czego zacząć, jakich błędów nie popełniać. Przełamiemy te wszystkie stereotypy, które nam się kodowało przez te wszystkie lata. To będzie prawdziwa rewolucja.
W jaką pułapkę możemy dać się złapać na początku swojej biznesowej drogi?
W tych czasach przede wszystkim problemem jest niestabilność biznesplanu. Nawet ten najlepszy może za kilka miesięcy okazać się nieskuteczny, bo będzie kolejny lockdown i wszystko wywróci. Dlatego tak bardzo ważny jest plan B, o którym wcześniej mówiłam. Warto mieć bufor bezpieczeństwa, bo w kryzysie na wsparcie finansowe ze strony państwa nie zawsze można liczyć. Opowiadają mi o tym kobiety podczas spotkań w ramach Ery Nowych Kobiet.
Na co więc muszą uważać?
Trzeba zrobić bardzo ostrożną analizę rynku. Nie ma konieczności, żeby od razu zatrudniać do tego największe analityczne firmy. Wokół siebie mamy najlepsze grupy fokusowe w postaci rodziny, znajomych czy dotychczasowych klientów, jeśli już wcześniej prowadziłyśmy działalność. Trzeba wiedzieć, na jakie usługi jest największe zapotrzebowanie i pamiętać, że kryzys stwarza zawsze nowe szanse. Bardzo szybko rozwija się sprzedaż online czy branża e-commerce. Nasz biznes powinien opierać się na kilku nogach, nie na jednej, którą łatwo złamać. To da nam większą pewność, że ten biznes się utrzyma. Jedna z liderek Ery Nowych Kobiet niedługo przed wybuchem pandemii otworzyła restaurację. Początkowo, przy lockdownie, wpadła w panikę, ale zamiast zamknąć interes, dostosowała się do sytuacji i wprowadziła do oferty catering. Zyski przewyższyły jej oczekiwania. Elastyczność to największa zaleta kobiet w biznesie. Tę elastyczność marek można obserwować także przy zbliżającym się wielkimi krokami Black Friday. Większość sklepów, od marek ekskluzywnych po markety, stawia na sprzedaż online, która przynosi większe korzyści i jest w obecnej sytuacji pandemicznej bezpieczniejsza.
Kobiety w biznesie często skarżą się na lekceważące podejście i patrzenie przez pryzmat płci. Niektóre mówią wprost o tym, że są podrywane przez swoich kontrahentów. Znalazłaś się kiedyś w takiej sytuacji?
Osobiście nie, ale moja branża była specyficzna. Razem ze wspólniczką prowadziłyśmy kliniki stomatologiczne, w których zawsze było mnóstwo pacjentów, lekarzy, personelu. Wszyscy się bardzo szanowaliśmy i lubiliśmy. Takie sytuacje częściej zdarzają się, kiedy jesteś usługodawcą i spotykasz się z klientem na rozmowę w cztery oczy. Najczęściej jednak, jak wynika z moich rozmów, dochodzi do nich w przypadku, kiedy kobieta jest podległa szefowi. Mężczyźni często atawistycznie i prymitywnie traktują swoje pracownice jak służące. Posuwają się do szantaży. Niestety pracując u kogoś jest się narażonym na czyjąś głupotę, słabość, bezwzględność. Znam kobiety, które tego doświadczyły, bez względu na wiek i pozycję. Podtekstowo i między słowami często słyszały, że jak nie będą robiły tego, czego szef wymaga, mogą się pożegnać z pracą.
Co robić, kiedy szef lub kontrahent przekraczają granice?
Żeby ktoś nie przekraczał granic, trzeba jasno je wyznaczyć. Nie tylko w pracy, ale i wśród rodziny czy przyjaciół. Jeżeli pozwolimy na ich przekroczenie, to osoba, której się to udało, będzie coraz bardziej popychać nas do ściany. W momencie, kiedy kobieta stanowczo daje do zrozumienia, że nie podoba jej się zachowanie drugiej strony, tym szybciej nastąpi zmiana. Oczywiście nie mówię tu o skrajnych przypadkach, kiedy mamy do czynienia z kimś agresywnym lub niebezpiecznym.
