Co Bartek z "Hotelu Paradise" robił przed programem?
Występ w telewizyjnym show z pewnością daje popularność, ale też może być trampoliną do kariery. Wielu uczestników "Hotelu Paradise" skorzystało na rozpoznawalności i dziś cieszą się sporym gronem fanów w mediach społecznościowych, a także działają w sieci jako influencerzy.
Bartek Pankowski, finalista 8. edycji "Hotelu Paradise" ma nadzieję, że wykorzysta swoje tzw. pięć minut, ponieważ nie chce wrócić do pracy na budowie w Niemczech. Nie wspomina najlepiej tego czasu.
- Większość ludzi tego nie wie. Dopóki nie jesteś popularną osobą, czy czegoś nie osiągniesz, to nikogo nie obchodzi twoja przeszłość. Najgorsze jest to, że jak jesteś właśnie na samym dnie, gdzie najwięcej potrzebujesz wsparcia i pomocy, to nikt ci wtedy nie pomaga. Musisz sam z każdego g**** wyjść. A jak już osiągasz coś, to wszyscy biją brawa i mówią: "Możesz na mnie liczyć, zawsze w ciebie wierzyłam, gratuluję". Ja pracowałem w Niemczech na budowie. Miałem dwa takie epizody - wyznał Pankowski w rozmowie z Justyną Piąstą, dziennikarką serwisu dziendobry.tvn.pl.
Uczestnik programu jeździł za granicę, żeby zarobić na godne życie.
- Tutaj zarabiałem, nie wiem, 4 tysiące, więc wolałem pojechać do Niemiec, siedzieć na budowie od 6 do 18, biec na siłownię, wracać w piątek do domu i zarobić 11 tysięcy, coś takiego. Ale no wszystko jest po coś. Chciałem tak, więc pojechałem. Zobaczyłem trochę, jak wygląda inaczej życie na takich właśnie warunkach. Nie chciałbym do czegoś takiego wrócić, bo wiem, że można zarobić podobne pieniądze w inny sposób w Polsce. Zawsze, jak wracałem z tych Niemiec, to wracałem tutaj do niczego. Znowu musiałem zaczynać od zera. Znowu musiałem iść do normalnej pracy. Tak naprawdę to, co zaoszczędzałem, później straciłem. Przyniosło mi to więcej złego niż dobrego tak naprawdę. Miałem problemy z wypłatami. Pracodawca nie chciał wypłacić przez kilka miesięcy wypłat. Musiałem pisma pisać, zgłaszać do Państwowej Inspekcji Pracy - przyznał Pankowski.
Bartek z "Hotelu Paradise" pracował w Niemczech na budowie
Bartek opisał również trudne warunki życia i pracy za granicą.
- Każdemu się wydaje, że jest kolorowo i bardzo dużo pieniędzy zarabiasz, że żyjesz sobie jak pączek w maśle, ale tak nie jest. Ja tak nie trafiałem. Trafiałem na polskich pracodawców, gdzie zamykali cię w dwóch pokojach, siedem osób. Po trzy, cztery osoby w pokoju. Jedna wspólna łazienka, kuchnia. Z tymi ludźmi śpisz. Jeden ci chrapie, drugi chleje, trzeci pali, czwarty ogląda do drugiej w nocy telewizor. Potem wstajecie, jedziecie na robotę, cały dzień ze sobą na budowie. Jesteś brudny od góry do dołu. Jedna przerwa czy tam dwie. Nie poobijasz się, bo każdy ci patrzy na ręce. Wieczorem powrót i tak cały tydzień - mówił finalista.
- Wtedy mi się chciało, bo w sumie nie miałem nic do stracenia, nie miałem dziewczyny. Miałem dużo energii i chęci do zarobienia pieniędzy, więc jechałem. Wiedziałem, że nikt za mnie tego nie zrobi i nikt mi nie da na chleb, więc zaciskałem zęby i jechałem. Czasami mi się podobało, ale czasami już miałem dosyć. Po prostu psycha siadała i już chciałem wracać do Polski. Nie wiem, jak się potoczy to wszystko. Może kiedyś znowu będę musiał wyjechać. Na razie robię tak, żeby żyć sobie w końcu tak jak chcę, a nie tak jak muszę - podsumował Bartek.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- "Hotel Paradise 8". Przez zupę pomidorową Agnieszce puściły emocje w finale. O co chodzi?
- Ola ma ambitne plany na przyszłość po "Hotelu Paradise". "Będę chciała to wykorzystać"
- "Hotel Paradise" 8. Luiza i Ada wspierały się podczas emisji programu. "To nas zbliżyło"
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: TVN