Na przykład?
Moja koleżanka prawniczka brała udział w negocjacjach bardzo dużej zagranicznej firmy produkującej piły spalinowe. Mężczyźni, kiedy usłyszeli, że przyjdzie pani mecenas, myśleli, że zobaczą starszą panią w okularach z trwałą na głowie. Ku ich zdziwieniu na spotkaniu zjawiła się 30-letnia piękna kobieta. I wtedy panowie z zarządu zaczęli ścigać się w sprośnych dowcipach. Jeden z nich rzucił, że "piły to służą tylko do rżnięcia". Po każdym takim "żarcie" wybuchały salwy śmiechu. Moja koleżanka cierpliwie poczekała, aż skończą wygłupy, po czym powiedziała tak: "Mam nadzieję, że chłopcy już się wyśmiali i wybawili, a teraz z piaskownicy przejdźmy do dorosłego życia". I wszystkich zamurowało. Sprowadziła ich na ziemię swoim opanowaniem, inteligencją, błyskotliwością i kulturą osobistą.
Najważniejsza lekcja o zachowaniu kobiet, jaką wyciągnęłaś, to…?
Byłam kiedyś, jako radca prawny, na szkoleniu z negocjacji. To z niego wyciągnęłam najważniejszą lekcję. Mamy tendencję mówić: "wydaje mi się", "może", "nie jestem pewna", "może nie mam racji, ale…". Wybieramy na początek wypowiedzi często takie zwroty, które automatycznie kasują całą naszą mądrość, wykształcenie i wszystko to, co chcemy powiedzieć. Ludzie po drugiej stronie stołu nie traktują nas poważnie, po partnersku i w ich oczach znika nasz profesjonalizm. Czy faceci tak mówią? Prawie nigdy. Oni są zawsze pewni swojego zdania.
Wykorzystałaś tę mądrość w praktyce?
Miałam kiedyś egzamin z prawa pracy podczas aplikacji radcowskiej. Muszę przyznać, że jest to dość nudna działka prawa. Egzamin był u "strasznej piły". Profesor był bardzo wymagający i wszyscy się go bali. Przez całe studia miałam średnią 4,7, ale przygotowania do tego egzaminu tak mnie nudziły, że pogodziłam się z tym, że dostanę słabszą ocenę. I wtedy przyszło zaskoczenie. Profesor wystawił mi 4,5. Za co? Za moją postawę. Usłyszałam, że mówię tak logicznie i jestem tak bardzo pewna siebie, dlatego każdy klient będzie czuł się przy mnie bezpiecznie. Moja koleżanka, która znała kodeks pracy na pamięć ze wszystkimi przecinkami, usłyszała, że "musi nad sobą popracować", bo była tak zestresowana, że trząsł się jej głos. Ludzie przy prawnikach muszą czuć się bezpiecznie, bo często w grę wchodzi wielki majątek i życie. Kobiety muszą być pewne siebie, swoich umiejętności i inteligencji. I muszą przestać sobie umniejszać nietrafionymi początkami. Ta wrodzona polska skromność dużo nam odbiera. Czas się jej pozbyć.
Dlaczego kobiety są mniej pewne siebie w biznesie niż mężczyźni?
Przede wszystkim wiele kobiet pracuje na trzech etatach, nie na dwóch, jak zwykło się mówić. Praca, dom i dzieci. Wiem, co mówię. Jednocześnie studiowałam, pracowałam i wychowywałam trzech synów. Mężczyznom łatwiej skupić się na karierze niż kobietom, bo nie muszą zaprzątać sobie tym wszystkim głowy. W zarządach i radach nadzorczych wszystkich firm w Polsce w 2020 r. zasiadało tylko 17 proc. kobiet.
Twoim zdaniem kobiety mają lepsze predyspozycje do pracy na wysokich stanowiskach?
Kobiety opanowały multitasking i potrafią dbać o pracownika. Byłam na szkoleniu Harvarda o przywództwie. To był zamknięty wykład, na który zostałam zaproszona. Z bardzo dużym zaciekawieniem wysłuchałam, że zatrważająca liczba liderów zawiodła podczas pandemii COVID-19. Dlaczego? Dlatego, że nie potrafili zadbać o pracowników. A my – kobiety – mamy tę umiejętność. Świat się zmienił, sytuacja się zmieniła. Dzisiaj ludzie są ważniejsi. Empatia i inteligencja emocjonalna są cenniejsze niż analityczny umysł.
Joanna Przetakiewicz - mama i bizneswoman
Pracowałaś na trzech etatach. Jak ci się to udało?
Zrezygnowałam z życia towarzyskiego. Intuicyjnie, tak jak tylko kobieta potrafi, zorganizowałam sobie życie. Jestem typem sowy, więc to mnie ratowało. Chodziłam późno spać, pracowałam w nocy. Żadne 30 minut mojego życia nie było bez sensu. Wykorzystywałam każdy moment. Oczywiście nie spałam tyle, ile powinnam. Pomagali mi też rodzice. Nie mam zamiaru robić z siebie Joanna d’Arc. Nigdy jednak nie uważałam siebie za gorszą matkę, bo nie było mnie w domu 24/24. Nie czułam, że coś poświęcam, że tracę. To kwestia organizacji, ustalenia w swojej głowie priorytetów i pozbycia się niesprawiedliwych i totalnie niepotrzebnych wyrzutów sumienia. Prawdą też jest, że im więcej mamy obowiązków, tym bardziej wszechświat nam pomaga i to wszystko się jakoś układa. Kobiety mają genialną cechę, że błyskawicznie dostosowują się do świata i świat do siebie.
Kobiety pracują ciężej niż mężczyźni?
Podczas przygotowywania bezpłatnego poradnika dla kobiet rozmawiałam z szefami dużych firm. Pytałam ich, jak oceniają pracę kobiet. Wszyscy oceniają pracę kobiet lepiej niż pracę mężczyzn. Ale dalej nie dają im wystarczająco dużo szans ze względu na rodzinę czy dziecko. Czytam dużo analiz i statystyk dotyczących pracy kobiet w Polsce. Cztery na dziesięć kobiet w Polsce nie pracuje. 37 proc. kobiet w wieku produktywnym, czyli 24-49 lat, chciałoby pracować, ale nawet nie szuka pracy, bo boi się, że nie znajdzie lub obawia się, że spełni wymagania pracodawców.
Jakie jest antidotum na sytuację kobiet?
Stabilność finansowa jest najważniejszym gwarantem bezpieczeństwa, a żeby ją osiągnąć konieczna jest praca oddolna. Nie możemy liczyć na to, że ktoś nam zaproponuje lepsze warunki. Dzisiaj definicja ubogiego Polaka to emerytka w wieku 60 lat ze średnią emeryturą 1700 złotych. To jest sytuacja dramatyczna. I jeśli nie chcemy w przyszłości być starszą panią, której nie stać na zakup leków, musimy o to zadbać natychmiast. Nie ma dla mnie dziś niczego ważniejszego, niż łączenie się i wspieranie. W ramach Ery Nowych Kobiet zaobserwowałam, że kobiety pięknie potrafią wykorzystywać możliwości – jedna ma talent, druga lokal, trzecia oszczędności. Zaczynają współpracować i wychodzi z tego coś fajnego. Solidarność kobiet może być lekarstwem na obecną sytuację. Wzięcie odpowiedzialności za swoje życie oraz obowiązki z tego wynikające to jest wolność i bezpieczeństwo.
Zobacz także:
- Aleksandra i Piotr Gruszka są razem od liceum. Jaki jest ich przepis na wieloletni związek?
- "Samodzielne macierzyństwo jest podwójnie trudne". Sylwia Bomba pierwszy raz opowiedziała o rozstaniu z partnerem
- Michael Douglas i Catherine Zeta-Jones świętują 21. rocznicę ślubu
Aleksandra Głowińska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN